PolskaNa wieś idzie rewolucja. Ma wzmocnić sołtysów

Na wieś idzie rewolucja. Ma wzmocnić sołtysów

Przez Sejm przechodzi właśnie projekt ustawy, który może przynieść zmiany w każdej polskiej wsi. W grze jest pomysł, by sołtysi dostawali obowiązkowe diety. Pytany o zdanie ostatni z żyjących "ojców polskiej samorządności" jest do niej sceptycznie nastawiony.

Jest pomysł, by sołtysi dostawali obowiązkowe diety
Jest pomysł, by sołtysi dostawali obowiązkowe diety
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | RAFAL DZIOREK

Na wspólnym posiedzeniu sejmowych Komisji Samorządu Terytorialnego i Rozwoju Regionalnego oraz Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi odbyło się pierwsze czytanie ustawy, która - w skrócie - ma przynieść rewolucję w polskich sołectwach. A w Polsce istnieje ich około 40 tys. Wyjaśniając, sołectwo jest najniższą jednostką pomocniczą gminy, funkcjonującą głównie na terenach wiejskich.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Paliwo, które nas napędzało, się wypala". Mija 35 lat polskiej wolności gospodarczej

Poseł Polski 2050 Marcin Skonieczka przygotował projekt, który przewiduje m.in. obowiązkowy fundusz sołecki w każdej gminie o charakterze wiejskim lub miejsko-wiejskim, a także zagwarantowanie środków na fundusz oraz obowiązkową dietę i ubezpieczenie dla każdego sołtysa w kraju. Wśród proponowanych zmian jest też możliwość powoływania młodzieżowych rad w sołectwach i na osiedlach oraz fundusze osiedlowe.

Obecnie gminy same decydują, czy i ewentualnie jakiej wysokości diety przysługują sołtysom. Różnice w kraju są bardzo duże: od 200 zł do 1000 zł miesięcznie. 

Tym, którzy pełnili funkcję co najmniej osiem lat i przeszli na emeryturę, przysługuje dodatek 336,36 zł.

Rewolucja dotknie zwłaszcza te miejsca, gdzie funduszu sołeckiego nadal nie ma i o wszystkich wydatkach decydują władze gminy, w praktyce nieraz zapominając o wsiach, które leżą daleko od stolicy gminy lub na przykład głosowały na przegranych w wyborach samorządowych.

Środki na fundusze sołeckie miałyby być częściowo refundowane gminom, w zależności od ich zamożności: od 30 do 50 proc. Posłowie Trzeciej Drogi i Polski 2050 wyliczyli, że gdyby nowe regulacje weszły w życie, to ich koszt wyniósłby 314 mln zł rocznie.

Los proponowanych zmian nie jest jeszcze przesądzony. Na temat pomysłu sceptycznie wypowiedział się na przykład przedstawiciel Związku Miast Polskich, a reprezentant Związku Gmin Wiejskich RP nie była ani "za", ani "przeciw".

Nieoficjalnie słyszymy, że samorządy boją się tych zmian, bo zabiorą im część władzy. Niewielką, ale jednak.

Jerzy Stępień nie popiera tego projektu

O zdanie na ten temat zapytaliśmy Jerzego Stępnia, byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego, który jest ostatnim żyjącym z trójki uważanej za "ojców polskiej samorządności". Opracowali jej główne założenia i przekonali do nich polskich rządzących na początku lat 90-tych XX wieku (pozostali dwaj to nieżyjący już Jerzy Regulski oraz Michał Kulesza).

Nasz rozmówca jest zdania, że nowy projekt nie wzmocni polskiej samorządności, a wręcz jej zaszkodzi, ponieważ da podwaliny pod utworzenie czwartego szczebla samorządności (po władzach województw, powiatów i gmin), który jest zbędny.

Jerzy Stępień na rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych, Gdańsk, 31.08.2021 r.
Jerzy Stępień na rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych, Gdańsk, 31.08.2021 r.© East News | REPORTER, Wojciech Stróżyk

- Najpierw zrobimy przymusowy fundusz sołecki, a co dalej? Co jeśli sołectwa uznają, że nie mają odpowiednich instrumentariów do gospodarowania tym funduszem i chcą mieć osobowość prawną? Wtedy dojdzie nam kolejny szczebel samorządu terytorialnego, a raczej nie chcemy mnożyć tych bytów. Zresztą dawniej była już taka propozycja, by sołectwa dostały osobowość prawną, ale zahamowałem ją w czasach, kiedy miałem jeszcze na to wpływ. To byłyby dodatkowe byty, które z czasem miałyby swoje potrzeby i własne problemy, których wcześniej nie było - mówi Wirtualnej Polsce Jerzy Stępień.

I dodaje: - Sołtysi są coraz bardziej ofensywni. Z jednej strony to dobrze. Chcą czymś zarządzać, a do tego potrzebne są przecież środki. Z drugiej strony wydaje mi się jednak, że obowiązkowy fundusz nie we wszystkich gminach będzie miał sens. Zwłaszcza w tych małych może go nie mieć. Od tego są radni, żeby pilnować spraw tych wsi i sołectw. Wydaje mi się, że to wystarczające. Choć moim zdaniem radni znaczą już mniej niż wtedy, gdy rada wybierała wójtów (do 2002 r. - przyp. red.). Przez to wójtowie uwolnili się od kontroli społecznej, a radami się często nie przejmują, bo nie muszą. Być może dlatego ludzie szukają sposobu na wyrwanie pieniędzy dla swojej wsi, bo nie mogą za pośrednictwem radnych?

Zdaniem byłego prezesa TK należy szukać innego rozwiązania. Razem z Fundacją Rozwoju Demokracji Lokalnej pracuje nad propozycją reformy samorządowej, która pozwoliłaby inaczej poukładać samorządy i je ulepszyć.

Pozwolić decydować mieszkańcom wsi

Autor ustawowych zmian Marcin Skonieczka posłem jest dopiero od roku. Wcześniej przez 13 lat pełnił funkcję wójta gminy Płużnica w woj. kujawsko-pomorskim. Zapytany przez nas o nastawienie do jego pomysłu środowiska samorządowców, odpowiada, że zdaje sobie sprawę, że nie wszyscy wójtowie i burmistrzowie popierają te zmiany.

Zaznacza, że projekt ustawy powstał na bazie danych NIK i był uzgadniany z sołtysami oraz środowiskami wiejskimi.

Poseł Polski 2050 Marcin Skonieczka
Poseł Polski 2050 Marcin Skonieczka© Licencjodawca | Fot. Maciej Wasilewski / Agencja Wyborcza.pl

- Oczywiście mam sygnały od niektórych wójtów, z którymi współpracowałem, że nie wszystkim się podoba, że fundusz sołecki ma być obowiązkowy. Jestem jednak wielkim orędownikiem tego, by decentralizować państwo. Czyli tak samo, jak rząd powinien przekazywać środki samorządom, tak powinno to iść dalej, czyli że gminy powinny przekazywać je sołectwom. Wtedy mieszkańcy mogliby decydować, na co je przeznaczyć. Staliby się współautorami tych przedsięwzięć. Kiedy wójt sam sfinansuje zakup ławki, to może im się nie podobać kolor albo miejsce jej postawienia, a tak będą mogli sami wybrać jedno i drugie - wyjaśnia.

Poseł uważa, że to niesprawiedliwe, że 75 proc. gmin ma fundusz sołecki, a 25 proc. nie. Jego zdaniem często to gminy odgórnie odmawiają wprowadzenia funduszu, a znacznie rzadziej dochodzi do sytuacji, że mieszkańcy nie mają zbytniej ochoty, by z tej możliwości korzystać.

- Ludzie nie są aktywni, jeśli nie mają poczucia sprawczości. Jeśli da się im narzędzia i możliwości decydowania, to ich aktywność od razu się zwiększa. Gdy byłem wójtem i wprowadziliśmy fundusz sołecki, to widziałem, jak to funkcjonowało. Jak mieszkańcy zaczęli planować, również długofalowo. Uczyli się także demokracji, bo czasem musieli debatować, a potem głosować, który pomysł zyska większe poparcie i potem trzeba było zaakceptować głos większości. Tak to działa - podkreśla poseł Skonieczka.

I zauważa: - Natomiast jeśli chodzi o sołtysów, to żadnej rewolucji tu nie będzie. Sołtysi we większości gmin w Polsce już otrzymują diety i w większości gmin są ubezpieczeni. Nie wskazujemy natomiast, jaka ma być wysokość ich diet. Niech decyduje o tym rada. Nie dajemy też żadnych nowych kompetencji sołtysom, jedynie dajemy możliwość, by wójt mógł upoważnić sołtysa w zakresie zawierania umów dotyczących gospodarowania mieniem gminy w sołectwie. Chodzi np. o wynajem świetlic.

Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (99)