Mówią o niej "miss PiS". Imponująca kariera Sylwii Ługowskiej-Bulak
"Aniołek Kaczyńskiego", "miss PiS" - tymi epitetami określana jest Sylwia Ługowska-Bulak. Ma za sobą pracę w MSZ i resorcie zdrowia. Teraz szef MSWiA powołał ją na wicedyrektora Narodowego Instytutu Samorządu Terytorialnego. Krzysztof Brejza z PO mówi wprost: - To typowy pisiewicz.
05.08.2018 | aktual.: 28.03.2022 09:20
Prywatnie Ługowska-Bułak jest żoną szefa klubu radnych PiS, pracownika Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, którą kieruje inny były radny PiS. Sama jednak, od 2007 roku, działa w Prawie i Sprawiedliwości. I wygląda na to, że to dobrze na tym wychodzi.
Wszystko zaczęło się w 2015 roku. Została wtedy doradczynią ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego. Odpowiadała za media społecznościowe - informuje Onet. Jak ujawnił Krzysztof Brejza z PO, w 2016 r. otrzymała ponad 6,9 tys. zł, a w 2017 r. już ponad 16,4 tys. zł. (kwoty netto) nagród. Potem było jeszcze lepiej, choć początkowo mogło wydawać się inaczej.
Straciła bowiem pracę w MSZ, po tym jak Waszczykowski przestał był szefem resortu. Choć tam nie było miejsca dla Ługowskiej-Bulak, znalazło się w Ministerstwie Zdrowia. Pracowała tam od marca do połowy lipca. Już 16 dnia tego miesiąca została wicedyrektorem Narodowego Instytutu Samorządu Terytorialnego. Na to stanowisko (które było długo nieobsadzone) powołał ją szef MSWiA Joachim Brudziński, który sprawuje nadzór nad Instytutem.
Zobacz też: Misiewicz: z ministrem mam kontakt sporadyczny
Zadaniem NIST jest między innymi organizowanie szkoleń dla samorządowców, opracowywanie analiz i szkolenie kandydatów na komisarzy wyborczych. A co należy do obowiązków Ługowskiej-Bulak? Instytut polecił Onetowi sprawdzić w statucie NIST. Tam jest mowa o: "reprezentowaniu Instytutu, przygotowywaniu planów działalności komórek organizacyjnych i nadzorze nad realizacją tych planów po wcześniejszym zatwierdzeniu ich przez dyrektora oraz określaniu szczegółowych zadań merytorycznych komórek organizacyjnych".
"Typowy pisiewicz"
Wiadomo, że Ługowska-Bulak skończyła pedagogikę specjalną i europeistykę i nie pracowała w samorządzie. W styczniu 2017 roku w "Newsweeku" ukazał się materiał, w którym napisano, że Ługowska-Bulak miała uczestniczyć w inwigilacji pracowników MSZ. Chodziło o nadzór nad nieoficjalną komórką do sprawdzania kont społecznościowych pracowników MSZ, by kontrolować ich aktywność w sieci.
Brejza bez ogródek mówi o karierze Ługowskiej-Bulak. - Widać wyraźnie, że "aniołek Kaczyńskiego" dalej pnie się po szczeblach kariery, bez wątpienia decydują o tym jej wszechstronne kompetencje. I właśnie jak "aniołek" owa pani skacze sobie z jednej chmurki dyrektorskiej na drugą, z posady na posadę w podległych PiS-owi instytucjach. (...) Pani Ługowska-Bulak to typowy przykład "pisiewicza", dla którego charakterystyczne jest awansowanie bez doświadczenia i bez wiedzy - ocenił.
To nie wszystko. - Trzeba przecież przypomnieć, że mąż tej pani także pracuje w spółce podległej rządowi. Czyli "rodzina na swoim", klasyka w wykonaniu PiS. Stał się bezideową partią władzy, tworzy sobie oligarchię, dla której liczą się tylko pieniądze. Ale tak długo nie pociągną, to wkrótce upadnie - podkreślił poseł PO.
Dziennikarze próbowali skontaktować się z Ługowską-Bulak, jednak bezskutecznie.
Źródło: Onet
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl