Skandal z Pegasusem. Nowe informacje ws. inwigilacji Brejzy

Na jaw wychodzą nowe informacje dotyczące inwigilowania polityka PO Krzysztof Brejzy przy pomocy systemu Pegasus. Znane są już nie tylko nazwiska osób, które podpisały się pod wnioskiem o zgodę sądu na kontrolę operacyjną, ale także przepisy, na które w tej sprawie powoływało się CBA. - To jest po prostu strzelanie z armaty do wróbla - oceniła ich użycie prokurator Marzena Kowalska.

Inwigilacja Brejzy Pegasusem. "Strzelanie z armaty do wróbla"
Inwigilacja Brejzy Pegasusem. "Strzelanie z armaty do wróbla"
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka
Violetta Baran

06.02.2023 | aktual.: 06.02.2023 21:11

Zgodnie z ustalenia reporterów TVN 24 w zgodzie sądu na kontrolę operacyjną polityka PO Krzysztofa Brejzy z 26 kwietnia 2019 r. brak jest uzasadnienia wniosku CBA. Co więcej, sąd zarządził wykonanie kontroli operacyjnej wobec Brejzy w sposób, w jaki domagało się tego CBA. Biuro wskazało jako podstawę swoich działań artykuł 17 ustęp 5 punkt 4 ustawy o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym. Taka kontrola - jak przypomina TVN 24 - polega na "uzyskiwaniu i utrwalaniu danych zawartych w informatycznych nośnikach danych, telekomunikacyjnych urządzeniach końcowych, systemach informatycznych i teleinformatycznych".

Zdaniem rozmówców TVN 24, wskazany punkt 4, został wprowadzony do ustawy o CBA w 2016 roku specjalnie po to, by umożliwić "zastosowanie ofensywnych metod kontroli operacyjnej, takich jak Pegasus".

"Strzelanie z armaty do wróbla"

Prokuratorzy, z którymi rozmawiali reporterzy, nie chcą jednoznacznie oceniać zgody sądu na zastosowanie kontroli operacyjnej wobec Brejzy bez zapoznania się z uzasadnieniem wniosku przez CBA. Zwracają jednak uwagę, że we wniosku CBA o taką kontrolę powołano się na art. 231 Kk.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Czy art. 231 Kk jest tak poważnym przestępstwem, by zastosować tak drastyczną formę inwigilacji jak Pegasus? Jak wynika z treści dokumentów, to Brejza nie był ani członkiem zorganizowanej grupy przestępczej, ani terrorystą, więc to jest po prostu strzelanie z armaty do wróbla - stwierdziła prokurator Marzena Kowalska, w latach 2010-2016 zastępczyni prokuratora generalnego, obecnie działająca w stowarzyszeniu prokuratorów Lex Super Omnia.

"Powinny zapalić się ostrzegawcze lampki"

- Sądowi powinny zapalić się wszystkie ostrzegawcze lampki. Po pierwsze, wniosek CBA dotyczy znanego ze swojej aktywności opozycyjnego posła. Po drugie, bardzo słaba podstawa prawna do stosowania kontroli operacyjnej, czyli artykuł 231 Kodeksu karnego. To przestępstwo urzędnicze, "przepis worek", na podstawie którego można by rozpocząć kontrolę operacyjną wobec kilku milionów urzędników czy funkcjonariuszy - komentuje zgodę sądu na inwigilację Paweł Wojtunik, były szef CBA.

Wojtunik, podobnie jak prokurator Kowalska, zwraca też uwagę na fakt, że w zgodzie sądu nie ma uzasadnienia wniosku CBA. - Nie wiemy, czy jest ono zgodne z rzeczywistością, czy - tak jak to bywało w latach 2007-2009 - uzasadnienie zostało wykreowane, by wyłudzić zgodę sądu - stwierdza w rozmowie z reporterami TVN 24. - Widać, że sąd miał jakieś wątpliwości, bo wydał zgodę tylko na miesiąc, a nie na trzy, jak domagało się CBA - dodaje.

Wniosek podpisali "ludzie Ziobry"

Pod koniec stycznia "Gazeta Wyborcza" poinformowała, że wniosek z 2019 roku, który pozwolił na inwigilację Krzysztofa Brejzy, został złożony przez ówczesnego wiceszefa CBA Grzegorza Ocieczka. Jest on prokuratorem w stanie spoczynku i członkiem stowarzyszenia "Ad vocem". Należą do niego ludzie związani z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro.

Wniosek Ocieczki osobiście podpisał ówczesny prokurator krajowy i zastępca prokuratora generalnego Bogdan Święczkowski. Obaj byli niegdyś kandydatami PiS w wyborach samorządowych i parlamentarnych.

"Wyborcza" podała, że Centralne Biuro Antykorupcyjne chciało szpiegować Brejzę Pegasusem przez trzy miesiące, ale sąd wyraził zgodę jedynie na miesiąc. Mimo to raport organizacji Citizen Lab potwierdził, że inwigilacja senatora trwała o wiele dłużej (od kwietnia do października 2019 roku).

Podsłuchiwany był nie tylko Brejza

Kanadyjska grupa Citizen Lab ujawniła pod koniec grudnia 2021 roku, że ofiarą podsłuchów z użyciem Pegasusa w Polsce był inowrocławski senator KO Krzysztof Brejza. Polityk w okresie kampanii wyborczej miał być inwigilowany co najmniej 33 razy. Wcześniej poinformowano o inwigilacji adw. Romana Giertycha i prok. Ewy Wrzosek.

- Kiedy siedzieliśmy przy stole ze sztabowcami, to siedział z nami tak naprawdę Jarosław Kaczyński, Zbigniew Ziobro i Mariusz Kamiński. Wszelkie informacje o planach, taktyce, strategii oni mieli - komentował Krzysztof Brejza na antenie TVN24.

Źródło: TVN 24

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (355)