Oburzenie przez CPK. W tym mieście nie chcą kolei z lotniska
Tczew nie cieszy się, że przez miasto ma przebiegać trasa kolei dużej prędkości z Centralnego Portu Komunikacyjnego. Ma ku temu - jak słyszymy od radnych - dwa poważne powody. Są obawy, że zamiast korzyści, miasto może mieć przez inwestycję same kłopoty.
27.11.2024 | aktual.: 27.11.2024 11:58
Swój ostry sprzeciw wyraził już prezydent Tczewa Łukasz Brządkowski, a wkrótce mają zrobić to też radni. Uchwała rady miasta, wyrażająca dezaprobatę dla najbardziej kontrowersyjnego wariantu, ma wejść pod głosowanie w czwartek. Jak nieoficjalnie słyszymy, ma duże szanse, żeby zostać przegłosowaną jednogłośnie.
Tczew liczy blisko 60 tys. mieszkańców i jest jednym z największych miast województwa pomorskiego. To, że nowe, superszybkie pociągi mogłyby przez nie jeździć na trasie do Trójmiasta nie jest więc żadnym zaskoczeniem. Gdy jednak spojrzy się na mapę tej trasy, można się już zdziwić.
Spółka CPK zaprezentowała bowiem kilka wariantów trasy, którą mogłyby jeździć pociągi. Niektóre zupełnie omijają Tczew. Ale jedna, zamiast wykorzystywać już istniejące tory w mieście, miałaby przeciąć Tczew w zupełnie nowym miejscu, w którym dotychczas nie było żadnych torów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Samorząd konsultował już sprawę z mieszkańcami i prezydent Tczewa Łukasz Brządkowski zamieścił na miejskiej stronie swoją opinię na ten temat. Ostrą i bardzo negatywną. Zatytułował ją w prosty sposób: "NIE dla CPK w Tczewie".
Włodarz miasta najmocniej krytykuje wariant nr 8 (na ilustracji ma kolor brązowy), który nie tylko ma graniczyć z wieloma osiedlami Tczewa, powodując uciążliwość dla ich mieszkańców, ale też przeciąć wiele zabudowanych już działek i powstające obecnie osiedle. Samorządowiec wskazuje też, że ów wariant zablokuje możliwość rozwoju przemysłowego tej części miasta i nie będzie zapewniał żadnego połączenia z już istniejącym dworcem PKP.
"Zdecydowanie protestuję. Plan przedstawionych linii kolejowych niszczy charakter miasta, dotychczasowe starania, osiągnięcia i inwestycje, negatywnie wpłynie na życie i zdrowie mieszkańców, którym zburzy świeżo wybudowane domy i osiedla, a ponadto pozostaje w sprzeczności z realizowanymi i planowanymi inwestycjami, zarówno budowlanymi, jak i drogowymi" - pisze w swoim proteście prezydent Brządkowski.
I w dalszej części pyta: "Nasuwa się wiele dodatkowych pytań, np. dlaczego projektuje się takie nowe, kosztowne i kolizyjne linie zamiast rozbudować już istniejące i nie powodujące tylu szkód? (...) Czy ewentualne oszczędności czasu pasażerów, muszą zaprzepaścić dorobek życia mieszkańców oraz lata starań i inwestycji Miasta Tczewa?".
Na tym nie koniec problemów Tczewa. Radny Maciej Skiberowski z lokalnego ugrupowania Samorząd odNowa, zwraca uwagę w rozmowie z WP, że obecne plany nic nie mówią o tym, żeby kolej szybkiej prędkości w ogóle zatrzymywała się w Tczewie. Miasto może więc dostać dodatkową nitkę kolejową przez osiedla, a razem z nią hałas, ale nie dostać możliwości wsiadania do tych pociągów, mimo że jest największą miejscowością między Grudziądzem a Trójmiastem.
- Mieszkańcy mają spore obawy, bo po pierwsze, nowa kolej ma przechodzić przez ich działki; nowa nitka ma przeciąć osiedle Górki, przechodząc zupełnie gdzie indziej, niż dotychczasowa kolej. A po drugie, miasto nie będzie nic z tego miało, bo w Tczewie nie będzie stacji przesiadkowej. Gdyby znalazła się w mieście, to sytuacja byłaby zupełnie inna. A jeśli projekt tego nie przewiduje, to jest bez sensu, żeby to ciągnąć nam przez miasto - uważa radny Skiberowski.
Według założeń kolej dużej prędkości ma powstać do 2035 r. Konsultacje w sprawie jej północnego odcinka będą się odbywały jeszcze przez kilka tygodni.
Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski