Nagi tors Olejniczaka zapewnił SLD "skok" w sondażach?

Kolejny sondaż Wirtualnej Polski przynosi spadek popularności prezydenta i dowodzi skuteczności taktyki, jaką przyjęła Platforma Obywatelska w walce z rywalem swego lidera w najbliższych wyborach prezydenckich. Janusz Palikot, który jednego tygodnia robi happening z "małpkami”, by następnego kreować Lecha Kaczyńskiego na marksistę, jest dla Donalda Tuska wymarzonym narzędziem w toczącej się przecież nieprzerwanie kampanii prezydenckiej - pisze dla Wirtualnej Polski Joanna Lichocka.

Nagi tors Olejniczaka zapewnił SLD "skok" w sondażach?

07.05.2009 | aktual.: 07.05.2009 12:18

Znawcy marketingu politycznego i posłuszni im politycy doskonale wiedzą, że dziś liczy się wrażenie, emocje, wizerunek – nie fakty i racjonalne argumenty. Dlatego Palikot może wraz z opłacanymi aktorami w perukach kreować zasłużonego działacza opozycji solidarnościowej na sługę komunistycznego reżimu. Liczy się atrakcyjność przekazu – to, że zabieg ten stoi w oczywistej sprzeczności z faktami nie ma znaczenia. Wystarczy polegać na niewiedzy i niechęci do zgłębiania faktów przez odbiorców. Zwłaszcza, że coraz wyraźniej widać, że Polacy wydają się oczekiwać od polityków, by przede wszystkim dostarczali im uciechy rodem z telewizyjnego show.

Poczynaniami Palikota tym razem jednak nie wszyscy w Platformie są zachwyceni, bo w obronie prezydenta odezwał się żywiołowo niechętny Kaczyńskim Stefan Niesiołowski. Ale nie słychać, by z wygodnego narzędzia jakim są działania Janusza Palikota chciał rezygnować Donald Tusk. Nie wyciąga on żadnych konsekwencji nawet z tego, co właśnie opisuje "Newsweek" – jest wielce prawdopodobne, że zarówno kampania Palikota jak i część kampanii Platformy Obywatelskiej, była finansowana przez tzw. słupy, czyli podstawione osoby, które wpłacały nie swoje pieniądze na konto partii. Donald Tusk milczy w tej sprawie, choć chyba każdy, kto myśli racjonalnie, ma kłopot z uwierzeniem, że niezamożni emeryci czy studenci wpłacali kilkanaście tysięcy złotych z "oszczędności”.

Premier najwyraźniej w to jednak wierzy, a publikacja "Newsweeka" póki co, podobnie jak sporo niewygodnych dla Platformy artykułów, spotyka się z taktowną ciszą. Fakty te zatem nie mogą zbytnio szkodzić PO – choć w sondażu partia traci dwa punkty procentowe i dziś chciałoby na Platformę głosować 40% Polaków. Na PiS o punkt procentowy więcej niż przed dwoma tygodniami – 16%. Bohaterem rankingu partii jest dziś jednak SLD – w ciągu dwóch tygodni partii poparcie wzrosło z 9 do 11%. Trudno powiedzieć, co jest przyczyną tak znacznego podniesienia notowań. Lewica robi niewiele, najwyraźniej wychodząc z założenia, że wobec znużenia konfliktem PO-PIS, wystarczy na scenie politycznej po prostu być, a wyborcy sami wrócą. Diagnoza, że wzrost notowań lewica zawdzięcza okładce tygodnika "Wprost", na której swój atrakcyjny, skądinąd, tors promuje Wojciech Olejniczak jest zapewne przedwczesna, ale w czasie, gdy to wrażenia i emocje rządzą decyzjami wyborców i tego nie można wykluczyć.

Joanna Lichocka specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
sondaż wpkomentarzplatforma
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)