Największy rak‑kontent każdej kampanii: audycje komitetów wyborczych. Obejrzeliśmy je za was

Polskie kampanie wyborcze to nie tylko wyreżyserowane konwencje za setki tysięcy złotych, przemówienia liderów partii, premierów i ministrów. To też lokalny koloryt, który doskonale widać w audycjach komitetów wyborczych.

Największy rak-kontent każdej kampanii: audycje komitetów wyborczych. Obejrzeliśmy je za was
Źródło zdjęć: © TVP Gdańsk | TVP Gdańsk
Kamil Sikora

Nieodzownym elementem kampanii wyborczych są darmowe audycje komitetów w publicznych mediach. W walce o samorządy są one najbardziej egzotyczne. Oglądając bloki reklamowe wyprodukowane przez poszczególne komitety widać, że naszej polityce jeszcze daleko do profesjonalizmu. Nie możemy go oczekiwać nawet od ogólnopolskich komitetów. Wystarczy spojrzeć na spoty tej kampanii, które można oglądać od 6 października (choć nie wszystkim komitetom udało się dostarczyć nagrania - przerosło to partię Razem, jej spoty pojawiły się w kolejnych blokach).

Partyjna wojenka

Ruch Narodowy, który wystawia listy we wszystkich województwach, postawił na jakość rodem z osiedlowej telewizji. Kandydaci, nagrani słabej jakości kamerą, stoją na wklejonym komputerowo tle i deklamują formułki o zagrożeniu imigracją i pokazują wykresy pokazujące napływ imigrantów. Wygląda na to, że politykom skrajnej prawicy pomyliły się wybory. - 21 października powiedz "stop" imigracji. Głosuj na Ruch Narodowy - wzywa Robert Winnicki, poseł ugrupowania. Z kolei sztab Wolności poświęcił swój czas antenowy na prelekcję Janusza Korwin-Mikkego o tym, dlaczego odzyskanie niepodległości powinniśmy świętować 7 października, a nie 11 listopada.

Także inne ogólnopolskie komitety postawiły na przekaz bardziej przystający do kampanii parlamentarnej, niż samorządowej. PiS i PO skupiają się na sobie i jak najmocniejszym uderzaniu w konkurentów. O dziwo w ten trend włączyli się też samorządowcy, którzy w nazwie komitetu mają słowo "bezpartyjni". Tak bardzo próbowali pokazać, że nie zajmują się polityczną walką PO i PiS, że stworzyli najbardziej agresywny spot w bloku audycji wyborczych: z ostrą muzyką w tle pokazano urywki z Sejmu, a później Aleksandra Kwaśniewskiego bełkoczącego w Kijowie. Pointą jest szczekający na niego pies, którego właściciel uspokaja słowami "Kapsel, zostaw pana, on ma już dość".

Pozytywnie wyróżnia się za to komitet partii Zieloni, którego kandydaci mówią m.in. o walce ze smogiem, terenach zielonych czy transporcie publicznym. Problem w tym, że w dobrze zrealizowanych spotach nie ma żadnego konkretu. Z kolei SLD skupiło się na pokazaniu sielskich obrazków z bazy zdjęć do kupienia.

Lokalny koloryt

To audycje ogólnopolskie, prawdziwe złoto jest w tych, które emitują ośrodki regionalne TVP. Tam kandydaci nie chcą puszczać przysłanych z Warszawy ogólnotematycznych spotów, tylko promować siebie, a pieniędzy na przygotowanie jest mniej. Na Pomorzu komitet Lepszy Gdańsk postawił na nietypową formę. Widzimy planszę z nazwą komitetu i adresem strony internetowej. W tle słyszmy dźwięk mycia zębów, ubierania się i zamykania drzwi. Później stukot butów o chodnik i hasło "Zagłosowałem wybrałem", po którym rozległy się puszczone z taśmy oklaski.

- Bardzo chętnie chciałbym tutaj.... powitać pana prezesa PSL.... Władysława Kosiniaka-Kamysza.... na ziemi pomorskiej - zaczyna się audycja PSL. Na ekranie Janusz Kupcewicz, były piłkarz, obok niego lider ludowców. Poseł w kilku słowach reklamuje kandydata, na koniec obowiązkowe uściśnięcie ręki i uśmiech do kamery.

"Łatwe i bezbolesne. Bo lubię Rumię!" - w taki sposób zachęca do polubienia swoich profili społecznościowych Leszek Kiersznikiewicz, kandydat na burmistrza tego miasta. W nagranym chyba w biurze spocie, monotonnym głosem, nie patrząc w kamerę, opowiada o swoim komitecie. Widać, że nie nadałby się na pogodynka, bo ruch, którym wskazuje adres swojej strony internetowej, jest ujmująco niezgrabny.

Większość komitetów lokalnych porywa się już na dość sprawnie zrealizowane spoty - ujęcia z dronów, ładne tło, podkręcone kolory. I choć jeszcze nie wszystko jest idealnie (dość groteskowo wyglądają panowie w garniturach i pod krawatami idący plażą w spocie "Kocham Sopot"), to zupełnie inna jakość niż to, co jeszcze kilkanaście lat temu. Przebłysk przeszłości zapewniają nam pomorscy kandydaci Kukiz '15 - stoją we trójkę na jednorodnym tle. Pan w środku (trzyma kartkę z nadrukowanym logotypem ugrupowania) i opowiadają o tym, że jest źle, a dzięki nim będzie dobrze.

Marginalna oglądalność

Dla wielkich partii darmowe audycje nie mają specjalnego znaczenia - dużo większy wpływ mają transmisje z konwencji w programach informacyjnych debaty, czy wreszcie płatne emisje spotów wyborczych w dobrym czasie antenowym. Bo darmowe audycje wyborcze są emitowane w TVP 1 po godz. 6 lub 7 i ok. 16.45. Na TVP 2 w różnych dniach godziny były inne. Poranne bloki w TVP 2 ogłoszenia wyborcze są emitowane przed godz. 7 i w okolicach 15. Taki obowiązek na publicznych nadawców nakłada prawo - bloki wyborcze emitują zarówno telewizje, jak i radia - te ogólnopolskie i te regionalne.

Oglądalność porannych bloków to setne procenta - od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy osób w całej Polsce - wynika z danych Nielsen, które przeanalizowaliśmy. W dodatku z minuty na minutę oglądalność i udział w runku spadają - wyborcy po prostu przełączają się na inne stacje. Dla dużych partii to pomijalne wartości - po prostu uznają, że nie warto bić się o tak niedużą grupę potencjalnych wyborców. Pod tym względem dużo bardziej warte uwagi są popołudniowe bloki - ogląda je nawet po kilkaset tysięcy widzów.

Dużo większe znaczenie spoty mogą mieć dla małych, lokalnych komitetów, które nie dysponują środkami z budżetu. Poza tym w wyborach, na burmistrza czy radnego o sukcesie lub przegranej może zdecydować kilkadziesiąt głosów. I całe szczęście bo bez ich amatorskich wysiłków kampania byłaby dużo smutniejsza.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)