Mobbing w Wiośnie? Stefaniak komentuje i zdradza, jak partia chciała poradzić sobie z problemem
Po publikacji swojej historii działacz lubelskiej młodzieżówki Wiosny – Przedwiośnia dostał kolejne ciosy. Tak odbiera wypowiedzi Krzysztofa Śmiszka, który przyznał, że nie był informowany o sprawie, i przekaz dnia, jaki partia miała rozesłać do działaczy. Przemysław Stefaniak zgodził się opowiedzieć Wirtualnej Polsce, co działo się po jego publikacji oskarżeń o mobbing w Wiośnie.
10.05.2019 | aktual.: 10.05.2019 13:57
Stefaniak zamieścił swoją historię na Facebooku jako publiczny post. Jednak utrzymuje, że nie spodziewał się tak dużego zainteresowania. Wyjaśnia, dlaczego zdecydował się opisać to, czego doświadczył.
– Nie chcę wieszać psów na Wiośnie, Robercie Biedroniu czy kimkolwiek z zarządu. Chodzi o to, żeby nie tylko Wiosna, ale i PO, PiS, Kukiz czy inne partie sprawdzały koordynatorów – mówi WP.
Przekaz dnia: kłamstwa
Młody działacz z Lubelszczyzny wymienia wiadomości, jakie do niego dotarły w czwartek po południu.
– Pół godziny po publikacji posta koledzy z Wiosny napisali, że dostali od władz partii przekaz dnia. Pytani o mnie i moją historię mieli mówić, że jestem kłamcą. Brzmiało to mniej więcej tak: "W sieci pojawiły się nieprawdziwe zarzuty kierowane przez Przemysława Stefaniaka w stosunku do naszej koordynatorki Moniki Pawłowskiej. Są to pomówienia, kłamstwa" – mówi nam Stefaniak.
Podkreśla, że szefowa regionalnych struktur wie, że opisane sytuacje są prawdziwe, a on ma na to dowody. – Nie chcę ich ujawniać, to dla mnie ostateczność – zastrzega Stefaniak. – Zarząd musi zacząć kontrolować ludzi. Musi coś z tym zrobić, a nie krzyczeć jak PiS czy Koalicja Europejska, że są wybory do wygrania, a reszta nas nie obchodzi – podkreśla były już działacz Przedwiośnia.
Z informacji, jakie do niego dotarły wynika, że późno wieczorem w Warszawie miało odbyć się spotkanie zarządu partii.
Kolejny cios
Stefaniaka zabolały medialne wypowiedzi członków zarządu partii.
– Okazało się, że Krzysztof Śmieszek odcina się ode mnie. Znowu zapomina o mojej wiadomości. I zastanawia mnie, co teraz odpowie, kiedy opublikowałem naszą wymianę wiadomości? Widać, że to zgłosiłem. On się nie zainteresował sprawą – mówi Przemysław Stefaniak.
Zaznacza, że nie oskarża Śmiszka o to, że jest złym człowiekiem. Wierzy w niego jako polityka. – Jest mi po prostu źle, że wciągają mnie w polityczną grę. Nie chcę być w to wciągnięty. Chciałem być sygnalistą, mówiąc o tym, że w partii zdarza się mobbing – dodaje.
Sprawę przejął Patryk Stachowski, drugi współprzewodniczący Wiosny i prywatnie znajomy Moniki Pawłowskiej. – Wiedziałem, że nie mogę się spodziewać żadnej interwencji, bo on jej bronił – stwierdza nasz rozmówca.
Edytowane wpisy
W komentarzach pod historią Przemysława swój komentarz napisała m.in. wiceprezeska partii Gabriela Morawska-Stanecka. Tekst zmieniono trzy razy. Najpierw napisała, że sprawy nie zgłoszono do zarządu i Stefaniak i nie zna procedur. Potem poprosiła o kontakt mailowy i zapewniła, że zarząd zajmie się opisaną sprawą.
Były działacz zostawił jej swój numer telefonu. W czwartkowej rozmowie z Wirtualną Polską Morawska-Stanecka przyznała, że nie zadzwoniła do mężczyzny, bo "nie wie, kto jest po drugiej stronie."
Przemysław Stefaniak nie zamierza na razie spotykać się z ludźmi z Wiosny. Był na to gotowy jeszcze kilka dni temu.
– Ja swoją historię już opisałem. W tej chwili wiem o dwóch innych osobach, które doświadczyły mobbingu ze strony Moniki Pawłowskiej. Jeśli zdecydują się mówić, przyłączę się do nich, wspólnie będziemy spotykać się z zarządem, jeśli będzie taka wola i konieczność – przyznaje.
Masz news, zdjęcie lub film związany z pogodą? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl