Morze wyrzuciło paczki. Australijskie plaże pełne narkotyków
Pięć tajemniczych, zafoliowanych opakowań spacerowicze znaleźli w poniedziałek na plażach w okolicach Sydney, w Curl Curl i Freshwater. To najprawdopodobniej część ogromnej dostawy kokainy, która od grudnia wypływa z morza.
Już ponad 250 kg kokainy znaleziono wzdłuż wybrzeża Nowej Południowej Walii od Bożego Narodzenia. Pierwszy pakiet objawił się w regionie Central Coast - około 90 km na północ od Sydney.
Od tego czasu paczki - większość niewielkich, ale niektóre ważące do 39 kg - zostały znalezione na ponad dziesięciu plażach na 500-kilometrowym odcinku wybrzeża. Jak podaje BBC, policja przekazała we wtorek informację o kolejnym znalezisku i przypomniała o obowiązku zgłaszania wszelkich podejrzanych paczek władzom.
Nie jest jasne, w jaki sposób narkotykowe brykiety trafiły do oceanu. W styczniu policja NSW poinformowała Australian Broadcasting Corporation, że zapewne narkotyki pochodzą z Ameryki Południowej i prawdopodobnie dotarły do Australii statkiem towarowym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tygrysy rzuciły się sobie do gardeł. Turysta pokazał nagranie z wycieczki
Dyrektor Dowództwa Kryminalnego stanu Jason Weinstein zaznaczył, że detektywi przeanalizowali znalezione paczki. Wszystko wskazuje na to, że były w wodzie nie wcześniej niż sześć tygodni przed ich odkryciem.
Pierwszą paczkę wyrzuconą na brzeg przez ocean odnaleziono 22 grudnia zeszłego roku wieczorem na plaży Magenta Beach koło miejscowości Tuggerah Lakes. Kolejne paczki odnaleziono w kolejnych dniach.
W okolicach Sydney morze wyrzuca paczki. Plaże pełne narkotyków
Potem następne morze wyrzuciło na plażach Magenta, Pelican, Blacksmith, Avoca, North Steyne i Pentaloon Bay, Barrenjoey Headland. Policja, mimo podjęcia szeroko zakrojonego kilkumiesięcznego śledztwa, w którym współpracują lokalni funkcjonariusze, straż graniczna, dowództwo lotnictwa, dowództwo morskie i ratownictwo morskie, nadal nie wie, jak do oceanu trafił ten nielegalny transport.
Podobny przypadek zdarzył się wiosną zeszłego roku we Francji. Na plaży Reville w północno-zachodniej Francji znaleziono w marcu kilka toreb o łącznej wadze 850 kilogramów, kolejne setki kg na pobliskiej plaży Vicq-sur-Mer.
Nie wiadomo, jak do wody dostają się takie dziwne transporty. Być może są świadomie wyrzucane przez przemytników w obliczu obawy o wykrycie przez policję. Kartele narkotykowe wciąż są bardzo aktywne.
Skala zjawisk zmusza policje w wielu krajach do podejmowania decyzji o sposobach na utylizację zalegającej w magazynach skonfiskowanej kokainy. Policji brakuje miejsca do jej bezpiecznego przechowywania.
Na pomysł, który rozwiąże problem bez konieczności nieekologicznego spalania zawartości policyjnych magazynów wpadli funkcjonariusze w Ekwadorze. Rozwiązaniem stało się wykorzystanie narkotyku do produkcji betonu budowlanego.
Bloki kokainy są kruszone i mieszane z innymi materiałami, w tym przeterminowanymi lekami, odpadami medycznymi i różnymi śmieciami. Sproszkowane substancje są następnie zmieszane z cementem, piaskiem i wodą i służą do wyprodukowania materiału budowlanego.
Metoda jest skuteczniejsza od palenia. Spalenie tony kokainy zajmuje około 12 godzin, a proces "enkapsulacji" takiej samej ilości to 3 godziny. Fabryka przetwarzania odpadów koło Quito wykorzystała już 350 ton kokainy do produkcji betonu.