Państwo utnie lekcje religii. Wiadomo, ile zaoszczędzą samorządy
Kościół będzie tracił na znaczeniu głównie dlatego, że ludzie go nie potrzebują, a nie dlatego, że go nie lubią – mówi w wywiadzie dla WP lider Świeckiej Szkoły, którego pytamy też o cięcia religii w szkołach, koszty tych lekcji w skali kraju oraz katechezy w przedszkolach.
16.11.2024 20:06
Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski: Z wyciekających do mediów informacji wynika, że jest już blisko kompromisu rządu z Kościołem dotyczącego nauczania religii. Wierzy pan, że uda się doprowadzić do tego, że będzie tylko jedna lekcja religii tygodniowo w szkole?
Piotr Pawłowski, koordynator inicjatywy Świecka Szkoła, z zawodu radca prawny: Tak, jestem o tym absolutnie przekonany. Oficjalne wypuszczenie projektu nowelizacji rozporządzenia przez tak poważnego polityka, jakim jest Barbara Nowacka, jest dowodem, że ona w to wierzy. A skoro tak, to z pewnością ma poparcie większości w Radzie Ministrów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Hierarchowie kościelni podczas rozmów walczyli, żeby uczniowie zamiast religii mieli obowiązkowo lekcje etyki. Czy to pańskim zdaniem miało szansę się udać?
Myślę, że nie. I to z dwóch powodów. Pierwszy jest taki, że ludzie, którzy uczestniczyli w rozmowach z Episkopatem, widzieli w tym raczej złą wolę niż dobrą. Episkopat od dawna odmawiał sensownych rozmów na temat religii i etyki w szkole, a jeżeli już rzucał jakieś propozycje, to przeważnie nie miały większego sensu. Episkopat nie zasłużył na zaufanie drugiej strony.
Po drugie etyka w szkole niestety umiera. Z różnych przyczyn. Jedną z nich jest fakt, że jest za mało nauczycieli etyki, a inną, że dyrektorzy często niespecjalnie popierają ten przedmiot. Wprowadzenie obowiązkowej etyki byłoby więc bardzo trudne, o ile nie niemożliwe. Poważni ludzie odczytali więc wspomniane postulaty Kościoła jako wybieg, może nawet manipulację.
W całym kraju spada liczba dzieci uczęszczających na religię. Jakie pańskim zdaniem są główne powody?
Tym absolutnie kluczowym powodem są zmiany, jakie następują w społeczeństwie. Polacy laicyzują się od wielu, wielu lat. Zwłaszcza ta młodsza część, która się wręcz ateizuje. Ten proces wśród młodzieży przebiega bardzo szybko. Dotyka to jednak wszystkich grup wiekowych. Statystyki są jasne, w tym te wewnątrzkościelne, które pokazują ciągły spadek wiernych uczestniczących w mszach. Świadczy o tym też wiele badań, w tym najpoważniejsze z nich, czyli Narodowy Spis Powszechny z 2021 r. Pokazał, że bardzo spadł procent osób, które przyznają się do przynależności do Kościoła Katolickiego. Takiego spadku nie było nigdy. W ciągu 10 lat był to spadek z 87 proc. do 71 proc. W praktyce z grona polskich katolików ubyło więc ok. 6 milionów ludzi.
Drugą przyczyną są oczywiście skandale obyczajowe w Kościele, ludzie przecież widzą hipokryzję i zakłamanie księży. Istotne jest też to, że polscy biskupi, na czele z biskupem Jędraszewskim, związali się z jedną opcją polityczną, co odstręcza wielu katolików.
Hierarchowie bardzo mocno pracują na fatalny wizerunek Kościoła, tworzą wizerunek instytucji, która praktycznie odkleiła się od rzeczywistości. Coraz więcej Polaków postrzega kler jako grupę ludzi, która dba o własny interes, a nie jako tych, którzy chcą ewangelizować czy szerzyć jakiekolwiek dobro.
Myśli pan, że w tej kwestii największą cegiełkę dołożył ojciec Rydzyk?
Można nad tym dyskutować. Na pewno bardzo dużą, ale moim zdaniem biskupi większą. Mam na myśli chociażby nienawiść płynącą z ust Jędraszewskiego czy Głódzia. Ich słowa nieraz pokazywały, że nie mają już łączności ze zwykłymi ludźmi, szczególnie z młodym pokoleniem.
Na dowód wielkiej zmiany w postrzeganiu kościoła przez młodzież, może przytoczę to, co mnie spotkało, gdy w zeszłym roku zostałem zaproszony do liceum, jako reprezentant Świeckiej Szkoły, na dyskusję podczas Dnia Papieskiego. Dyskutowaliśmy o religii i Janie Pawle II m.in. z dyrektorką oraz publicystą. Na sali było kilkadziesiąt osób z miejscowego liceum. Wszyscy byliśmy ciekawi, jak młodzież odebrała to spotkanie. Już po dyskusji otrzymałem informację, że kompletnie nie była zainteresowana tym tematem. Nie było tak, że oni protestowali, popierali czy podchodzili do tego jakkolwiek radykalnie. Oni w ogóle się tym nie interesowali. To pokolenie już jest zajęte czymś innym.
Uważam więc, że Kościół będzie tracił na znaczeniu głównie dlatego, że ludzie go nie potrzebują, a nie dlatego, że go nie lubią.
Świecka Szkoła wykonała kawał mrówczej pracy, zbierając informacje o kosztach religii w szkołach, ale czy wiemy, ile łącznie w całym kraju kosztują te lekcje?
To jest dobre pytanie. Zdradzę panu, że ostatnio znalazłem ciekawą rzecz w oficjalnym dokumencie rządowym. Chodzi o ocenę skutków regulacji, którą załączono do propozycji zmiany rozporządzenia. Tam ministerstwo edukacji zamieściło informację, jaka będzie oszczędność w związku z likwidacją jednej wspomnianej lekcji religii w szkołach. I o ile w pierwszym roku będzie ona niewielka (ok. 150 mln zł), bo wtedy katechetom trzeba będzie wypłacić odprawy, to już w następnym roku oszczędność wyniesie 1,5 mld zł. Gdybyśmy więc przyjęli, że teraz odejdzie połowa katechetów, ponieważ jedna lekcja religii wciąż zostaje, to przy rezygnacji ze wszystkich tych lekcji gminy i powiaty mogłyby zaoszczędzić około 3 mld zł.
Próbowaliśmy to oszacować jako Świecka Szkoła w roku szkolnym 2019/20 i wtedy wyszło nam łącznie około 2 mld zł. Wiadomo jednak, że wszystko od tamtego czasu poszło do góry, pensje nauczycieli też, więc ta suma 3 mld zł wydaje się obecnie całkowicie wiarygodna.
Teraz wiele szkół stara się układać plany zajęć, by lekcje religii były ustawione na skrajnych godzinach, by nie obciążać nimi uczniów, którzy nie chcą na nie uczęszczać. W kraju wciąż bywa z tym różnie, ale w Gdańsku, w którym pan mieszka, idzie to dość sprawnie?
Na pewno w Gdańsku wygląda to lepiej, ale nie mówię, że dobrze. To wciąż nie udaje się w wielu gdańskich szkołach. Jest jednak postęp. Widzę to w planach lekcji. Kiedy w 2019 r. zbierałem na ten temat informacje poprzez ankiety w gdańskich szkołach, wyszło mi, że jakieś 60 proc. lekcji religii jest w środku zajęć lekcyjnych. Myślę, że teraz jest tak w mniej niż 40 proc. przypadków, a może nawet w ok. 30 proc.
Wracając do przedszkoli, jak rozumiem pańskim zdaniem w ogóle nie powinno być tam religii?
W ogóle. Ale nie da się tego zrealizować ze względów prawnych, mam tego świadomość. To wymagałoby zmiany konstytucji i konkordatu. Byłbym jednak za absolutnym, maksymalnym ograniczeniem tego nauczania w przedszkolach.
Dla Świeckiej Szkoły nadchodzące zmiany to kamień milowy, ale jak rozumiem na tym państwo nie poprzestaną?
Nie. Ja dalej będę walczył, żeby kiedyś religia ostatecznie zniknęła i ze szkół, i z przedszkoli. Taki jest cel Świeckiej Szkoły. Uważam, że środki publiczne nie powinny finansować praktyk religijnych w instytucjach publicznych.
Rozmawiał Mikołaj Podolski, reporter Wirtualnej Polski