Najpierw wieńce, potem szydera. PO publikuje prześmiewczą grę
Grzegorz Schetyna ubolewa: rocznicę katastrofy smoleńskiej obchodzimy w hałasie partyjnego wiecu i głupstw. Politycy PO apelują: nie pozwólmy się podzielić! Tylko co z tego, skoro sami rozpalają polityczny spór. Bo przecież można złożyć wieńce, a potem pośmiać się ze spiskowych teorii.
10.04.2018 | aktual.: 10.04.2018 21:13
Atmosferę politycznej jatki PO podgrzała publikując prześmiewczą grę. Użytkownik musi w niej kliknąć na przycisk "poznaj prawdę", który ucieka, gdy najedziemy na niego kursorem. "Prezes PiS sugeruje, że wspierany komisją Macierewicza jest coraz bliżej prawdy w sprawie katastrofy prezydenckiego samolotu" - głosi napis na górze strony.
Wymowa? Oczywista. Dziesiątki razy słyszeliśmy z ust Jarosława Kaczyńskiego słowa: dochodzimy do prawdy, jesteśmy coraz bliżej prawdy... Mieliśmy prawdę poznać w tę rocznicę, ale raportu komisji Macierewicza jak nie było, tak nie ma. Gra to prześmiewczy banał. Nic, co mogłoby szokować. Szczególnie, że obie strony zwykle obrzucają się poważniejszymi oskarżeniami.
Po paru klikach w czarne tło użytkownik obejrzeć może film: "Smoleńsk - teoria wielkiego wybuchu". Tam twórcy wytykają członkom komisji Macierewicza brak kompetencji i krytykują ich pracę.
Uderza jednak rozstrzał pomiędzy górnolotnymi hasłami o jedności a szyderą z politycznego rywala. Tak, jakby w ten dzień PO stała okrakiem pomiędzy ludzką tragedią, a polityczną jatką, na której można zbić kapitał i przyłożyć przeciwnikom. Przecież sam szef PO Grzegorz Schetyna podkreślał, że "dziś jest czas wspomnień", a pamięć trudno czcić w atmosferze politycznego sporu.
Niektórzy politycy PO, mimo że nie są przekonani co do publikacji gry w rocznicę, to jednak znajdują pewne usprawiedliwienie. Uderzając w politycznego rywala. - Nie wiem, czy ten dzień jest stosowny, ale i tak najgorsze rzeczy pewnie dokonają się w czasie przemówienia Jarosława Kaczyńskiego - mówi w rozmowie z WP Jan Grabiec. I w krytyce nie jest osamotniony, a przecież wszystko to przeczy słowom Grzegorza Schetyny.