Jan Olszewski - egzaltowany moralista
W opinii Krasowskiego Olszewski to premier marny, wręcz fatalny. "Był klasycznym Don Kichotem, człowiekiem, który się spóźnił na swoją epokę, więc dla współczesnych był już tylko śmieszny. W 1992 r. był starszym panem w zbyt ciasnych garniturach, z niechlujnymi krzaczastymi brwiami, który z dobrotliwym uśmiechem na twarzy opowiadał bajki o sprawiedliwej Rzeczpospolitej.
Jan Olszewski nie był już politykiem, w 1992 r. był eksponatem z solidarnościowego muzeum. Fantastą wierzącym, że przypadła mu misja zbawienia rodaków. Ale fantastą poczciwym i sentymentalnym. Jego niezdarność nie miała precedensu w całej historii III RP" - opisuje.