Mocny transfer do Sejmu. Mają rozliczyć PiS
Platforma Obywatelska zdecydowała, że skieruje z Senatu do Sejmu jednych z najbardziej zaangażowanych w rozliczanie PiS polityków. Znamy pierwsze nazwiska, które - jak mówią w PO - mają przewodzić w stworzeniu "aktu oskarżenia" przeciwko politykom obozu władzy.
21.07.2023 | aktual.: 22.07.2023 12:41
Jak dowiaduje się Wirtualna Polska, obecni senatorowie Koalicji Obywatelskiej - Krzysztof Brejza i Marcin Bosacki - nie będą po wyborach kontynuować pracy w Senacie. Zamiast kandydować do izby wyższej, zostaną czołowymi kandydatami KO do Sejmu.
Według informacji WP decyzja ta ważyła się od miesięcy. Teraz jednak - jak słyszymy - jest już przesądzona. Rozmowy w tej sprawie zintensyfikowały się w ostatnich tygodniach, a decydujące spotkanie w związku ze zmianą miejsca części polityków z Senatu na Sejm odbędzie w przyszłym tygodniu - mówią nam znający sytuację rozmówcy z KO.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pegasus "łączy"
- Z punktu widzenia naszych wyborców to kandydaci idealni - mówi nam jeden z polityków KO. Brejza i Bosacki uważani są za polityków z jednej strony merytorycznych i pracowitych, a z drugiej - dynamicznych, medialnych i zdeterminowanych w rozliczaniu obecnej władzy.
Dlatego też mają stanowić trzon polityków w nowym Sejmie, którzy - w przypadku odsunięcia PiS od władzy - będą, jak mówią PO, "rozliczać działania rządzących" w ciągu ostatnich 8 lat.
Brejza i Bosacki szczególnie zaangażowani są w tzw. aferę Pegasusa. Pierwszy z nich - jako szef kampanii KO w 2019 roku - mógł być inwigilowany przez ten system, a drugi szefował specjalnej komisji senackiej, która badała sprawę i przesłuchiwała świadków oraz osoby będące potencjalnymi ofiarami kontroli Pegasusem.
- Jeśli Krzysiek i Marcin będą w Sejmie i powstanie jakiś organ, który stworzy wielki akt oskarżenia przeciwko PiS, to we dwóch napiszą dziesiątki stron opisujących wszystkie grzechy tej władzy - twierdzi jeden z polityków Platformy.
Motory na listach
Polityczne drogi obu panów były różne. Brejza przez wiele lat był posłem (już od 2007 roku, gdy miał 24 lata), a jego kariera ruszyła z rozpędu w 2015 roku, gdy PiS przejęło władzę.
To właśnie on - jako czołowy "śledczy" Platformy - ujawnił m.in. nagrody dla ministrów w rządzie Beaty Szydło, które rządzący musieli - zgodnie z poleceniem Jarosława Kaczyńskiego - zwrócić.
Brejza pracował też w komisji ds. Amber Gold, gdzie punktował PiS i kontrolował działania jej członków.
Bosacki z kolei przez większość kariery był dziennikarzem, a karierę w polityce zaczął od bycia ambasadorem w Kanadzie w czasach rządów PO-PSL. Potem wystartował do Senatu i szybko zdobył rozpoznawalność. Kierował m.in. komisją nadzwyczajną ds. "wyjaśnienia przypadków nielegalnej inwigilacji, ich wpływu na proces wyborczy w Rzeczypospolitej Polskiej oraz reformy służb specjalnych".
W najbliższych wyborach - jak słyszymy - Brejza ma być jedynką w Bydgoszczy (choć nie jest to przesądzone), a Bosacki najprawdopodobniej otrzyma trzecie miejsce na liście w Poznaniu (z Sejmu do Senatu ma przenieść się z kolei obecny poseł Rafał Grupiński).
- Niezależnie od tego, skąd będą kandydować, będą motorami na listach wyborczych - słyszymy we władzach Platformy.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski