Jak ominął nasze pole radiolokacyjne? Generał zabrał głos
- Wiele rzeczy wskazuje na to, że jednak to był wabik - powiedział generał Dariusz Malinowski, który informował o szczegółach zdarzenia w Osinach. Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział natomiast, że "Rosja nigdy do tego się nie przyzna".
Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz zwołał konferencję prasową po wybuchu drona w miejscowości Osiny. Wraz z nim o szczegółach zdarzenia opowiedział generał Dariusz Malinowski.
- Wiemy, że jest to silnik dostępny na wszystkich rynkach "made in China" - poinformował generał. - Na pewno wiemy, że znajdowały się na pokładzie pewne systemy, które też są dostępne i na pewno wiemy też, że ten ładunek, który był na pokładzie, nie był dużym ładunkiem. To nie była głowica bojowa - mówił generał. - Jakby to była głowica bojowa, to lej inaczej by wyglądał - podkreślił.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nagranie z Osin. Słychać głośną ekslpozję
- Wiele rzeczy wskazuje na to, że jednak to był wabik, ale stuprocentowej pewności jeszcze do tej pory nie ma - kontynuował Dariusz Malinowski.
Generał powiedział również, że "dron ten jest przeznaczony do tego, by był bardzo ciężko wykrywalny i tak też jest". - Leciał prawdopodobnie bardzo nisko, po to, by ominąć nasze pole radiolokacyjne - mówił.
MON o wybuchu w Osinach
- Wszystko wskazuje na to, że jest to dron prowokacyjny ze strony Federacji Rosyjskiej - potwierdził z kolei Władysław Kosiniak-Kamysz.
Później szef MON podkreślił, że "Rosja nigdy się do tego nie przyzna". Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział ponadto, że jest to "sytuacja obliczona na określoną prowokację".