PolskaMON rozważa, który program w obronie powietrznej realizować jako pierwszy

MON rozważa, który program w obronie powietrznej realizować jako pierwszy

• Obronę powietrzną rozwijać począwszy od systemów średniego czy krótkiego zasięgu?
• Odpowiedź rozważa właśnie MON
• Wiceszef MON Bartosz Kownacki: decyzja zależy od ofert od ewentualnych dostawców
• Za jeden z ważniejszych programów uznał też zakup bojowych wozów piechoty

MON rozważa, który program w obronie powietrznej realizować jako pierwszy
Źródło zdjęć: © sp.mil.pl

MON chce pozyskać przeciwlotnicze i przeciwrakietowe zestawy rakietowe średniego zasięgu, którym wojsko nadało kryptonim "Wisła", oraz przeciwlotnicze zestawy rakietowe krótkiego zasięgu, czyli "Narew".

Do tej pory w pierwszej kolejności realizowano program "Wisła". W kwietniu 2015 r. ówczesny rząd przyjął rekomendację MON do udzielenia rządowi USA zamówienia na dostawę zestawów Patriot produkowanych przez firmę Raytheon. Pokonała ona francuskie konsorcjum Eurosam złożone z tamtejszych oddziałów firm MBDA i Thales, proponujące system SAMP/T. We wcześniejszej fazie postępowania odpadła m.in. oferta amerykańsko-niemiecko-włoskiego konsorcjum MEADS International.

Kownacki, który w MON odpowiada za uzbrojenie i modernizację sił zbrojnych, podkreślił, że program obrony powietrznej jest jednym z kluczowych dla budowania bezpieczeństwa Polski. - Wszyscy jesteśmy co do tego zgodni. Możemy się różnić, w jaki sposób do tego dochodzić - czy od "Narwi" do "Wisły", czy od "Wisły" do "Narwi". Dlatego prowadzimy dość trudne negocjacje z Raytheonem i nie tylko, także chociażby z MEADS-em - powiedział wiceminister.

Jak wyjaśnił, przyszłość "Narwi" zależy od tego, jak będzie wyglądała sprawa z programem "Wisła". - Jeśli nie zdecydujemy się - a też takie rozwiązanie należy przewidzieć - na program "Wisła" w takim kształcie, to wtedy musimy budować obronę powietrzną niejako od dołu. Wtedy wpierw byśmy realizowali "Narew", a dopiero później "Wisłę". Scenariusz takiej alternatywy musimy uwzględniać - wyjaśnił Kownacki.

- Nie powiem, czy będzie "Wisła", czy "Narew", bo wszystko zależy od tego, jak ostatecznie ukształtują się warunki, co uzyskamy od naszych ewentualnych dostawców, w jakim terminie, jaki transfer technologii, jakie będą koszty - dodał. Podkreślił, że w rozmowach nie jest wskazany pośpiech, a warunki, które są obecnie, uznał za niekorzystne.

Wszystkie opcje na stole

Pod koniec lutego szef MON Antoni Macierewicz mówił, że w sprawie obrony powietrznej resort nie rezygnuje z żadnej możliwości. - Rozmawiamy zarówno z konsorcjum MEADS, jak i z Raytheonem, bierzemy pod uwagę wszystkie możliwości. Oczywiście najbardziej jesteśmy zainteresowani współpracą z przedstawicielami przemysłu amerykańskiego i z rządem amerykańskim, to jest nasza główna opcja - powiedział minister przy okazji podsumowania stu rządu. Wyraził nadzieję, że umowa zostanie podpisana jeszcze w tym roku.

Jednocześnie Macierewicz zapewnił, że MON nie planuje zarzucenia programu "Wisła" na rzecz programu "Narew". - Nawet gdyby brać pod uwagę taką ewentualność, to w żadnym wypadku nie należałoby mówić o zarzuceniu programu +Wisła+, tylko o rekonfiguracji programu obrony antyrakietowej. Są też takie rozważania, ale koncentrujemy się głównie na realizacji programu "Wisła" - powiedział szef MON.

W ostatnim czasie Inspektorat Uzbrojenia MON, ze względu na zmianę wymagań operacyjnych, zwrócił się do firm uczestniczących w dialogu technicznym na "Narew" o aktualizację informacji, w szczególności dotyczących transferu technologii do polskiego przemysłu i udzielenia ewentualnej licencji na rakiety. Ma to nastąpić jeszcze w marcu.

Ważne wozy bojowe

Wiceminister Kownacki za jeden z ważnych program modernizacyjny uznał pozyskanie bojowych wozów piechoty na podwoziu gąsienicowym. - To jest bardzo duże przedsięwzięcie w perspektywie kilkunastu najbliższych lat - w zależności od różnych szacunków od 20 do 80 mld zł, jeżeli będziemy chcieli pozyskać dwa rodzaje BWP-ów - cięższe i lżejsze - wyjaśnił wiceminister.

Podkreślił, że z punktu widzenia korzyści dla polskiego przemysłu - pozyskanych technologii i wiedzy oraz rozwoju zdolności zakładów - jest to postępowanie większe nawet od programu "Wisła", wycenianego przez MON na 30-40 mld zł.

Kownacki powiedział, że w programie BWP "rodzi możliwość potencjalnej współpracy np. z Czechami". Zwrócił też uwagę, że można wykorzystać doświadczenia z dotychczasowych prac badawczo-rozwojowych, jak i pozyskanych licencji, np. na koreańskie podwozia gąsienicowe do armatohaubic Krab.

Pod koniec 2014 r. umowę z Narodowym Centrum Badań i Rozwoju na opracowanie koncepcji i zbudowanie dla polskiej armii nowych BWP podpisało konsorcjum na czele z Hutą Stalowa Wola, która jest spółką należącą do Polskiej Grupy Zbrojeniowej.

Wybór dronów

Wiceminister Kownacki ocenił, że spośród pozostałych programów modernizacyjnych stosunkowo prosty będzie wybór dronów średniego pułapu i długiego czasu trwania lotu (co określa się w wojsku angielskim skrótem MALE od Medium Altitude Long Endurance). To największe bezzałogowce, jakie ma pozyskać polskie wojsko. Program ten określono kryptonimem "Zefir".

- Jeśli bezzałogowce typu MALE będą znaczącym wydatkiem dla naszej armii, to powinno się przy ich zakupie pamiętać o budowaniu niższych klas i być może pozyskać w jakimś zakresie technologie, zdolności czy podmioty do współpracy, które pozwolą te następne programy zrealizować dużo prościej - podkreślił wiceszef MON.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (76)