Nowy trop ws. Wieczorek. Jest reakcja
Iwona Wieczorek zaginęła ponad 12 lat temu. Nadal nie wiadomo, co się z nią stało. Nowa ekipa śledcza policji, która ma wyjaśnić sprawę zaginięcia kobiety, jak wynika z medialnych ustaleń, bada kolejny trop. Śledczy mieli wziąć pod lupę wątek związany z tajemniczym czarnym BMW, mają też interesować się Danielem S. - To stek bzdur - skomentował te doniesienia mężczyzna.
Kilka dni temu serwis i.pl poinformował, że śledczy wzięli rzekomo na celownik Daniela S. ps. "Szrama", poszukiwanego niegdyś w sprawie zabójstwa trójmiejskiego gangstera "Zachara".
Zainteresowanie śledczych ma mieć związek z zeznaniami informatora Janusza Szostaka, autora dwóch książek na temat zaginięcia Iwony Wieczorek. Miał on widzieć w okolicach molo w Gdańsku-Brzeźnie, w nocy, gdy zaginęła kobieta, czarne bmw i dwóch mężczyzn. Jednym z nich miał być rzekomo właśnie Daniel S.
Według publikacji w i.pl, ten sam Daniel S. miał też rzekomo ochraniać Janusza Szostaka.
"Szrama" komentuje doniesienia serwisu
- To wszystko stek bzdur. Informacje wyssane z palca. Zacznijmy od tego, że nigdy nie byłem na celowniku policji w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek. A bynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. Nigdy nie byłem w tej sprawie przesłuchiwany i nie dostałem żadnego wezwania na przesłuchanie - stwierdził w rozmowie z dziennikiem "Fakt" Daniel S.
"Szrama" tłumaczył również, że nie mógł być w Brzeźnie w noc zaginięcia Wieczorek, gdyż ukrywał się wówczas w Niemczech przed policją w sprawie zabójstwa "Zachara".
- Co prawda, w dalszej części autorka sama to przyznaje, tylko w jakim celu w takim razie w ogóle o tym pisze? To powielanie nieprawdy i stawianie mnie w niekomfortowej sytuacji na zasadzie: nie było go tam, ale jednak o tym napiszemy - stwierdził Daniel S.
'To bzdura, że pełniłem rolę jego ochroniarza"
"Szrama" zdecydowanie zaprzeczył też doniesieniom portalu, jakoby miał "ochraniać" Janusza Szostaka. Przyznał, że poznał go w 2018 roku, gdy firma windykacyjna, w której pracuje, zasiliła zbiórkę pieniężną na poszukiwania Iwony Wieczorek prowadzone przez fundację Szostaka. Ten miał wówczas zadzwonić do Daniela S. i mu podziękować.
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ
- Tak zaczęła się nasza znajomość - stwierdził w rozmowie z "Faktem". - To bzdura, że pełniłem rolę jego ochroniarza. Spotykaliśmy się wtedy, owszem, ale wyłącznie towarzysko. Spotykaliśmy się, kiedy Janusz przyjeżdżał z żoną do Gdańska, piliśmy kawę, czasami poszliśmy na obiad. To wszystko - tłumaczył Daniel S.
Zszokowana rewelacjami serwisu i.pl jest także wdowa po dziennikarzu Aldona Błaszczyk-Szostak. - To są informacje wyssane z palca, tym bardziej dotkliwe, że dotyczą zmarłego człowieka, który nie może się już obronić. Ja, jako wdowa po Januszu, również nie zostałam poproszona o odniesienie się do tych pomówień, bo są to czyste pomówienia - mówi w rozmowie z "Faktem" Aldona Błaszczyk-Szostak.
Źródło: "Fakt"
Przeczytaj także: