"Nasz Dziennik" przegrał proces z TVN
"Nasz Dziennik" ma wyrazić ubolewanie wobec TVN za "nieprawdziwe i nieusprawiedliwione" zwroty pod jej adresem typu: "medialne ZOMO", "goebbelsowska propaganda", "medialni terroryści" - orzekł Sąd Okręgowy Warszawa-Praga. Według sądu, krytyka TVN przez "ND" "nie była oparta na prawdzie"; nie przestrzegała też "form dyskursu publicznego".
Uwzględniając w piątek pozew TVN, sąd nakazał opublikowanie żądanego przez TVN oświadczenia nie tylko na pierwszej stronie gazety związanej z mediami o. Tadeusza Rydzyka - ma się ono też ukazać na minutę w TVN zaraz po godz. 20. Ponadto gazeta ma wpłacić 50 tys. zł na cel społeczny i zwrócić TVN 5,2 tys. zł kosztów procesu.
Wyrok jest nieprawomocny; adwokat pozwanych zapowiada apelację.
Sąd uznał za "rażące naruszenie dóbr osobistych" powoda artykuły "ND" z czerwca 2005 r. Pisano tam, że TVN przygotowywał materiał mający szkalować Radio Maryja, TV Trwam i samego ojca dyrektora. Chodziło o sfilmowaną przez TV Trwam w aucie TVN kartkę z roboczym planem działań dziennikarza stacji. W tych zapiskach mowa jest m.in. o zamiarach filmowania ukrytą kamerą; sposobach dostania się na mszę celebrowaną przez o. Rydzyka (w tym celu planowano podszyć się pod "polonusa z Kanady"); sprawdzeniu, czy Radio Maryja miało "problemy z prawem". Był tam też zwrot: "muzeum Rydzyka z krwią Popiełuszki".
Opisując sprawę, "ND" użył wobec dziennikarzy TVN określeń: "medialne ZOMO", "medialni terroryści". Pisano o "metodach rodem z epoki stalinizmu", o "bandytyzmie medialnym", o "goebbelsowskiej propagandzie", o "walce z Narodem Polskim" i że "TVN łamie prawo". TVN - który w reakcji pozwał naczelną i wydawcę gazety, żądając przeprosin i 50 tys. zł na cel społeczny - odpowiadał, że "nie ma niczego zdrożnego w przygotowywaniu materiału o fenomenie o. Tadeusza Rydzyka i przedsięwzięć, którym patronuje".
"Przy atakowaniu dziennikarzy należy zachować ostrożność, co nie znaczy, że nie wolno ich krytykować, ale trzeba to robić używając prawdy i przestrzegając form dyskursu publicznego" - mówił w ustnym uzasadnieniu wyrok sędzia Krzysztof Kluj. Według niego, tych zasad "ND" nie dochował, bo porównał TVN z "osobami mającymi jak najgorsze konotacje". "Trudno sobie wyobrazić, aby można było się posunąć jeszcze dalej" - dodał sędzia.
Według niego, język "ND" był "wyjątkowo agresywny", a z jego publikacji "przebija brak chęci debaty", bo gazeta nie udzieliła TVN głosu na swych łamach. Sędzia dodał, że skoro "ND" uznał, że TVN działał bezprawnie, to mógł skorzystać z drogi sądowej, a nie "pisać artykuły naruszające dobra spółki". "Tak być nie powinno i być nie może" - oświadczył sędzia. "Wolność słowa nie jest absolutna" - przypomniał sędzia. Uznał, że "ND" nie wykazał, by jego działania nie były bezprawne.
Odnosząc się do twierdzeń pozwanych o "wtargnięciu" dziennikarzy TVN do Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej o. Rydzyka, sędzia oświadczył, że "to co nieznane i niedostępne budzi ciekawość mediów".
Uzasadniając przyznanie TVN żądanej kwoty zadośćuczynienia, sędzia podkreślił, że skoro naruszenie dóbr było rażące, to "żądana kwota nie wydaje się wygórowana".
Według sądu, gdyby pozwani zwlekali z wykonaniem wyroku - po jego ewentualnym uprawomocnieniu - powód mógłby opublikować przeprosiny na swój koszt i potem obciążyć za to pozwanych.
Adwokat pozwanych mec. Krystyna Kosińska zapowiedziała apelację. Przyznała, że "ND" dokonał "mocnych ocen", ale tylko co do "bezprawnych działań powoda". Podkreśliła, że sąd nie ustosunkował się do twierdzeń pozwanych o prowokacji TVN wobec o. Rydzyka i Radia Maryja; nie wziął też pod uwagę zapisów z notatki TVN co do "muzeum Rydzyka z krwią Popiełuszki".
W mowie końcowej wniosła ona o oddalenie pozwu. Mówiła, że działanie gazety "nie było bezprawne", gdyż była to z jej strony jedynie "dopuszczalna krytyka, podjęta w interesie społecznym". Zarzuciła TVN działanie w celu "podważenia wiarygodności konkurencyjnych mediów". Uznała, że media w Polsce nie mają prawa do prowokacji, bo "mogą ją stosować tylko organa ścigania i to za zgodą sądu".
Podczas mów końcowych nieobecny na ogłoszeniu wyroku pełnomocnik TVN mec. Jacek Kondracki zarzucał "ND" "nastawienie na prymitywnych odbiorców", bo "wielu czytelników tej szacownej gazety nie zrozumiałoby języka ludzi normalnych".