Muzeum KL Ravensbrueck krytykuje postawę części Polaków
Trwa spór o noszenie na terenie byłego niemieckiego obozu Ravensbrueck opasek Narodowych Sił Zbrojnych. - Ale czy Niemcy mogą pouczać Polaków? - zastanawia się szefowa muzeum. Jednocześnie wytyka polskim uczestnikom rocznicowych uroczystości chęć dominacji.
25.01.2019 | aktual.: 25.03.2022 12:28
O swoich wątpliwościach Insa Eschebach powiedziała w wywiadzie opublikowanym w piątkowym wydaniu "Frankfurter Allgemeine Zeitung" na trzy miesiące przed kolejną rocznicą wyzwolenia obozu.
Szefowa muzeum stwierdziła, że "w czasach NRD i w pierwszych latach po demokratycznym zwrocie uroczystości przebiegały bardziej harmonijnie", a teraz."zaobserwować można wręcz agresywne postawy".
- W ubiegłym roku kilku Polaków niosło transparenty z napisem "German Death Camps. Not Polish. Remeber". Kilku mężczyzn miało opaski z symbolem NSZ (Narodowe Siły Zbrojne). To antysemicka prawicowa organizacja podziemna w Polsce, która w czasie II wojny światowej częściowo walczyła po stronie Niemców - powiedziała dyrektorka muzeum na terenie byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego Ravensbrueck. W Polsce jednak podnoszone opinie na ten temat nie są jednoznaczne.
- Część uczestniczących w uroczystościach kobiet była oburzona i skarżyła się, że po terenie obozu biegają faszyści - mówiła w wywiadzie szefowa muzeum w Ravensbrueck. Jak dodała, przedstawiciele ambasady polskiej tłumaczyli, że kobiety należące do tej formacji też były więzione w obozie.
- To jest interesujący problem: czy można zgodzić się na to, by goście z symbolami antysemickich ugrupowań upamiętniali swoich zmarłych w Ravensbrueck? - zastanawia się Eschebach.
Dyrektorka muzeum zastrzegła, że jej krytyka dotyczy takiego sposobu uczestniczenia w uroczystościach, który przeszkadza innym grupom ofiar w uczczeniu swoich zmarłych.
"Polacy chcą dominować?"
- Niektórzy polscy uczestnicy zachowywali się podczas uroczystości rocznicowych bardzo dominująco. Przynieśli ze sobą mikrofon, który wszystko zagłuszał, było wiele polskich flag. Po fakcie polska prasa przedstawiła to tak, jakby to była polska uroczystość. Z polskich gazet nie można się było dowiedzieć, że były tam obecne też inne narody i inne grupy ofiar - oceniła Eschebach.
- Naszym zadaniem jest stałe przypominanie, jak wyglądała prawdziwa historia, i polemika ze zmitologizowanym obrazem historii - dodała.
Jej zdaniem "uprawianie polityki historycznej przez różne grupy” jest szerszym zjawiskiem, dotyczącym nie tylko Ravensbrueck. - W Polsce, na fali neonacjonalistycznych procesów, to zjawisko bardzo przybiera na sile - oceniła.
"Czy Polaków można pouczać?"
- Ale jak daleko możemy się posunąć w narzucaniu Polakom przepisów? Mam do tego ambiwalentny stosunek. To, że Niemcy mówią Polakom, jak mają obchodzić rocznice, może być uznane za problematyczne - uważa szefowa muzeum Ravensbrueck.
Największy obóz dla kobiet
W Ravensbrueck w pobliżu miejscowości Fuerstenberg w Brandenburgii od 1939 r. działał największy na terenie Niemiec obóz koncentracyjny dla kobiet. Do końca wojny więziono w nim ok. 132 tys. kobiet i dziewcząt z całej Europy.
Kilkadziesiąt tysięcy z nich zamordowano lub zmarły one w wyniku głodu, chorób lub dokonywanych na nich eksperymentów medycznych. Wśród więzionych w Ravensbrueck kobiet było 30-40 tys. Polek, z których wiele deportowano do obozu po upadku powstania warszawskiego. 17 tys. Polek zostało zamordowanych lub zmarło. W Ravensbrueck więziono też 20 tys. mężczyzn.
30 kwietnia 1945 r. oddziały Armii Czerwonej wkroczyły do obozu, w którym pozostało jedynie 2 tys. chorych i wycieńczonych więźniarek.
Przeczytaj też:
Pamięć o zbrodniach III Rzeszy. Miliony odwiedzających
Rocznica wyzwolenia Ravensbrück. "Nigdy więcej wojny"
W Topografii Terroru przypomniano o Helenie Bohle-Szackiej
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl