Nalot balonowy na Polskę
W czasach PRL-u jednym ze sposobów wspierania polskiego społeczeństwa z zewnątrz były akcje balonowe. Operację „Spotlight” (reflektor) zorganizowano nocą z 12 na 13 lutego 1955 roku. Do Polski poleciało 800 tys. balonów z podczepionymi broszurami „Za kulisami partii i bezpieki” z rewelacjami uciekiniera z PRL, wicedyrektora X Departamentu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego Józefa Światły.
W pierwszych dniach grudnia 1953 r. wicedyrektor X Departamentu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, Józef Światło oraz jego przełożony Anatol Fejgin wyjechali służbowo do Berlina. Fejgin opowiadał potem, że rano w sobotę byli w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, a po południu koło godz.17 wyszli z hotelu na miasto, żeby rozejrzeć się za prezentami. Muru berlińskiego jeszcze nie było, więc można było się swobodnie poruszać po mieście. Ubecy skorzystali z metra, ale przejechali swoją stację i wysiedli we francuskiej strefie Berlina. Kiedy Fejgin wszedł do kiosku, żeby rozmienić pieniądze na marki zachodnie, Światło skorzystał z okazji i ulotnił się.
Oddał się w ręce Military Police, wylegitymował i powiedział kim jest. Od tej chwili znajdował się pod opieką Amerykanów. Z Berlina przewieziono go do Monachium (gdzie przesłuchiwał go jeden z najsłynniejszych agentów w dziejach, wtedy jeszcze młody 27-letni, „Ted” Shackley), a następnie do Waszyngtonu. Pod koniec września władze amerykańskie przyznały Światle prawo czasowego pobytu i azyl polityczny. Były wicedyrektor X Departamentu MBP wziął udział w trzech konferencjach prasowych, gdzie opowiadał o przebiegu i motywach swojej ucieczki, o niezgodzie na sytuację w Polsce i chęci pomocy Zachodowi w walce z komunistami. W kolejnych dniach zeznawał przed Komitetem ds. Agresji Komunistycznej (gdzie jego tłumaczem był Jan Karski, profesor Georgetown University, słynny kurier Polski Podziemnej).
We wrześniu 1954 r. fragment przesłuchania Światły dotarł do Jana Nowaka-Jeziorańskiego, szefa polskiej sekcji Radia Wolna Europa nadającej z Monachium. Oszołomiony rewelacjami Światły Jeziorański napisał do CIA (które przejęło opiekę nad ubekiem) z prośbą o możliwość przeprowadzenia z nim wywiadów i wykorzystania jego wiedzy na antenie. „Mogłoby to wzmocnić autorytet stacji, a przede wszystkim, osłabić morale reżimu i pokazać Polakom, że system komunistyczny oparty jest na strachu i przymusie” - pisał.
Do USA z Niemiec pojechał dziennikarz RWE Zbigniew Błażyński. Z rozmów ze Światłem powstało 77 audycji emitowanych na antenie od 20 października 1954 r. do końca stycznia 1955 r. Cykl nosił tytuł „Za kulisami bezpieki i partii”. Ubek wyciągał na światło dzienne sensacyjne wiadomości o nadużyciach, których dopuścili się przywódcy partii, opowiadał o luksusie w jakim żyją, a także o tym jak fałszowano wybory i innych aferach i zbrodniach.
Nowak-Jeziorański stwierdził jednak, że audycje to za mało, że takie rewelacje trzeba rozgłaszać jak najszerzej i starać się, żeby dowiedziało się o nich jak najwięcej osób. Zaproponował szefowi RWE w Monachium wydanie książki, wysłanie jej do Polski oraz dystrybuowanie w polskich księgarniach na Zachodzie. Ostatecznie uzgodniono, że będzie to broszura, która trafi do Polski dzięki akcji balonowej.
Polska sekcja RWE i polityczne ośrodki na emigracji przyjęły pomysł dość sceptycznie. Obawiano się, że może to rozbudzić nadzieje na pomoc USA i doprowadzić do krwawo tłumionych zamieszek społecznych. Wiele osób miało też zastrzeżenia co do postaci Światły – do niedawna jeszcze oprawcy i bandyty, który nagle teraz rozlicza innych ubeków, ale nie wspomina już o swojej roli w partii.
Mimo to akcję zorganizowano. Pierwsza akcja balonowa przygotowana przez Narodowy Komitet dla Wolnej Europy (którego organem było RWE) miała miejsce w 1951 r. w Czechach. Potem były jeszcze trzy – dwie w Czechach i jedna na Węgrzech.
„Spotlight” (nawiązanie do nazwiska JŚ) zaczęła się o godzinie 3 w nocy, a pięć godzin później poranny dziennik RWE podał informację o lecących do Polski balonach. Poza balonami broszurę wysyłano też pocztą (z USA, Belgii, Francji, Holandii, Szwajcarii i in.) do instytucji i pod adresy wybierane przypadkowo z książki telefonicznej. Publikacja miała 40 zapisanych drobnym drukiem stron, a kończyło ją hasło: „Niech żyje wolna Polska!”. Do 15 lutego 1955 r. komitety ds. bezpieczeństwa publicznego w Polsce przechwyciły 10,8 tys. egzemplarzy „Za kulisami bezpieki i partii”. Zdarzały się przypadki aresztowania i skazywania na trzy lata więzienia za posiadanie tej broszury.
Jednak cel akcji – wspieranie Polaków i pokazywanie, że do Polski dociera nie tylko komunistyczna propaganda, ale też głos wolnej Europy – został osiągnięty. Dlatego taką drogą przesyłano w kolejnych latach inne materiały przygotowane w Komitecie Wolnej Europy, m.in. tajny referat Chruszowa z XX Zjazdu KPZR, siedem numerów biuletynu „Wolna Europa” (nakład pierwszego wyniósł 1 mln egz.!) czy „Folwark zwierzęcy” Georga Orwella.
Marta Tychmanowicz specjalnie dla Wirtualnej Polski