Napieralski: PO lubi takie boiskowe faule i zagrywki
Mam żal do PO za Cimoszewicza, bo to było zagranie poniżej pasa. PO najwyraźniej lubi takie boiskowe faule i zagrywki, ale jak widać okazują się one mało skuteczne. Kandydat PO nie wygrał w pierwszej turze - mówi w wywiadzie dla "Faktu" Grzegorz Napieralski, szef SLD.
Czy są szanse na to, że poprze pan któregoś z dwóch kandydatów?
Grzegorz Napieralski: - Zobaczymy. Już w czasie kampanii pokazałem, że polska polityka może być inna. Że nie interesuje mnie walka o stołki, jałowe kłótnie i spory, ale ludzie, ich sprawy i problemy. Rozmawiałem z Polakami, słuchałem tego, co mają do powiedzenia. Tak będzie również teraz - bo ja swojej kampanii nie kończę, tylko ją zaczynam. Ruszam właśnie w teren, by zapytać moich wyborców, czego ode mnie oczekują. Bez nic żadnej decyzji nie podejmę.
Czy panu się opłaca jasna deklaracja? Nie lepiej grać na siebie niż brać odpowiedzialność za prezydenturę przedstawiciela konkurencyjnej partii?
- Odpowiedzialny polityk musi być przede wszystkim wierny swoim poglądom, wyborcom i swojemu zapleczu politycznemu.
Olejniczak deklaruje, że zagłosuje na Bronisława Komorowskiego. Czy taka deklaracja ma dla pana znaczenie?
- Żadnego.
Włodzimierz Czarzasty twierdzi, że na pewno nie zagłosuje na Kaczyńskiego.
- Nie będę dywagował o tym, kto kogo poprze. Nie interesuje mnie to. Dla mnie teraz najważniejsi są wyborcy. Nie chcę ich zawieść. A ewentualne dyskusje o moim poparciu dla któregoś z kandydatów nie będą zależały od jakiś politycznych handlów, ale od dyskusji na temat konkretnych spraw. To np. kwestia in vitro, parytetów, wyjścia z Afganistanu, płacy minimalnej. Publiczna dyskusja powinna więc sprowadzać się do tego, co wspólnie moglibyśmy zrobić dla kraju w przyszłości, a nie do tego, czy ktoś ma wejść do koalicji czy nie.
Czyli nie bierze pan pod uwagę możliwości zastąpienia PSL-u w koalicji? Mówił o tym Janusz Palikot.
- Koalicje zawiązuje się po wyborach parlamentarnych, a nie prezydenckich. A słów pana Palikota nie traktuję poważnie, choćby ze względu na format tego polityka. Dziś mamy koalicję PO - PSL i nic mi nie wiadomo, żeby ten polityczny związek miał przestać istnieć. Ja na pewno nie chcę być osobą, która tę koalicję rozbije.
Ale może pan chyba powiedzieć czy chciałby pan tworzyć koalicję z PO?
- Każda partia chce realizować swój program wyborczy. Żeby tak mogło się stać, trzeba rządzić lub współrządzić. Dlatego nie będę udawał, że nas to nie interesuje. Ale dziś nie mam w planach zastępowania, rozbijania lub wypychania kogokolwiek z rządu.
Czy politycy PO i PiS deklarowali już chęć spotkania z panem?
- Docierają do mnie na razie sygnały medialne. Ja z kolei wysłałem list do czterech partii parlamentarnych z prośbą o spotkanie we środę. Chodzi mi o zorganizowanie okrągłego stołu w sprawie służby zdrowia. Liczę, że partie i kandydaci przyjmą moje zaproszenie, bo służba zdrowia nie ma barw politycznych. Jest dla ludzi. Jej symbolem nie może być sala sądowa, na której kłócą się Komorowski z Kaczyńskim.
Z tego co pan mówi wynika, że panu bardziej zależy na realizacji postulatów SLD, niż na handlu stanowiskami, co zarzucił panu Grzegorz Schetyna?
- Mimo moich licznych apelów Grzegorz Schetyna nie przedstawił żadnych dowodów na poparcie głoszonej przez siebie tezy. Powinien więc się zreflektować i trzymać język na wodzy, bo mija się z prawdą. Nie wiem, czym i jak handluje się w PO, ale SLD tego typu zagrywki nie interesują. Koniec, kropka. PO wyłuskała poparcie Tomasza Nałęcza, Włodzimierza Cimoszewicza, czyli ludzi związanych z lewicą. Ma pan za złe Platformie te ruchy?
- Jeśli chodzi o pana Nałęcza, to przyzwyczailiśmy się do licznych wolt z jego strony i częstych zdrad przyjaciół. Jednak było mi bardzo przykro, gdy Włodzimierz Cimoszewicz poparł w pierwszej turze Komorowskiego, wiedząc, że ma lewicowego kandydata. To było dla mnie niezrozumiałe.
Rozumiem, że ma pan żal do Cimoszewicz. Do PO także?
- Tak. Mam żal, bo to było zagranie poniżej pasa. Chciałbym, żeby polityka była czysta. Tymczasem PO najwyraźniej lubi takie boiskowe faule i zagrywki, ale jak widać okazują się one mało skuteczne. Kandydat PO nie wygrał w pierwszej turze. Okazało się, że Polacy nie lubią takich nieczystych sztuczek. Może to znak, że polityka wraca na normalne tory.
Kalisz i Olejniczak dystansowali się od pana kandydatury. Będą rozliczenia?
- Żałuję, że nie wszystkich do siebie przekonałem. Żałuję, że wszyscy nie uwierzyli, że kandydat lewicy ma szansę. Dziś wolałbym jednak dziękować tym, którzy mi pomogli niż zajmować się tymi, którzy się ode mnie odwrócili. Albo przeszkadzali. Ale w SLD nadchodzą zmiany. Inaczej będziemy uprawiali politykę, inaczej będziemy pracować
A rozliczenie personalne?
- Dziś o tym nie myślę.
Czyj wynik: Komorowskiego czy Kaczyńskiego lepiej rokuje na drugą turę?
- Obu gratuluję świetnego wyniku. Druga tura jest grą o wszystko, ale też dokładnie wszystko może się zdarzyć. Ja tylko apeluję do konkurentów o niestosowanie haków i niewchodzenie w ostry konflikt.
W naszej poprzedniej rozmowie zarzucił pan marszałkowi Komorowskiemu, że zaprzepaścił szansę na złagodzenie polityki. Pana zdaniem jego kampania była bardziej brutalna?
- Podtrzymuję zdanie, że zaprzepaścił tę szansę. Mógł pokazać, że politykę można robić na wyższym poziomie. Ludzie tego oczekiwali. Był też liderem sondaży, więc mógł być symbolem zmiany. Nie zrobił tego. Choć widziałem kampanie brutalniejsze, to w tej Komorowskiego było wiele elementów mrocznych.
A kampania Kaczyńskiego? Mieliśmy do czynienia z prawdziwą zmianą prezesa PiS?
- Trudno powiedzieć. Za wiele spraw z przeszłości nie przeprosił, a przecież mógł. Od paru spraw jasno się nie odciął. Spodziewa się pan powrotu SLD do władzy? Kiedy to może się stać?
- Jak widać w polityce wszystko jest możliwe. Dokonaliśmy w ciągu kilku tygodni rzeczy niemożliwej. Nikt nie dawał mi żadnych szans, a zrobiliśmy dobry wynik. Walka o swoje poglądy przynosi efekty. Będziemy to robić konsekwentnie. Coraz więcej Polaków zaczyna zauważać, że nie muszą już wybierać między różnymi wersjami prawicy. Chcą zmiany, chcą Polski otwartej, tolerancyjnej, Polski równych szans i możliwości. Mamy dla nich poważną ofertę.
Ale pragmatykiem też pan potrafi być. Świetne efekty przynosi koalicja medialna.
- Uratowaliśmy media publiczne, nie ukrywam tego. Poparliśmy weto prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Ale przypomnę jak do tego doszło. PO pracowała z nami nad ustawą medialną, to była dobra ustawa, ale w ostatniej chwili Donald Tusk wywrócił wszystko do góry nogami. Do tego wspierał Farfała, czyli człowieka, który wywodzi się z Młodzieży Wszechpolskiej i miał na sumieniu różne grzechy. Dziś PO atakując media publiczne, na źródło zła wskazuje m.in. program Pospieszalskiego i "Misję Specjalną". To chciałbym przypomnieć politykom PO, że te audycje to pomysł ich działacza - byłego prezesa TVP Jana Dworaka.
Czy podział na Polskę solidarną i liberalną jeszcze obowiązuje?
- To był sztuczny podział wykreowany przez dwie prawicowe partie na potrzeby kampanii wyborczej. Mój wynik pokazał, że jedyna alternatywa dla PO i PiS jest po lewej stronie. Wybory prezydenckie zapoczątkowały demontaż dwupartyjnego - sztucznego podziału sceny politycznej.
A która partia, PiS czy PO, powinna się bardziej obawiać pana rosnącej siły. Gdzie pan widzi swoich potencjalnych wyborców?
- Jest jeszcze wielu wyborców niezdecydowanych. Chcę przekonać Polaków do swojej wizji Polski.
Ale to PO uważa się za partię nowoczesną, postępową i otwartą.
- To dlaczego do tej pory nie rozwiązała kwestii in vitro? Czemu nie ma programu budowy przedszkoli i żłobków? Dlaczego nie ma ustawy o parytetach, skoro PO jest taka nowoczesna. Czemu jeszcze nie załatwiła kwestii Karty Praw Podstawowych, która wprowadza standardy UE do polskiego prawa?
Która partia: PiS czy PO jest bardziej lewicowa, socjalna?
- SLD. PiS i PO to partie prawicowe i postulaty socjalne nie mają tu nic do rzeczy.
PiS nie jest wrażliwe społecznie?
- SLD jest wrażliwy społecznie.
Wracając do punktu wyjścia: kiedy decyzja, czy przekazuje pan swoje poparcie któremuś z kandydatów?
- Na początku przyszłego tygodnia. Wcześniej zażądałem powołania Rady Bezpieczeństwa Narodowego w sprawie Afganistanu. Marszałek Komorowski tylko się prześlizgnął po problemie.
Polecamy w wydaniu internetowym Fakt.pl:
Kwaśniewski: Odradzałbym szefowi SLD czystki