"Nasza ostatnia szansa". Żołnierze nagrali apel do Putina
Żołnierze 26. Pułku Pancernego 47. Dywizji tzw. Ługańskiej Republiki Ludowej opublikowali nagranie, w którym twierdzą, że dowództwo wysyła ich "prosto ze szpitali na misje bojowe, chociaż wielu z nich może poruszać się jedynie o kulach".
- Ta wiadomość to nasza ostatnia szansa na dotarcie do dowództwa za pośrednictwem prokuratury wojskowej, ministra obrony narodowej i prezydenta (Putina - przyp. red.) - mówią wojskowi.
"Nic z tego nie zostało osiągnięte"
Jak widać na nagraniu, sytuacja ta dotknęła kilkudziesięciu żołnierzy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z dokumentów, jakie otrzymywali w szpitalach, wynikało, że ranni "mają otrzymać zwolnienie z powodu obrażeń", a także "wymagają rehabilitacji". - Nic z tego nie zostało osiągnięte - dodają.
Twierdzą także, że nie otrzymali obiecanych świadectw weterana, wynagrodzeń czy zadośćuczynienia za odniesione obrażenia. Jednocześnie wciąż deklarują gotowość do walki z Ukrainą.
To kolejny tego typu apel kierowany do rosyjskiego dowództwa, prokuratury czy samego Putina. W większości przypadków Kreml "rozwiązuje" problemy wydając rozkaz natychmiastowego wysłania żołnierzy na tzw. linię zerową - czyli do bezpośredniej walki, gdzie ślad i słuch po nich ginie.
Zmasakrowali cały oddział na froncie
Taki los spotkał m.in. zmobilizowanych z Irkucka, którzy mówili, że nie są przygotowani na szturm, a ich doświadczenie nie pozwala na udział w walce. Błagali o przeniesienie do obrony terytorialnej. Oni także zwrócili się do Putina. Żołnierze zostali zmasakrowani na froncie w Donbasie.
- Dzwonił do mnie mąż. Leży w szpitalu raniony odłamkami. Mówił, że z pułku nie pozostało (dosłownie) nic. Wiadomo o tylko dwóch rannych, a pozostali albo zginęli, albo w ciężkim stanie zostali porzuceni na froncie. Mężowi dadzą zaledwie tydzień (na wyleczenie), a potem znowu wyślą go na pierwszą linię! - relacjonowała żona jednego z rezerwistów w rozmowie z Radiem Swoboda.