Muzułmano-chrześcijanka, co dwóm panom chce służyć
Czy można być jednocześnie wyznawcą islamu i chrześcijaństwa? Czy można w piątek chodzić na modlitwę do meczetu, a w niedzielę do kościoła? Czy można być jednocześnie gorliwym muzułmaninem i jednocześnie chrześcijańskim duchownym? I wreszcie: czy to wszystko może realizować kobieta? Jakkolwiek retoryczne i może nawet absurdalnie mogą brzmieć te pytania, to w wypadku ks. Ann Holmes Redding jest za każdym razem twierdząca.
20 lat temu została ordynowana na duchownego Episkopalnego Kościoła USA (ECUSA), a w marcu 2006 r. wypowiedziała szahadę, muzułmańskie wyznanie wiary. W piątek zakłada czarną chustę, a w niedzielę koloratkę. Jak daleko może posunąć się religijny uniwersalizm?
Historię pani Redding opisał dziennik "Seattle Times", który zamieścił zdjęcia Redding, gdy modli się w meczecie i w episkopalnym kościele św. Klemensa Rzymskiego w Mount Baker. Wszystko zaczęło się w episkopalnej katedrze św. Marka w Seattle jesienią 2005 r. Dziekan katedry pozwolił muzułmańskiemu duchownemu na wygłoszenie kazania i modlitwę w świątyni. Wydarzenie to tak wstrząsnęło Redding, że coraz bardziej zaczęła interesować się islamem.
Odrzucenie bóstwa Chrystusa i tradycyjnego nauczania o Trójcy Św. nie było dla niej większym problemem, bo jak sama przyznaje, zawsze miała z tym problemy. Nie tylko z tym, ale również z nauką o grzechu pierworodnym, oraz innymi prawdami wiary chrześcijańskiej. Jej droga do kapłaństwa była niełatwa. Jak sama mówi – doświadczyła rasizmu, molestowania seksualnego. Od 20 lat walczy z alkoholizmem. Ukończyła studia teologiczne, zrobiła doktorat z biblistyki i w 1984 przyjęła święcenia kapłańskie.
Wielu religioznawców, teologów, a nawet ustępujący ordynariusz episkopalnej diecezji Olimpii, bp Vincent Warner, nie mają nic przeciwko decyzji Redding, a nawet wykazują daleko idące zrozumienie. To kwestia interpretacji zasad wiary – podkreślają. Bóg to coś więcej niż Chrystus. Boskość ucieleśniła się w Jezusie, w jego życiu i działalności – przekonują zwolennicy uniwersalistycznej koncepcji boga. Inne zdanie na ten temat mają zarówno muzułmańscy, jak i chrześcijańscy teologowie, którzy zaznaczają, że chrześcijański i islamski obraz Boga to zupełnie dwa inne światy, co w sposób szczególny i absolutny objawia się w osobie Jezusa Chrystusa.
Nie przekonuje to jednak Redding. Jestem w stu procentach chrześcijanką i w stu procentach muzułmanką. Nikt mi tego nie odbierze. Patrzę na Jezusa i widzę Allacha. Fakt, że jestem muzułmanką ułatwia mi zrozumienie chrześcijaństwa. Ponieważ islam postrzega Jezusa jako człowieka, a nie Boga, pomaga w naśladowaniu Jezusa – jesteśmy jak Jezus i możemy czynić jak on. Nie może być już żadnych wymówek, że on jest przecież Bogiem - przekonuje.
"Konwersja" pani Redding na islam wywołuje skrajne relacje – jedni są zachwyceni jej odwagą, oryginalnym myśleniem teologicznym, tzw. szerokim spojrzeniem na transcendencje, a inni nie posiadają się z oburzenia. Na forach internetowych aż roi się wpisów od obecnych i byłych członków ECUSA, którzy podkreślają, że historia Redding to kolejny dowód na teologiczną i duchową degrengoladę ECUSA. Nie mogłaby realizować tej bluźnierczej zabawy w kraju zdominowanym przez islam. Niech jedzie tam i zaśpiewa swoją piosenkę o pokoju. Niech jedzie do Arabii Saudyjskiej, do Mekki, i spróbuje się modlić ze swymi "braćmi muzułmanami" – pisze jeden z czytelników "Seattle Times".