Polska lekarka porwana. Meksykanin powiedział, co się wydarzyło
Trwają intensywne poszukiwania polskiej lekarki-wolontariuszki, uprowadzonej w piątek z administrowanego przez Caritas szpitala Saint-Michel w Dono Manga. Jest to placówka medyczna położona ponad 400 km na południowy wschód od stolicy Czadu Ndżameny.
Pochodzący z Meksyku Carlos Solgado, również zatrudniony w szpitalu, powiedział agencji AP, że czterech porywaczy, z których jeden udawał pacjenta, przyjechało motocyklami w piątkowy poranek. Uprowadzili zarówno polską lekarkę, jak i meksykańskiego lekarza. Powiedzieli, że nie zamierzają nikogo zabijać; chcą tylko pieniędzy. Solgado udało się uciec, kiedy porywacze natknęli się na lokalne siły bezpieczeństwa.
AP zwróciła uwagę, że w regionie Tandjile zdarzają się porwania dla okupu. W 2021 roku na wschodzie kraju uprowadzono obywatela Francji, którego dwa dni później odnaleziono żywego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak informował w poniedziałek rzecznik MSZ "porwanie ma charakter bardziej kryminalny, być może jest to porwanie dla okupu". - Na miejscu jest konsul, mamy stały kontakt z rodziną porwanej. Obszar poszukiwań zawęża się - przekazał Paweł Wroński.
Wcześniej polski resort dyplomacji przekazał, że w akcji poszukiwawczej uczestniczą siły czadyjskie i francuskie. MSZ zapewniło, że "polskie służby dyplomatyczne i konsularne od początku są na miejscu i pozostają w stałym kontakcie z miejscowymi władzami oraz z rodziną porwanej". Resort zwrócił się do mediów z prośbą, by "relacjonowały sprawę w sposób wyważony".
Caritas Polska wyjaśnia sprawę
Głos w sprawie porwania lekarki zabrał także Caritas Polska, który administruje szpitalem w Dono Manga. "Informujemy, że wolontariuszka nie została wysłana na miejsce przez Caritas Polska. Sprawdzamy szczegóły sprawy w ramach sieci Caritas Internationalis" - napisano na stronie Caritas Polska w mediach społecznościowych.
Czytaj także: