PolskaNakłaniał do ucieczki, stanął przed sądem

Nakłaniał do ucieczki, stanął przed sądem

Przed Sądem Okręgowym w Legnicy rozpoczął się proces adwokata z Jeleniej Góry oskarżonego o pomaganie przestępcom i utrudnianie przez to pracy organom ścigania, a także o podżeganie więźniów do ucieczki z sali sądowej.

17.12.2003 | aktual.: 17.12.2003 15:27

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Sprawa dotyczy strzelaniny z marca 2000 r., do której doszło w jeleniogórskim sądzie podczas próby ucieczki podjętej przez kilku gangsterów. 52-letni Marek G. był wówczas obrońcą przestępcy uważanego za organizatora ucieczki z sądu. Jego klient, Mariusz M., główny oskarżony w procesie przed jeleniogórskim sądem, zginął podczas strzelaniny, do której doszło, gdy przestępcy próbowali zbiec.

Przed rozpoczęciem procesu w Legnicy trzech obrońców Marka G. złożyło wnioski m.in. o umorzenie postępowania wobec ich klienta, a także o wyłączenie jawności. Sędzia Krystyna Błaszczyk, nie zgodziła się na to.

Prokurator, odczytując akt oskarżenia, szczegółowo opisał przebieg strzelaniny z 13 marca 2000 roku oraz okoliczności związane z przygotowaniem ucieczki i udziałem w tych zdarzeniach jeleniogórskiego adwokata.

Przytoczył m.in. zeznania świadków, którzy na rozprawie, w trakcie której doszło do strzelaniny w sądzie, słyszeli jak adwokat mówił do jednego z przestępców siedzących na ławie oskarżonych: "Chłopie, wstawaj, nikt tu nie będzie strzelał".

Według prokuratury, która opiera się na wyjaśnieniach uczestników tych zdarzeń, gangsterzy nie kwapili się zbytnio do ucieczki zorganizowanej przez ich przywódcę, Mariusza M., zaś słowa jego adwokata stanowiły dla nich zachętę i utwierdzały ich w przekonaniu, że plan się powiedzie, a funkcjonariusze nie użyją wobec nich broni.

Jeden z gangsterów podczas strzelaniny znalazł się w jednym pokoju z sędzią prowadzącą rozprawę - powiedział jej wtedy, że organizatorem próby uwolnienia był Mariusz M., a pomagał mu w tym jego obrońca.

Adwokatowi zarzuca się, że w okresie od 1999 do 2000 roku jako obrońca Mariusza M. przekazał uwięzionemu klientowi telefony komórkowe, dostarczał mu pieniądze i grypsy. Zdaniem prokuratury, adwokat zacierał w ten sposób ślady przestępstw i utrudniał postępowanie karne. Najwyższy wymiar kary, do 5 lat pozbawienia wolności, grozi mu jednak za ostatni z zarzucanych czynów, polegający na zaopatrywaniu Mariusza M. w amfetaminę.

52-letni jeleniogórski adwokat Marek G. nie przyznaje się do winy i wszystkiemu zaprzecza.

"Prokuratorskie zarzuty opierają się na pomówieniach przestępców. Uważamy, że nasz klient bronił zgodnie ze sztuką, nie złamał prawa i nie uchybił żadnym normom" - powiedział Andrzej Graumitz, adwokat Marka G. Dodał, że jego klient to bardzo dobry i uczciwy adwokat i żaden z jego kolegów po fachu nie wierzy w prawdziwość zarzutów.

Podczas procesu przesłuchanych zostanie 34 świadków, w tym sędziowie, adwokaci, protokolantka i inni uczestnicy wydarzeń, które miały miejsce 13 marca 2000 roku.

Sprawa Marka G. to kolejny wątek karny dotyczący strzelaniny w jeleniogórskim sądzie. Jego sprawę wyłączono do odrębnego postępowania. 19 kwietnia 2002 roku przed Sądem Okręgowym w Legnicy zapadły natomiast prawomocne już wyroki wobec przestępców, którzy brali udział w ucieczce i tych, którzy im pomagali.

Do strzelaniny w jeleniogórskim sądzie doszło 13 marca 2000 roku, gdy czterech z ośmiu oskarżonych na sali rozpraw wyciągnęło broń i granaty i, biorąc zakładników, próbowało uciec z gmachu sądu. Podczas wymiany ognia pomiędzy przestępcami a antyterrorystami zginęli dwaj przestępcy. Antyterroryści zabili wtedy głównego oskarżonego Mariusza M. oraz Grzegorza G.

Po zajściach przestępcy, którzy ocaleli: Przemysław C. i brat zabitego Grzegorza G. - Jacek, zostali skazani za próbę uwolnienia się z rąk wymiaru sprawiedliwości oraz wzięcie zakładników. Sąd za udzielenie im pomocy skazał także trzy inne osoby, którym udowodniono, że wniosły do gmachu jeleniogórskiego sądu i ukryły w spłuczkach tamtejszych toalet: pistolet C-Z, naboje, trzy granaty i kostki imitujące trotyl. Gangsterom wymierzono kary od 3 do 6,5 lat więzienia.

Źródło artykułu:PAP
adwokatprocesucieczka
Komentarze (0)