Tłumnie głosowali na AfD. Teraz mówią, co myślą o Polsce i Polakach
- Jesteśmy trzecim czy czwartym pokoleniem, które cały czas słyszy, że musimy komuś zadośćuczynić. Politycy muszą pracować dla niemieckiego społeczeństwa, nie tylko dla zagranicy - mówi 28-letni Oliver. Podobnie jak 58 proc. wyborców w gminie Küstrin-Kietz oddał głos na AfD.
Niedziela. 23 lutego 2025 roku. Wieczór. Siedziba AFD w Berlinie-Reinickendorf pęka w szwach od działaczy AfD (Alternative für Deutschland, pol. Alternatywa dla Niemiec). Alice Weidel już wie, że w przedterminowych wyborach do Bundestagu jej partia osiągnęła rewelacyjny wynik.
- Będziemy ścigać innych - wykrzykuje Weidel, zapowiadając, że w kolejnych wyborach sięgnie po władzę. Choć jest świadoma, że z jej antyunijnym i antymigranckim ugrupowaniem nikt nie będzie chciał współrządzić, rytualnie powtarza, że AfD na taką współpracę jest gotowa.
W Küstrin-Kietz, gminie leżącej tuż przy granicy z Polską, słuchają wystąpienia Weidel. Ludzie są rozczarowani, bo u nich AfD zdobyła 58 proc. A przecież nie tak miało być, wierzyli, że wygrają w całym kraju. A tu CDU/CSU ma ponad 28 proc. głosów, a AfD "tylko" 20. Żadne pocieszenie, że SPD jest dopiero trzecia (16 proc.), a jeszcze gorzej wypadają Zieloni (13,5 proc) i Lewica (8,5 proc.).
Zapoznaj się z pełną treścią przy użyciu darmowego konta
Zaloguj się teraz, aby uzyskać nieograniczony dostęp do naszych ekskluzywnych artykułów, pogłębionych treści i eksperckich materiałów