Właśnie się ujawnili. Podpalenia i rozkręcone tory w całej Rosji
Władimir Putin i minister obrony Siergiej Szojgu zapewne nie zdawali sobie sprawy, że tacy ludzie istnieją. W Rosji ujawniły się dwie organizacje, które rozpoczęły nową wojnę na tyłach rosyjskiej armii. Rozkręcają szyny, wywołują awarie na torowiskach przy arsenałach, licząc, że wykoleją albo przynajmniej spowolnią pociągi jadące z zaopatrzeniem dla rosyjskiego wojska na front w Ukrainie. - Jeśli to ruszy na większą skalę, akcje przyniosą efekt na froncie - ocenia ekspert militarny.
"Zajrzyj na Telegrama BOAK" - taki napis wykonany białym flamastrem na szynach musieli zobaczyć rosyjscy kolejarze, którzy 25 czerwca przyszli naprawić torowisko koło składu amunicji w Barsowie w zachodniej Syberii. Z 51. arsenału Ministerstwa Obrony Rosji wyjeżdżały pociągi z rakietami i amunicją artyleryjską dla wojsk walczących w Ukrainie.
- Nie mamy pewności, że wykolejenie pociągu w tak odludnym terenie przedostanie się do mediów, sami nie mamy możliwości sprawdzenia, czy pociąg się wykoleił, czy tylko został zatrzymany. Dlatego zdecydowaliśmy się ujawnić i wziąć odpowiedzialność za ten sabotaż. To zrobiliśmy my, komórka BOAK z Włodzimierza i zachęcamy do tego innych partyzantów - ogłosili w serwisie społecznościowym Telegram aktywiści z ruchu BOAK. To skrót od Bojowa Organizacja Anarcho-Komunistów.
- Wzywamy wszystkich do przyłączenia się do "wojny kolejowej"! Każdy zatrzymany pociąg blokuje pociski i rakiety, które mogłyby uderzyć w spokojne ukraińskie miasta - ogłosili. Na złość Putinowi opublikowali dane o położeniu rosyjskich magazynów uzbrojenia w całym kraju, a także poradnik, jak używać prostych narzędzi: klucza nastawnego i drutu, by wykoleić pociąg.
"Należy odkręcić 34 nakrętki szyny, zdemontować łącznik szyn (cztery nakrętki). Szynę w miejscu łączenia odsuwamy na bok, wsuwając płytę, aby nie cofnęła się na miejsce. Rozdzielone szyny trzeba jeszcze połączyć kablem, aby sygnał z rozdzielni kolejowej nie wykrył sabotażu" - napisali w instrukcji. BOAK ogłosił, że tą metodą zatrzymał kilka pociągów. Wiedzą to, bo dotarł do nich film od maszynisty, który musiał na wiele godzin zatrzymać swój pociąg z zaopatrzeniem.
Zatrzymaj wagony. Cicha wojna na rosyjskich torach
Jest też drugi rosyjski ruch, który celuje w wojskowe pociągi - nazywają się "Zatrzymaj wagony". Zachęcają do sabotażu zwykłych Rosjan, przeciwników wojny. Ich zdaniem każdy incydent na torach, nawet gdy ktoś położy duży kamień na torowisku, a jeszcze lepiej wywoła zwarcie w sterowaniu ruchem, angażuje służby kolejowe do reakcji. Ekip naprawczych w rosyjskich kolejach jest mało. Im więcej incydentów, tym większa szansa na zatrzymanie rosyjskiej machiny wojennej.
- Sabotując pracę kolei, ratujesz życie po obu stronach frontu! - wzywają członkowie organizacji "Zatrzymaj Wagony" i publikują serię zdjęć dokumentujących wykolejone pociągi. Na razie to składy towarowe, ale i tak zamieszania na tyłach Rosjan musi być sporo. - Musimy, po prostu musimy powstrzymać wojnę rozpętaną przez gang Putina. Bo słowa "jesteśmy przeciw wojnie", niepoparte czynami, nic nie znaczą - zachęca organizacja.
- Na razie określiłbym to jako uprzykrzanie życia. Jeśli te sabotaże staną się skoordynowaną kampanią o znacznie większej skali niż teraz, to mogą realnie wpłynąć na sytuację na froncie w Ukrainie - komentuje w rozmowie z WP Konrad Muzyka z Rochan Consulting, analityk, który śledzi wydarzenia na wojnie w Ukrainie.
- Zjawisko ma potencjał rozwinięcia do akcji, jaką obserwowaliśmy wiosną na Białorusi, gdzie rzeczywiście transporty kolejowe dla sił rosyjskich zostały w pewnym momencie opóźnione. Białoruskie władze radykalnie się z tym rozprawiły, uznając działalność za terroryzm i grożąc wyrokami śmierci. W Rosji sabotażyści mają pewną przewagę, z racji olbrzymiego terenu, długości linii kolejowych, pilnowanie torów przez służby będzie bardzo trudnym zadaniem - dodaje.
Rosyjska FSB już wie. Tory rozmontowano przy tajnym ośrodku jądrowym
Niezależny rosyjski magazyn śledczy "The Insider" policzył, iż oficjalne informacje prasowe rosyjskich kolei mówiły o 63 wykolejonych pociągach od marca do czerwca 2022 r. w Rosji. To półtora raza więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Większość incydentów wydarzyła się w zachodniej Rosji, a niektóre pociągi uległy wypadkom w pobliżu jednostek wojskowych. Rosyjska kolej podała, że ponad połowa wypadków miała związek "z naruszeniami obecnego stanu toru".
Dziennikarze zwrócili uwagę, że władze mogą ukrywać wiele incydentów, zwłaszcza tam, gdzie doszło tylko do blokady toru. Będzie jednak o nich coraz głośniej, bo "rosyjscy kolejowi partyzanci" zaczęli publikować zdjęcia i relacje w mediach społecznościowych.
W Rosji już doszło do tajemniczych i spektakularnych akcji, których nie można było nikomu przypisać. 12 kwietnia mieszkańców wsi Titowka w obwodzie biełgorodzkim przy granicy z Ukrainą obudziła eksplozja. Zniszczono torowisko na moście, będącym jedną z linii zaopatrzenia dla jednostek w Donbasie. Już 21 kwietnia w tym samym regionie na stacji Kreida wykoleił się pociąg towarowy. 1 maja eksplozja zniszczyła most w obwodzie kurskim.
Pod koniec maja w rosyjskich mediach ukazała się notka, że rosyjskie służby poszukują członków "organizacji bojowej anarchokomunistów", którzy szykują sabotaż na torach kolejowych w Siergijewie Posadzie pod Moskwą. Według śledczych odkręcili osiem nakrętek, zdemontowali łącznik szyn i częściowo rozdzielili tory. Chodziło o jednostkę nr 14258, będącą tajnym centrum szkoleniowo-taktycznym 12. departamentu MON, odpowiedzialnego za bezpieczeństwo jądrowe kraju.
W Rosji dokonano także 23 podpaleń wojskowych biur rekrutacji (do 15 lipca trwa pobór do wojska), co również wiązane jest ze sprzeciwem wobec wojny w Ukrainie. W zeszłym roku nie było podobnych incydentów. W tym wypadku FSB zatrzymała kilku sprawców. Wśród nich był Ilja Faber, 48-letni artysta i wiejski nauczyciel z Udmurcji. Został aresztowany za podpalenie dwóch wojskowych budynków. Nie był członkiem żadnej organizacji. "Chciałem przekonać się, co mogę zrobić. Czy jestem w stanie… to zrobić – powiedział podczas przesłuchania.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski