"Musimy trzymać się razem". Wspólny apel wobec nacisków władzy na media

- Apelujemy o normalność, a to, co się dzieje, to powrót do lat słusznie minionych - mówił w TVN24 redaktor naczelny Wirtualnej Polski Paweł Kapusta. W środę zostanie opublikowana deklaracja ponad 40 redaktorek i redaktorów naczelnych ws. nacisków władzy na media.

Paweł Kapusta, naczelny WP (z prawej)  i Andrzej Stankiewicz, wicenaczelny Onetu mówili w TVN24 o naciskach na media ze strony rządzących
Paweł Kapusta, naczelny WP (z prawej) i Andrzej Stankiewicz, wicenaczelny Onetu mówili w TVN24 o naciskach na media ze strony rządzących
Źródło zdjęć: © TVN24
oprac. DAS

W ostatnich dniach przez media przeszła burzliwa dyskusja dotycząca nacisków władzy na media. Redaktorzy naczelni Onetu i Wirtualnej Polski pokazali, w jaki sposób rządzący chcieli wpływać na linie redakcji, chcąc blokować niewygodne dla nich materiały. Interesów władzy miały pilnować specjalnie wytypowane osoby, które obóz rządzący chciał wprowadzić do ścisłego kierownictwa obu redakcji.

"W naszym kraju niezależność niesie jednak za sobą swój koszt. Gdy zaczęły się u nas pojawiać teksty śledcze, pojawiła się też propozycja kupienia WP przez jedną ze spółek Skarbu Państwa. Gdy propozycja została kategorycznie odrzucona, pojawiła się inna: robienia wspólnych interesów. Kolejne 'nie' generowało kolejne próby wpływania na redakcję" - pisał w głośnym tekście Paweł Kapusta, naczelny WP.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

List ponad 40 redaktorów naczelnych ws. nacisków władzy na media

W środę w sprawie nacisków władz opublikowany zostanie list redaktorek i redaktorów naczelnych ponad 40 redakcji wolnych mediów. O liście oraz naciskach władzy rozmawiali w "Faktach po Faktach" naczelny WP i wicenaczelny Onetu Andrzej Stankiewicz.

- U nas można było przeczytać o wątpliwych moralnie interesach Łukasza Mejzy, o panu wiceministrze od ciągnika, ostatnio był raport o "tłustych kotach". To się nie podobało - mówił Paweł Kapusta, tłumacząc źródło nacisków na redakcję.

- W momencie, kiedy przedstawiciele władzy nie mają żadnego przełożenia na redakcję, bardzo często pomijają ścieżkę redaktora naczelnego i próbują kontaktować się z właścicielami, prezesami, by naciskać w innym miejscu. To myślenie, że skoro nie są z nami, to ktoś musi nimi sterować, musi wrzucać te wszystkie tematy - to absurd, to myślenie z innej epoki (...). Uznałem, że nie mogę milczeć, trzeba o tym głośno mówić, żebyśmy za kilka lat nie mieli sytuacji, jak Węgrzy - podkreślał redaktor naczelny WP, wyjaśniając, dlaczego głośno opowiedział o praktykach rządzących.

- Nasza sytuacja wyglądała bliźniaczo. Oferta została złożona w szerokim kręgu osób - na tym polega jej bezczelność. Naczelny, który ma zastępców, podlega zarządowi firmy. Tym razem miało być inaczej - to wicenaczelny miał podlegać bezpośrednio zarządowi firmy - wyjaśniał z kolei ofertę rządzących wobec Onetu Andrzej Stankiewicz.

- Skala bezczelności tej oferty sprawia, że to ociera się o jakąś groteskę - konkludował prowadzący rozmowę Grzegorz Kajdanowicz.

Stankiewicz zauważył, że choć media ujawniają próby nacisków rządzących, ci ostatni nie ustają w swoich próbach. - Wiemy jak wyglądają media państwowe, tam nie ma dziennikarzy. Nikt nie patrzy władzy na ręce. Największe gazety regionalne - prawie wszystkie przejęte przez Orlen. Nie ma patrzenia na ręce. Mamy teraz wojnę o "Rzeczpospolitą". Bardzo cichą, ale to jest wycofanie reklam i atakujące materiały w telewizji państwowej. To systemowa próba wyłączenia mediów, bo tylko one w tej chwili ujawniają afery tej władzy - mówił.

Naczelny WP o naciskach władzy: Musimy trzymać się razem

O potrzebie solidarności mediów w kontekście działań władzy mówił Grzegorz Kajdanowicz. - Jesteśmy kilka miesięcy przed wyborami, co może oznaczać, że takie propozycje mogą być składane częściej także innym mediom. Po drugie trzeba o tym mówić, by wszyscy byli solidarni i mieli odwagę powiedzieć "nie" - podkreślał.

- Stąd nasza inicjatywa, ponad 40 redaktorek i redaktorów naczelnych wszystkich wolnych mediów. Musimy się trzymać razem - podkreślił Paweł Kapusta.

- Ludzie chcą żyć w normalnym kraju. My apelujemy o normalność, a to, co się dzieje, to powrót do lat słusznie minionych. Wszystkie wyrazy wsparcia są niezwykle istotne. Musimy głośno mówić, jeśli takie naciski się pojawią, bo obudzimy się w jeszcze innym kraju niż teraz - kontynuował.

Wybory i co dalej?

Wszyscy rozmówcy zgodzili się, że brak reakcji na działanie władz i utrzymanie wśród polityków przekonania o prawie do wpływania na media może utrzymać się także po jesiennych wyborach.

- Boję się, że standardy wprowadzone przez PiS niektórym politykom tak bardzo się spodobają, że będzie duża pokusa, żeby wejść w ich buty. Obserwuję sytuację mediów samorządowych i część prezydentów, którzy także kojarzeni są z opozycją, traktuje je - niezależne od władzy - skandalicznie. PiS zdewastował standardy i boję się, że nikt nie będzie miał interesu, żeby je odbudować. To jest coś, co mnie przeraża - mówił Stankiewicz.

- Mam dokładnie taką samą obawę. To, co się wydarzyło w mediach publicznych, będzie mocno kuszące, by tego bardzo nie zmieniać. Może strumień będzie bardziej wygładzony. Tego nie wykluczam, o tym też musimy głośno mówić, żeby była to przestroga, by nie skusili się na przedłużenie tej agonii - podsumował w "Faktach po Faktach" Paweł Kapusta.

Źródło" TVN24, WP Wiadomości

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (403)