Lech Wałęsa - gracz, który przerósł wszystkich
"Nie było obozu solidarnościowego, był tylko Wałęsa. Jeden wielki polityk i tłum politycznych amatorów" - pisze we wstępie do "Po południu" Krasowski. Byłego prezydenta dziennikarz uznaje za największą postać tamtej epoki.
"Za piętnaście lat Prawo i Sprawiedliwość będzie dowodzić, że najbardziej atakowanym prezydentem był Lech Kaczyński, ale to nieprawda. Najbardziej atakowany był Wałęsa. Kaczyńskiego jedynie ośmieszano, Wałęsę natomiast zwalczano. Nie chodzi nawet o to, że zarzut bycia 'Bolkiem' rani dużo mocniej niż pytanie o wypite 'małpki'. Chodzi o intensywność tamtej krytyki" - stwierdza.
Zdaniem Krasowskiego, Wałęsa był krytykowany za to, że był politykiem. A im był skuteczniejszy, tym krytyka była większa. "Był rewelacyjny. Kiedy z naszą dzisiejszą wrażliwością cofniemy się w przeszłość, zobaczymy gracza, który przerósł wszystkich. Był jak mistrz szachowy, który gra symultanicznie z setką graczy i z każdym wygrywa. Nieważne było, kto ma większość, kto ma rząd, kto ma jakie kompetencje. Wałęsa wchodził do gry i wygrywał. Narzucał swoją wolę, swoich ludzi, swoje decyzje" - wymienia.
Krytyka Wałęsy to była - jak pisze autor - zemsta słabych, którzy z zazdrości o cudzą siłę potępili korzystanie z siły. Co ciekawe, kilka lat później krytycy Wałęsy stali się piewcami politycznej brutalności.