Amerykańska inwazja na Grenadę - 1983 r.
Grenada, dawna brytyjska kolonia, uzyskała niepodległość w 1974 roku. Pięć lat później władzę w tym wyspiarskim państwie przejął lewicowy przywódca Maurice Bishop. Postawił na przyjaźń z Kubą i ZSRR, co nie spodobało się USA, choć starano się nie histeryzować. W końcu Grenada była raczej znana ze swoich pięknych plaż i uczelni medycznej niż potężnej armii. Bishop zdawał sobie z tego sprawę, dlatego rozpoczął budowę międzynarodowego lotniska, które miało przyciągnąć turystów. Na nieszczęście rządzących prace te zlecono Kubańczykom.
Bishop miał przeciwników nie tylko w Waszyngtonie, ale i we własnej partii. 13 października 1983 roku doszło do zamachu stanu. Władzę przejął Bernard Coard, a Bishopa uwięziono. Za dawnym przywódcą wstawili się jednak sami Grenadyjczycy. Coard uwolnił Bishopa, ale potem zmienił zdanie, kazał go znów złapać i rozstrzelać. Jak rasowy dyktator doprowadził także do śmierci 50 cywilów. USA zapaliła się czerwona lampka. Na wyspie przebywało kilkuset amerykańskich studentów i brytyjski gubernator. Dodatkowo podejrzewano, że nowe lotnisko będzie miało militarne zastosowanie.
Na zdjęciu: amerykańscy żołnierze dokonują zatrzymań w stolicy Grenady.