Mocne słowa Krystyny Pawłowicz pod adresem KE. "Nie ma prawa"
- Komisja nie ma prawa narzucać nam jakichkolwiek rozwiązań. To działania pozatraktatowe i niezgodne z prawem unijnym. Unia bezprawnie za pomocą nacisku i szantażu stara się wpłynąć na Polskę - oceniła posłanka PiS Krystyna Pawłowicz. KE ogłosiła, że rozpoczyna postępowanie przeciwko Polsce w związku z odmową przyjęcia uchodźców.
Decyzję ogłosił na posiedzeniu komisarzy szef KE Jean-Claude Juncker. To pierwszy etap procedury o naruszenie prawa UE, która może się skończyć pozwaniem kraju do Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu. KE rozpoczyna również postępowanie przeciwko Węgrom i Czechom.
Chodzi o niezrealizowane ustalenia z jesieni 2015 roku o przyjęciu 160 tysięcy osób z obozów w Grecji i we Włoszech i rozlokowaniu ich w unijnych krajach. Do Polski na początek miało trafić około sześciu tysięcy uchodźców. Polska i Węgry nie przyjęły żadnej osoby w ramach relokacji.
"KE nie ma prawa"
W ocenie Pawłowicz, Komisja Europejska nie może nas zmusić do przyjęcia uchodźców. - Nie ma prawa nakazywać państwu, aby zmieniało swoją tożsamość cywilizacyjną, bo wiemy, że przyjmowanie muzułmanów, którzy się bardzo szybko rozmnażają, prowadzi do zmiany społecznej. Nie tylko UE ma problem z muzułmanami, także w Rosji szybko zwiększa się ludność muzułmańska, niedługo być może będziemy mieli do czynienia z Rosyjską Republiką Islamską - stwierdziła posłanka w rozmowie z wpolityce.pl.
Pawłowicz dodała, że Ewa Kopacz zgodziła się na przyjęcie uchodźców wbrew "wyraźnym postanowieniom polskiej konstytucji". - Polskim dziedzictwem, o czym mówi konstytucja, jest chrześcijańskie dziedzictwo narodowe. Godzenie się na nieograniczoną ilość imigrantów to ewidentne godzenie w polskie interesy - podkreśliła.
"To bezczelność"
Posłanka stwierdziła też, że Komisja Europejska nie może zablokować Polsce funduszy unijnych. - Oni wykorzystują nasz rynek jak tylko mogą, a fundusze, które do nas przychodzą, są jedynie namiastką pewnej rekompensaty. To jest bezczelność, jeżeli chcą obciąć pieniądze, które nam się należą. Szantażowanie nas obniżeniem funduszy jest bezczelnością obliczoną na takich polityków, jak Tusk czy Kopacz, którzy ustępowali, jak przedstawiciele KE tupnęli nogą - argumentowała.
- Unii nie podobają się władze w Polsce i na Węgrzech. Pani Merkel zachowuje się nie jak kanclerz Niemiec, ale jak kanclerz Unii. Wysocy urzędnicy unijni, pan Tajani, Juncker, Tusk wykonują zlecenia polityczne. Powołują się na solidarność unijną, której nigdy wobec Polski nie stosowali - podsumowała posłanka.
Polski rząd nieugięty
Odnosząc się do decyzji Komisji, rzecznik rządu Rafał Bochenek stwierdził, że jest ona "nieuzasadniona i sprzyja jedynie antagonizowaniu państw UE". Wiceszef MSZ ds. europejskich Konrad Szymański oznajmił z kolei, że "Polska jest gotowa do obrony swoich racji przed Trybunałem Sprawiedliwości".