Mocny komentarz z Niemiec. "Wrota do piekieł zostały otwarte"
"Tą akcją militarną reżim w Teheranie otworzył wrota do piekieł" - niemieccy komentatorzy ostrzegają świat po ataku odwetowym na Tel Awiw, który miał miejsce w nocy z soboty na niedzielę. Oceniają, że wojna na Bliskim Wschodzie może przekształcić się w konflikt na skalę światową. W związku z tym wzywają Zachód do solidarnej postawy.
15.04.2024 | aktual.: 15.04.2024 12:55
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W nocy z soboty na niedzielę Teheran wziął odwet za ostrzał konsulatu Iranu w Damaszku, wystrzeliwując w kierunku Izraela około 300 dronów i rakiet. Większość z nich udało się strącić siłom Izraela, USA, Francji, Wielkiej Brytanii oraz Jordanii, ale cały świat zastanawia się teraz, jak postąpi Tel Awiw. Kontratak może doprowadzić do wybuchu szerszej wojny na Bliskim Wschodzie.
"Tą akcją militarną reżim w Teheranie otworzył wrota do piekieł. Pytanie brzmi: czy wszyscy ruszą przez nie z wojennym wyciem, czy też uda się zapobiec najgorszemu - dużej wojnie regionalnej, wobec której toczące się od sześciu miesięcy walki w Strefie Gazy będą jedynie uwerturą" - zastanawia się publicysta niemieckiego "Sueddeutsche Zeitung", Peter Muench.
Muench przypomina, że konflikt między Izraelem a Iranem toczy się od lat. Dotychczas jednak Iran korzystał z pomocy swoich sojuszników - Hamasu w Gazie, Hezbollahu w Libanie i Huti w Jemenie, którzy uzbrojeni po zęby wykonywali za nich "brudną robotę".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Obecna sytuacja jest niepewna i wszystkie scenariusze są możliwe. Muench tłumaczy, że trudno sobie wyobrazić, aby Izrael nie odpowiedział na atak. Jak zaznacza, jego siła odstraszania została poważnie nadszarpnięta podczas terrorystycznego ataku Hamasu, dlatego Izrael nie może sobie pozwolić na kolejny błąd.
Izrael wyzwany na pojedynek
Ostatnia sytuacja, kiedy Izrael został zaatakowany przez inne państwo, miała miejsce w 1991 roku, a sprawcą był iracki dyktator Saddam Husajn. "Teraz Izrael został wyzwany na pojedynek przez wschodzące państwo nuklearne - Iran" - czytamy w "Sueddeutsche Zeitung".
Niemiecka prasa komentuje coraz bardziej niestabilną sytuację na Bliskim Wschodzie. Tygodnik "Der Spiegel" wyraża obawę, że wybuch wielkiej wojny jest tylko kwestią czasu. Jak czytamy, Zachód musi zareagować na zagrożenie w sposób zjednoczony, ale powinien też oddziaływać na premiera Izraela Benjamina Netanjahu, aby zapobiec eskalacji.
"Konflikt między Iranem a Izraelem miał zawsze potencjał do przekształcenia się w wielką wojnę, wojnę na Bliskim Wschodzie, która obejmie też USA, ich arabskich sojuszników, a także stronników Iranu w regionie. Byłaby to wojna, której oprócz kilku radykałów nikt nie chce. Pomimo tego, świat nigdy jeszcze nie był tak blisko takiej wojny jak obecnie" - ocenia dziennikarz tygodnika, Mathieu von Rohr.
Zdaniem komentatora "Spiegla", regionalny konflikt może przekształcić się w wojnę światową ze względu na trwającą wojnę Rosji przeciwko Ukrainie, w której Iran wspiera militarnie Rosję, a Zachód stoi po stronie Ukrainy. "Następstwa geopolityczne byłyby nieobliczalne, zyskałyby na tym Chiny i Rosja" - podkreśla autor.
"Wielka wojna na Bliskim Wschodzie jest ostatnią rzeczą, której potrzebuje świat. Można jej jeszcze uniknąć" - konkluduje komentator "Spiegla".
Co zrobi Zachód?
Zdaniem "Frankfurter Allgemeine Zeitung" Iran stanowi egzystencjalne zagrożenie dla Izraela. "Po długim okresie, w którym działał za pomocą swoich ukrytych armii, Iran odważył się wyjść z ukrycia i dać upust swojej nienawiści do Izraela" - pisze Nikolas Busse na Łamach "FAZ".
Jego zdaniem władze Izraela znalazły się w trudnym położeniu. "Na krótką metę rozsądniej byłoby skoncentrować się na walce z Hamasem w Gazie, zamiast otwierać nowe fronty w całym regionie. Na dłuższą metę Izrael nie będzie chciał jednak żyć ze stałym zagrożeniem ze strony Iranu, szczególnie, gdy dojdzie jeszcze bomba atomowa" - uważa komentator.
"Zachód nie powinien przyglądać się, jak Iran w stylu Putina ostrzeliwuje z powietrza inny kraj i uprowadza statki handlowe. Szczególnie Biden musi uważać na to, jakie sygnały wysyła. Jest jasne, że nie chce w kampanii wyborczej wojny z Iranem. Jeśli jednak chodzi o sankcje, to nie powinno być żadnych ustępstw" - czytamy w "FAZ".
Z kolei "Tageszeitung" twierdzi, że Izrael potrzebuje arabskich sojuszników. "Państwo żydowskie obroniło się dzięki pomocy USA i Wielkiej Brytanii, ale także krajów arabskich, Jordanii i Arabii Saudyjskiej, które też czują presję ze strony Iranu" - pisze Lisa Schneider.
Autorka zaznacza jednak, że relacje pomiędzy Izraelem a arabskimi sąsiadami w ostatnim czasie drastycznie się ochłodziły z powodu interwencji w Strefie Gazy. "Miejmy nadzieję, że Izrael zrozumie, iż narażanie na szwank relacji z sojusznikami, aby zaspokoić fantazje osadników ze skrajnej prawicy we własnym kraju, jest złą strategią" - podsumowuje komentatorka "TAZ".
Niemcy cieszą się z zakupów
"Die Welt" natomiast podkreśla, że izraelski system obrony powietrznej Arrow zdał egzamin w czasie irańskiego ataku.
"Arrow wykonał w nocy z soboty na niedzielę pierwszorzędną pracę. Niemcy postanowiły zakupić ten system, który może je chronić przed rosyjskimi atakami rakietowymi. Izrael jest partnerem Niemiec w dziedzinie bezpieczeństwa, a izraelska technologia może w razie zagrożenia chronić Niemcy" - czytamy w dzienniku.
Czytaj także:
Źródło: PAP, WP Wiadomości