MSZ: białoruska telewizja wyssała polskich szpiegów z palca
Białoruska telewizja oskarżyła we wtorek polskich dyplomatów i organizacje pozarządowe o szpiegostwo. Na zawarte w materiale treści zareagowali Polacy na Białorusi - złożeniem doniesienia do prokuratury - oraz polskie MSZ stwierdzeniem, że to informacje "wyssane z palca".
W reportażu "Agent 590" nadanym wieczorem w 1 Kanale po głównym dzienniku podkreślono, że Polska na zlecenie USA stała się "centrum antybiałoruskiej działalności". Działalność taka - twierdzi telewizja - nasiliła się przed wyborami prezydenckimi na Białorusi 19 marca.
Według autora reportażu, działalnością szpiegowską zajmowali się wydaleni z Białorusi polscy dyplomaci Andrzej Olborski, Andrzej Buczak i Marek Bućko oraz wojskowy attache ambasady płk Kazimierz Witaszczyk. Działalnością taką zajmują się też - według niego - polskie organizacje pozarządowe, używając jako pretekstu dążenia do demokratyzacji białoruskiego społeczeństwa; polskie służby zaś werbują białoruskich studentów uczących się w Polsce, by utworzyć w przyszłości "agenturę wpływu". Całą "tę robotę szczodrze finansuje strona amerykańska" - ocenił wypowiadający się w reportażu przedstawiciel KGB.
W reakcji na reportaż działacz nieuznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi Andrzej Poczobut złożył w środę doniesienie do białoruskiej prokuratury generalnej na znieważenie godła państwowego Polski w telewizyjnym materiale. Uważam, że autor programu, Jurij Prokopow, chciał poniżyć Polaków, obywateli Republiki Białoruś, zniekształcając godło polskie, co jest przestępstwem - powiedział Poczobut.
Orzeł na polskim godle był w filmie zniekształcony i miał wmontowane czarne gwiazdy w skrzydłach.
Do sądu zamierza podać autora filmu były prezes ZPB Tadeusz Gawin, gdyż - jak sugerował komentarz - to on miałby być tytułowym "Agentem 590".
Ambasada RP w Mińsku uznała, że film wpisuje się w ogólną politykę realizowaną przez białoruskie media państwowe. Jej celem jest kreowanie wroga w postaci Zachodu - powiedziała sekretarz prasowa ambasady Monika Sadkowska. Zwróciła uwagę, że podobne zarzuty są kierowane nie tylko pod adresem polskiej ambasady, lecz także innych państw unijnych oraz USA.
W Warszawie rzecznik MSZ Paweł Dobrowolski ocenił, że wtorkowy program o "polskich szpiegach" jest "szyty nićmi grubości powroza" i stanowi element kampanii przed marcowymi wyborami prezydenckimi na Białorusi. To jest element kampanii wyborczej na Białorusi. Jest on tak wyraźny, że każdy to widzi. To są rzeczy wyssane z palca. Twarze i głosy występujących w tym programie informatorów były rozmazane, raczej ma to dość prymitywny, propagandowy wydźwięk- podkreślił Dobrowolski. Jego zdaniem, wyemitowany program "na pewno nie służy ułatwieniu stosunków z Białorusią".
Rzecznik MSZ dodał, że informacje, iż "Polska robi coś za pieniądze amerykańskie, przypomina lata tak odległe", które - jego zdaniem - "chyba na Białorusi nie do końca się skończyły".
Dobrowolski powiedział, że polskie MSZ potrzebuje "trochę czasu" na podjęcie decyzji, czy w sprawie oskarżeń białoruskiej telewizji jest "potrzebna i wskazana" formalna reakcja ministerstwa.
Temat "polskich szpiegów kontynuował w środę rządowy dziennik "Respublika", który oskarżył Polskę o działalność wywiadowczą "pod przykrywką ambasady RP w Mińsku", a polskie służby specjalne o "inspirowanie sytuacji konfliktowych" za pośrednictwem "emisariuszy" z organizacji pozarządowych i mediów.