"Mobiki" się skarżą. Odczytali apel i proszą o pomoc
Żołnierze oddziału szturmowego 36. pułku Strzelców Zmotoryzowanych 25. armii poskarżyli się na swoich dowódców do samego Władimira Putina i ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu. Chodzi o próby samobójcze w jednostce, skandaliczne i skrajne warunki życia.
22.09.2023 | aktual.: 22.09.2023 07:00
Zapowiada się kolejny skandal w Rosji. Po dłuższej przerwie w sieci ponownie zostało opublikowane nagranie wykonane przez żołnierzy 36. pułku Strzelców Zmotoryzowanych. W odczytanym liście "mobiki", bo tak mówi się na zmobilizowanych Rosjan, apelują do dyktatora Władimira Putina i ministra obrony Siergieja Szojgu o "zwrócenie szczególnej uwagi na sytuację, jaka zaistniała w oddziale szturmowym".
Brak kuchni, pieca. Wzrost zachorowań
Nagranie opublikował na swoim kanale Telegram były dowódca 72. oddzielnej brygady strzelców zmotoryzowanych Sił Zbrojnych Rosji. Roman Wenewytyn w taki sposób uzasadnił swój ruch: "W dzisiejszych czasach niewiele osób ma odwagę poprosić o pomoc. Ale jeśli bezpośredni dowódcy nie dbają o swój personel, to personel ten może wkrótce się wyczerpać. Personel wojskowy zwrócił się do mnie o pomoc" - napisał na Telegramie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Do filmu został dołączony list wraz z podpisami żołnierzy. Wojskowi oskarżają dwóch swoich dowódców o znakach wywoławczych "Ares" i "Stral".
"Dowódca oddziału nie zapewnił sprzętu, materiałów i wyposażenia do budowy fortyfikacji oraz ziemianek na zakwaterowanie i wyżywienie dla personelu, a także komór oddziałowych, pieców do ogrzewania i kuchni polowej, co spowodowało wzrost zachorowań" - czytamy w liście.
Niska dyscyplina. Opóźnienie w dostawach sprzętu
Dowódca miał również zignorować prośby żołnierzy o sprzęt do przemieszczania. "W związku z tym oddział zakupił pojazdy za środki własne, by móc przemieszczać się w celu zakupu żywności i środków higieny osobistej".
Kolejny punkt dotyczy "nieterminowego dostarczania sprzętu". Żołnierze mieli zostać także niesłusznie oskarżeni przed dowódców o kradzież żywności z pomocy humanitarnej". W oddziale panuje dodatkowo "niska dyscyplina" z powodu braku organizacji.
Hejt i znęcanie nad żołnierzami
Żołnierze mają także nie otrzymywać pensji. "Dowódca nie zwracał należytej uwagi na zaopatrzenie w leki, powodując tym samym konieczność ich zakupu na własny koszt" - czytamy.
Najpoważniejszym zarzutem wobec dowódców jest "fakt hejtowania oraz nieformalne zachowania o charakterze psychologicznym, skutkującym próbami samobójczymi poprzez zażycie dużej ilości narkotyków". List oraz nagranie miały zostać przekazane do organów wojskowych.
Niewykluczone, że zmobilizowani podzielą los swoich kolegów z Irkucka. Żołnierze w marcu apelowali o przeniesienie do innej jednostki. Gdy o sprawie zrobiło się głośno, wszyscy zostali zmasakrowani na froncie.