"Po sprawie 'Bolka' pozostał niesmak"
Z perspektywy ostatnich 30 lat, Jak Rokita przyznaje zasadniczą rację strategii Lecha Wałęsy. Jest tylko jedna rzecz, z którą się nie może się pogodzić - sprawa "Bolka". "I nie chodzi o fakt bardzo dawnej współpracy, ale o tę małość, jaką wykazał Wałęsa, używając jako prezydent służb specjalnych niepodległego państwa do tego, aby skorygować nie najlepsze strony swojego życiorysu z czasów młodości. Wałęsa był zbyt wielki, aby być tak mały. Miał mandat historii. Trudno mi sobie wyobrazić takich polityków, jak de Gaulle czy Piłsudski, którzy posyłaliby służby, aby wymazać fragmenty własnego życiorysu. Oni by przeszli nad tym do porządku z pańskim poczuciem wyższości. Moim zdaniem tak powinien postąpić Wałęsa. Postąpił inaczej i pozostał po tym niesmak" - stwierdza w wywiadzie-rzece z Robertem Krasowskim.
Rokita wyznaje, że na początku lat 80. uważał Lecha Wałęsę za delikatnie mówiąc, mało rozgarniętego. Myślał, że władza w "Solidarności" wpadła w nieodpowiednie ręce. Nie spodziewał się po nim wiele dobrego, ale z czasem nabrał do niego szacunku, a Wałęsa wyrósł na, jak to ujmuje, "króla Polski", który "przyjmował dworzan w pozycji półleżącej na kanapie", więc także on nie kwestionował autorytetu tego "monarchy".