Mnożą się podejrzenia wokół przyjaciela K. Olewnika
Zaciska się pętla podejrzeń wokół Jacka K.,
byłego przyjaciela Krzysztofa Olewnika, podejrzanego o udział w
jego porwaniu - stwierdza "Gazeta Wyborcza". Komisja śledcza nie
chce przeszkadzać prokuraturze w śledztwie, nie weźmie więc całych
akt.
Marek Biernacki (PO), przewodniczący sejmowej komisji śledczej ds. Olewnika nie kryje, że jej członkowie boją się przecieków. Wczoraj trzech prokuratorów z gdańskiego wydziału przestępczości zorganizowanej, w tym jego szef Zbigniew Niemczyk, spotkało się z posłami na tajnym posiedzeniu. Po trzech godzinach Niemczyk i przewodniczący komisji zapewniali: "Pełna współpraca".
Według źródeł "Gazety Wyborczej", to współpraca na warunkach prokuratury. Z dwóch śledztw prowadzonych w sprawie Olewnika na Wybrzeżu komisja dostanie pełne akta tego, które dotyczy błędów funkcjonariuszy policji i prokuratury po porwaniu Krzysztofa w 2001 r. Nie dostanie wszystkich protokołów i analiz z drugiej, kryminalnej sprawy, np. akt operacyjnych, zeznań świadków koronnych, najnowszych materiałów obciążających Jacka K.
Według nieoficjalnych informacji uzyskanych przez gazetę, prokuratura odkryła notatki Jacka K. z okresu po porwaniu Krzysztofa, które świadczą o tym, że znał stan zdrowia uprowadzonego. Zapisał, że Krzysztof ma gorączkę, jest chory. Ponoć twierdzi, że to informacje od rodziny, ale ci zaprzeczyli. W śledztwie są też nowe analizy billingów. Też mają świadczyć o powiązaniach K. z grupami przestępczymi, np. w związku z handlem stalą (taki biznes prowadzili z Krzysztofem).