Nastolatki "chciały trochę zarobić" w agencji towarzyskiej
Młodsza miała 15 lat, starsza 16. Obie postanowiły zasmakować życia i trochę zarobić. Zostały prostytutkami. W Świeciu (woj. kujawsko pomorskie) ma zakończyć się proces właścicieli agencji towarzyskich, którzy je zatrudniali - czytamy w "Gazecie Pomorskiej".
23.03.2009 14:07
Dziewczyny pochodzące z dobrych domów, były młode i nie wiedziały, co robią. Właściciele agencji wręcz przeciwnie - na dziewczynach zarabiali i to dobrze, bo "świnki”, czyli początkujące prostytutki, są i były zawsze w cenie.
23 kwietnia 2005 r. rodzice 15-letniej Angeliki K. i 16-letniej Marty W. zgłosili policji zaginięcie córek. Dziewcząt zaczęła szukać policja. Znaleziono je po dwóch miesiącach w płockiej agencji towarzyskiej.
Wszyscy zadawali sobie pytanie, jak zmuszano nastolatki do świadczenia usług seksualnych? Gwałcili, bili, głodzili? Otumaniali narkotykami?
Nastolatki w rozmowie z psychologiem przyznały: nikt nas do tego nie zmuszał. Nam się to podobało. Chciałyśmy zarobić. Koleżanka dała nam, tak dla zabawy telefon do faceta na jedną noc, który ogłaszał się w prasie. Spotkałyśmy się z nim (35 lat, ksywka "Viagras", striptizer i facet do wynajęcia), on zaproponował pracę, a gdy powiedziałyśmy "tak”, przetestował nas w toruńskim hotelu. Gwałt? - Gwałtu nie było, było miło. No i to nie był nasz pierwszy raz - tłumaczyły nastolatki.