MSZ Rosji nic sobie nie robi z sankcji USA. "Niewiele znaczą"
MSZ Rosji uważa nałożone przez USA sankcje za mało znaczące. Waszyngton nałożył je na Kreml z powodu działań na Krymie. - Moskwa nie będzie tracić czasu na ich analizowanie - powiedział wiceminister spraw zagranicznych Siergiej Riabkow.
W czwartek przed północą Riabkow stwierdził natomiast, że możliwa reakcja Rosji nie będzie związana z konkretną rundą sankcji. Jeśli taka odpowiedź nastąpi, to będzie ona związana "z całokształtem sytuacji". Szef rosyjskiego resortu spraw zagranicznych podkreślił, że sankcje nie będą miały wpływu na politykę Rosji.
Sankcje ogłoszone w czwartek przez amerykańskie ministerstwo finansów, dotyczą obywatela Rosji, dwóch obywateli Ukrainy i dziewięć podmiotów w Rosji i na Ukrainie. Większość z nich, jak podało ministerstwo, podlega restrykcjom "z powodu wspierania interesów Rosji na ukraińskim Krymie". Media donoszą, że wśród objętych sankcjami podmiotów jest m.in. spółka dostarczająca na Krym energię elektryczną.
Resort finansów USA zapewnia, że obostrzenia wobec rosyjskich podmiotów są dowodem "niezłomnego partnerstwa USA z Ukrainą i Unią Europejską". W ten sposób Stany Zjednoczone wyrażają sprzeciw wobec aneksji Krymu i jego okupacji oraz "użycia siły do kontrolowania części ukraińskiego regionu Doniecka i Ługańska".
Zobacz także: Małgorzata Wassermann nie widziała spotu PiS o uchodźcach
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl