"Na tym polega pułapka". Rosjanie narzucili swój styl wojny
- Rosjanie narzucili styl prowadzenia wojny na wyniszczenie, nie przejmują się stratami. U nich giną tysiącami więźniowie kolonii karnych, a po stronie Ukrainy patrioci, mężowie i ojcowie. Na tym polega teraz dramat Ukrainy - alarmuje płk Piotr Lewandowski, analityk wydarzeń na wojnie w Ukrainie.
19.01.2023 06:12
Po okupionej tysiącami strat po obu stronach bitwie o Sołedar Rosjanie zaczęli w tym samym stylu szturmować osadę Kliszczijiwka - wynika z frontowych raportów obu stron konfliktu. Ten styl opisywany jest przez ukraińskich obrońców jako "posyłanie 10-osobowych oddziałów na pewną śmierć". Problem w tym, że obrońcy, strzelając, ujawniają własną pozycję, a zaraz potem w to miejsce spada grad rosyjskich pocisków. W ten sposób kolejna rosyjska "10" ma szansę zdobyć teren albo poświęca się, aby ujawnić następny ukraiński okop. Jeśli wieś Kliszczijiwka zostanie w ten sposób zdobyta, to miasto Bachmut - obiekt obsesji rosyjskich dowódców - również będzie zagrożone.
- Ukraina podjęła bitwę na wyniszczenie w tym rejonie. To jest bardzo ryzykowne. Ponieważ nawet zadając Rosjanom duże straty, samemu można wytracić siły - mówi Wirtualnej Polsce płk Piotr Lewandowski, weteran misji w Iraku i Afganistanie. Dodaje, że w bitwie o Sołedar ciężkie straty poniosła ukraińska 46. Brygada Powietrzno-Desantowa. To była jednostka dobrze wyekwipowana w zachodni sprzęt bojowy i w dodatku tuż po szkoleniach na zachodnich poligonach.
Co z tego, że wytłukli tysiące Rosjan
Przypomnijmy, że około 2000 obrońców brało udział w walkach o miasteczko. W kluczowym momencie jeden z żołnierzy rozmowie z CNN stwierdził, że sytuacja jest "krytyczna", a liczba ofiar walk jest tak duża, że "nikt nie liczy zabitych".
Następnie pojawiły się relacje, że Ukraińcy walczą na odseparowanych pozycjach w okrążeniu. Wkrótce później w raportach ukraińskiego sztabu zapadła cisza o Sołedarze. To - według analityków - złowieszczy znak, sugerujący, iż brygada została ciężko poturbowana.
Zobacz też: Miedwiediew obraża Dudę. Pytanie o ambasadora Rosji
Jewgienij Prigożin, przyjaciel Władimira Putina i szef grupy Wagnera, miał rzucić do bitwy o Bachmut i Sołedar około 40 tys. najemników, głównie więźniów z kolonii karnych. Według zachodnich źródeł wyeliminowano z walki 15-17 tys. z nich - zostali zabici lub ciężko ranni. Wojskowi uznają, że po utracie jednej trzeciej sił jednostka nie jest w stanie kontynuować operacji ofensywnych. Paradoksalnie wcale nie jest to sukces Ukrainy.
- Dla rosyjskich dowódców to są akceptowalne straty. Najwyżej wezmą trochę więcej rekrutów w przyszłości - mówi dalej płk Lewandowski. - Na tym polega pułapka wejścia do bitwy na wyniszczenie z Rosjanami. Ukraina zużywa swoje najlepsze jednostki, Rosjanie tracą więźniów, na których życiu nikomu nie zależy - tłumaczy.
- Ukraina musiałaby zadawać pięciokrotnie wyższe straty, niż sama ponosi, aby bitwa na wyniszczenie miała dla nich sens. Raczej jest to niemożliwe pod Bachmutem, gdzie obie strony angażują podobne siły. Przy stratach 2 do 1 będzie sukces Rosjan - prognozuje.
Płk Lewandowski zwraca uwagę, że gdy toczą się walki o Bachmut, Rosja buduje zdolności ofensywne poza teatrem działań wojennych. Przy północno-wschodnich granicach Ukrainy gromadzi 200-tys. armię ze zmobilizowanych jesienią rekrutów.
Według rozmówcy Wirtualnej Polski dramat Ukrainy polega na tym, że polityczny klimat wokół wojny nakazuje Ukraińcom przyjąć warunki bitwy na wyniszczenie. - Nie cofają się, bo chcą udowodnić, że pomoc militarna Zachodu ma sens, że z nowym uzbrojeniem wyzwolą okupowane terytoria - mówi dalej płk Lewandowski.
Wskazuje, że w wojnie na wyniszczenie Ukraina szybciej wyczerpie swoje zasoby niż Rosja. Ocenia, że rosyjskie zasoby mobilizacyjne sięgają 5-7 mln mężczyzn. Tymczasem Ukrainę stać na wyposażenie, wyszkolenie, zaopatrzenie i wyżywienie 700-tys. armii.
- Dlatego ukraińskie jednostki potrzebują stworzyć ogromną przewagę w sprzęcie bojowym, aby móc przejąć inicjatywę, przestać okładać się w okopach, przejść do wojny manewrowej. Do tego potrzebne są setki wozów bojowych piechoty, zapasy amunicji, czołgi - podsumowuje ekspert wojskowy.
Brytyjczycy zapowiadają: setki pojazdów, 100 tys. sztuk amunicji
Co może pomóc, by zmienił się obraz wojny? W poniedziałek sekretarz obrony Wielkiej Brytanii Ben Wallace zapowiedział wysłanie do Ukrainy brytyjskich czołgów, dział samobieżnych, "setek pojazdów opancerzonych" i 100 tys. sztuk amunicji artyleryjskiej. - To nasza odpowiedź. (...) Kreml musi uznać, że to ich zachowanie umacnia międzynarodową determinację i że wbrew propagandzie Ukraina i jej partnerzy skupieni są na obronie Ukrainy - oświadczył minister Wallace.
W piątek 20 stycznia w amerykańskiej bazie sił powietrznych w Rammstein ma odbyć się kolejne spotkanie sojuszników z NATO, gdzie ministrowie obrony krajów zachodnich będą planować wsparcie wojskowe dla Ukrainy.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski