Musi przeprosić. Skandaliczna reakcja Bąkiewicza
- Kasta sędziowska po raz kolejny pokazała, że łamie wolność słowa i obowiązujące w Polsce prawo - tak Robert Bąkiewicz skomentował oddalenie przez Sąd Apelacyjny w Lublinie jego zażalenia na decyzję sądu pierwszej instancji, który nakazał mu przeproszenie posła KO Konrada Frysztaka.
Wszystkie informacje o wyborach 2023 znajdziesz TUTAJ.
W poniedziałek Sąd Apelacyjny (SA) w Lublinie wydał orzeczenie w trybie wyborczym i oddalił zażalenie Bąkiewicza na postanowienie wydane w czwartek przez sąd pierwszej instancji. Sąd Okręgowy w Radomiu nakazał wówczas startującemu z listy PiS do Sejmu Robertowi Bąkiewiczowi przeproszenie ubiegającego się o reelekcję posła KO Konrada Frysztaka oraz zamieszczenie w ciągu 24 godzin sprostowania w lokalnym radiu i na swoich profilach w mediach społecznościowych.
Sąd zobowiązał też Bąkiewicza do wpłacenia 3 tysięcy złotych na rzecz Stowarzyszenia Pomocy Osobom Niepełnosprawnym "Do Celu" w Radomiu. Do wydanego orzeczenia polityk odniósł się w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
- Kasta sędziowska po raz kolejny pokazała, że łamie wolność słowa i obowiązujące w Polsce prawo. To jest skandal, że sędziowie włączają się w ten sposób w spory polityczne, pokazują, że nie są bezstronni i realizują politykę, która jest wymierzona w Polskę - powiedział PAP Bąkiewicz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bąkiewicz nie wykona wyroku sądu
Bąkiewicz podkreślił, że w obu instancjach jego sprawą zajmowali się sędziowie, którzy są związani ze stowarzyszeniem Iustitia. Jak zaznaczył, stowarzyszenie to jest w konflikcie z obecnym rządem oraz z partią, którą on sam reprezentuje w nadchodzących wyborach. Zdaniem Bąkiewicza sądy nie przestrzegały również terminów, które są wyznaczone przez prawo wyborcze.
W rozmowie z PAP polityk oświadczył, że nie zamierza wykonywać orzeczenia sądu i jest świadomy wynikających z tego konsekwencji. - Tak naprawdę nie interesują mnie konsekwencje, dlatego że jest to mój protest przeciwko sądowemu bezprawiu - oznajmił.
- To jest cena za walkę o to, żeby Polska była suwerenna względem Niemiec czy Rosji. Jestem gotów ponieść konsekwencje, jeśli pan Donald Tusk, czy jego koledzy z Brukseli będą mnie chcieli wsadzić do więzienia - powiedział kandydat na posła.
Sąd uznał Bąkiewicza za kłamcę wyborczego
W trakcie wywiadu udzielonego 7 września Robert Bąkiewicz, odnosząc się do wcześniejszej debaty telewizyjnej między nim a Frysztakiem, stwierdził: "rozmawiałem z posłem Frysztakiem, który mówi, że polską suwerenność można sprzedać za dwie trybuny pobudowane na stadionie w Radomiu".
Chodziło o dyskusję na temat radomskiego stadionu i pieniędzy z KPO, dzięki którym można by wybudować trybuny dla kibiców.
Czytaj też: Donald Tusk pozwany w trybie wyborczym
Frysztak stanowczo podkreślił, że takie słowa nigdy nie padły z jego ust. Uznał, że przypisując mu te słowa, Bąkiewicz chciał go zdyskredytować w oczach wyborców. Dlatego też poseł KO złożył protest wyborczy do Sądu Okręgowego w Radomiu, skąd obaj kandydaci startują w wyborach.