Mówili o Polsce, teraz mogą wejść do rządu Trumpa. Ekspert o kandydatach
Kongresmen Michael Waltz chwalił Polskę za zbrojenia, równocześnie krytykując Niemcy czy Francję. Senator Marco Rubio odpowiedział na zaczepkę Donalda Tuska ws. blokowania pomocy dla Ukrainy. Dzisiaj mają zająć ważne stanowiska w nowym gabinecie Donalda Trumpa.
O tym, czego można się po nich spodziewać, komentuje w rozmowie z WP amerykanista Andrzej Kohut.
W 2016 roku Marco Rubio był głównym kontrkandydatem Donalda Trumpa w walce o nominację republikanów na kandydata na prezydenta. Przegrał, a potem różnice między nim, a Trumpem się zatarły. Ostatnio był wymieniany nawet wśród kandydatów na wiceprezydenta. Ale według najnowszych doniesień "The New York Times" oraz innych mediów, senator Marco Rubio jest najpoważniejszym kandydatem do roli sekretarza stanu. To stanowisko jest uznawane za amerykański odpowiednik ministra spraw zagranicznych.
We wtorek o pogłoski na temat kandydatury Marco Rubio był pytany szef polskiego MSZ Radosław Sikorski. - Senator Rubio krytykował Nordstream, więc w tym względzie go lubimy. To jest poważny gracz. Jeśli faktycznie zostanie sekretarzem stanu, liczę na owocną współpracę - powiedział Sikorski.
Ale eksperci przypominają, że twarde stanowisko Marco Rubio wobec Rosji nieco się zmieniło w ostatnim czasie.
- On po 2022 roku był dosyć stanowczy i nie miał wątpliwości, że Rosji należy dać odpór. Natomiast mam wrażenie, że obecnie Marco Rubio, podobnie jak część zaplecza trumpowskiego, doszedł do wniosku, że w obecnym kształcie ta wojna nie prowadzi do sukcesu Ukrainy i że w związku z tym potrzebne jest poszukiwanie innego rozwiązania i dalsze wspieranie Ukrainy w takim zakresie, w jakim Stany Zjednoczone do tej pory to robiły, będzie prowadziło tylko do większych strat w ludziach, większych zniszczeń. To jest rys takiej zmiany u Rubio, który jednocześnie w ten sposób dostosował swoją koncepcję w polityce zagranicznej do tego, co prezentuje Donald Trump - komentuje w rozmowie z WP amerykanista Andrzej Kohut, analityk z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Właśnie dlatego Marco Rubio był jednym z przeciwników dalszego wspierania finansowego Ukrainy. W lutym tego roku premier Donald Tusk napisał do republikanów, żeby się wstydzili swojej postawy, kiedy przez wiele miesięcy blokowali decyzję o przekazaniu Ukrainie kolejnych pieniędzy na walkę z Rosją.
"Ronald Reagan, który pomógł milionom z nas odzyskać wolność i niepodległość, musi się dziś przewracać w grobie. Wstydźcie się" - napisał Tusk na portalu X.
Senator Rubio odpisał Tuskowi. "Szanowny Panie Premierze, czy możemy zacząć wysyłać do Pana 300 000 imigrantów, którzy co miesiąc nielegalnie przedostają się do Ameryki? To naprawdę pomogłoby nam poradzić sobie z inwazją na nasz kraj i w dużym stopniu pomogłoby w uchwaleniu ustawy pomocowej, którą chcemy zatwierdzić" - stwierdził Rubio.
Mike Waltz chwalił Polskę, krytykował Niemcy
Kolejnym nazwiskiem w gabinecie Donalda Trumpa ma być Michael Waltz, który według "The Wall Street Journal" i innych mediów może objąć stanowisko doradcy ds. bezpieczeństwa. Republikański kongresmen kilkukrotnie w ostatnim czasie chwalił publicznie Polskę za jej zaangażowanie w rozwój potencjału militarnego. Oczywiście przy okazji również krytykował innych zachodnich sojuszników USA w NATO.
- Polacy, kraje bałtyckie, Rumuni, Brytyjczycy i inni naprawdę wnoszą swój wkład, ale duże gospodarki, takie jak Niemcy, Włochy, Francja i Hiszpania, wciąż nie są w stanie sprostać zobowiązaniu do utrzymania minimalnego poziomu 2 proc. PKB, do czego zobowiązały się rok temu. Uważam to za całkowicie nie do przyjęcia - mówił tuż przed wyborami Michael Waltz w rozmowie z podcastem After Words.
Andrzej Kohut zwraca uwagę na to, że Michael Waltz był - podobnie jak Rubio - również krytyczny wobec dotychczasowego wspierania Ukrainy przez Stany Zjednoczone.
- Waltz głosował przeciwko pomocy Ukrainie w kwietniu tego roku. W ogóle wobec tej pomocy w jej obecnym kształcie był mocno sceptyczny - mówi analityk.
- Co bardzo istotne, jeśli chodzi o jego charakterystykę, jest to były wojskowy. Przy czym ci byli konserwatywni wojskowi w otoczeniu Donalda Trumpa często są bardzo negatywnie nastawieni do interwencjonizmu amerykańskiego, który miał miejsce za czasów chociażby George'a Busha. Można się zatem spodziewać, że będzie to polityk bardzo ostrożny, jeżeli chodzi o wysyłanie amerykańskich wojsk w odległe rejony świata. W tym sensie myślę, że będzie się wpisywał w te podstawowe założenia polityki zagranicznej, o jakich Trump mówił na kampanijnym szlaku, czyli próba doprowadzenia do pokoju w Ukrainie, czy dosyć ostry kurs wobec Chin, ale jednocześnie próba ograniczenia amerykańskiego zaangażowania militarnego - komentuje Andrzej Kohut w rozmowie z WP.
Trump buduje gabinet. Ekspert wskazuje różnicę do 2016 r.
Zarówno Marco Rubio jak i Mike Waltz to politycy z Florydy, gdzie od lat mieszka sam Donald Trump. Ale amerykanista z Ośrodka Studiów Wschodnich podkreśla również, że to politycy z doświadczeniem. I zauważa, że sposób budowy nowego gabinetu Trumpa różni się od tego, co działo się w 2016 roku, kiedy wygrał po raz pierwszy.
- Jest to gabinet, który powstaje w zupełnie innych okolicznościach, niż pierwszy. Wtedy na te najważniejsze nominacje czekaliśmy 3-4 tygodnie i trochę powstawało wrażenie "łapanki". Tutaj jest wręcz przeciwnie, pojawia się wiele kandydatur, proces ich sprawdzania jest przygotowany bardzo profesjonalnie. Ten gabinet powstaje sprawnie, być może będzie też sprawniej działał, bo trzeba pamiętać, że pierwszy gabinet Trumpa charakteryzował się bardzo dużą liczbą konfliktów wewnętrznych i rotacyjnością na najwyższych stanowiskach. Tym razem może być nieco inaczej, właśnie ze względu na to, że ten proces wygląda na o wiele bardziej uporządkowany - uważa Andrzej Kohut.
Zaprzysiężenie Donalda Trumpa na 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych odbędzie się 20 stycznia przyszłego roku.
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski