Napastnik ze Stalowej Woli: mordowałem ludzi, bo ich nienawidzę
Konrad K. napastnik ze Stalowej Woli, który w piątek po południu zaatakował nożami klientów galerii handlowej "ViVO!" w Stalowej Woli, trafił do aresztu śledczego w Krakowie, gdzie jest oddział psychiatryczny. Usłyszał już zarzuty morderstwa i usiłowania zabójstwa wielu osób. Co nim kierowało? Znamy coraz więcej wstrząsających szczegółów dotyczących jego ataku.
23.10.2017 06:30
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Mieszkańcy Stalowej Woli są w szoku. Wszyscy zastanawiają się, co popchęło Konrada K. do ataku na przypadkowych klientów galerii. - Miał żonę, dwuletnie dziecko. Pracował. Wydawał się normalny. Może tylko ostatnio ćpał więcej niż zwykle. Chyba dopalacze. Ale żeby mu aż tak odbiło? W piątek miał być w robocie na drugiej zmianie, ale się nie pojawił - opowiada "Super Expressowi" znajomy napastnika z pracy.
- Wiem, że się leczył od trzech lat. Najprawdopodobniej na schizofrenię. Ale brał leki. Nie było po nim widać, że jest jakiś opętany - opowiada "SE" sąsiadka Konrada K.
Janusz Woźniak, prokurator okregowy z Tarnobrzega powiedział reporterowi dziennika, że mężczyzna obwinia o swoje niepowodzenia całe społeczeństwo. Atakował ludzi, bo ich nienawidził. - Przyczyn mogło być wiele - niski status społeczny, marna sytuacja finansowa, kryzys w rodzinie - tłumaczy potencjalny motyw ataku w rozmowie z "SE". Prokurator ujawnił, że Konrad K. był wtrakcie rozwodu z żoną.
Zobacz także
Prokuratorzy przesłuchiwać będą w poniedziałek świadków ataku w galerii handlowej w Stalowej Woli.
Źródło: "Super Express"