"Muszę kończyć". Nagła sytuacja na antenie TVN24
Podczas czwartkowego wydania "Faktów po faktach" doszło do nietypowej sytuacji. Prof. Katarzyna Pisarska łączyła się ze studiem TVN24 z Kijowa. Nagle musiała przerwać rozmowę. Przekazała tylko, że słyszy alarm przeciwrakietowy i musi szybko udać się do schronu.
Zanim w Kijowie zawyły syreny, prof. Pisarska przez kilkanaście minut opowiadała o sytuacji władz w Kijowie, m.in. w kontekście wygranej Donalda Trumpa w USA, a także o trudach codziennego życia w Ukrainie.
Wspomniała m.in., że w ciągu ostatnich kilku miesięcy niemal nie ma nocy, by nad Ukrainą nie pojawiały się rosyjskie drony. W Kijowie dochodziła właśnie godz. 21.
Nagle prof. Pisarska przerwała swój wywód i chwyciła dłonią za słuchawkę w lewym uchu. - Przepraszam, właśnie słyszę alarm przeciwrakietowy. Przepraszamy serdecznie - tłumaczyła się. Dodała, że w Kijowie każdej nocy syreny rozbrzmiewają co najmniej kilka razy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: kiedy Trump zakończy wojnę w Ukrainie? "Liczyłbym od zaprzysiężenia"
"To nasza wojna". Ekspertka musiała nagle przerwać wywiad
- Kiedy zaczynamy mówić, że trzeba Ukraińców zostawić samym sobie, to trzeba pamiętać, że to jest naprawdę nasza wojna. Jestem przekonana, że będziemy dalej pomagać Ukrainie. Dziękuję i bardzo przepraszam, że muszę kończyć - powiedziała Pisarska, po czym przerwała rozmowę.
Przeczytaj też:
Źródło: TVN24