Młody Turek ruszył pomagać na wałach. Nie zastanawiał się ani chwili

Ma na imię Bura. Pochodzi z Turcji, kilka lat temu przyjechał do Wrocławia. Mieszka w rejonie, któremu nie zagraża powódź. Mógłby spokojnie czekać w fotelu, aż fala kulminacyjna przejdzie przez miasto. Postanowił jednak działać. - Trudno przejść obojętnie obok tego, co się dzieje - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.

BystrzycaPowódź. Próba zasypywania przeciekającego przepustu na Bystrzycy
Źródło zdjęć: © WP | Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera

Czwartkowy wieczór, mieszkańcy Pracz Odrzańskich we Wrocławiu od kilku godzin walczą z przeciekiem w wale na Bystrzycy. Sami go zlokalizowali, poinformowali o tym pracowników Wód Polskich, ale ci nie byli w stanie znaleźć zasuwy, która rozwiązałaby sprawę. Do wody zrzucono kilkaset worków, a ta ciągle przedostaje się na pobliskie pole i zagraża osiedlu. Emocje buzują.

Powódź 2024. Nie tylko Polacy ratują wały

Nagle w tłumie słyszę, że jeden z ochotników wszelkie komunikaty powtarza stojącemu obok mężczyźnie w języku angielskim. Pomagam przy formowaniu wałów od wtorku, słyszałem już w tłumie Ukraińców, ale po raz pierwszy jestem świadkiem rozmowy po angielsku.

- Skąd jesteś? - pytam mężczyznę. - Z Turcji - odpowiada. Ma na imię Bura. Do Wrocławia dotarł przed czterema laty. Skończył tu studia, obecnie pracuje. Pomyślałem, że mieszka gdzieś w okolicy, stąd chęć zabezpieczania wału akurat na Praczach Odrzańskich. Okazuje się, że jestem w błędzie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Wydawało nam się, że natura chce wygrać". Wstrząsająca relacja gen. Wiśniewskiego

Gdy pytam go, na jakiej ulicy mieszka, odpowiada łamanym polskim: ul. Śliczna. To drugi koniec Wrocławia, na dodatek niezagrożony wielką wodą. W okresie powodzi dotarcie z tych okolic na Pracze Odrzańskie jest nie lada wyczynem ze względu na częściowo zalane drogi i zmienione trasy autobusów. - Masz u mnie szacunek - mówię do Bury.

- Trudno przejść obojętnie obok tego, co się dzieje - tłumaczy. Okazuje się, że jest na nogach od rana. Przygotował paczkę dla powodzian, później pomagał przy zabezpieczaniu jednej z wrocławskich szkół, po czym trafił do punktu wydawania piasku na Tarczyński Arena - tam napełniał worki. Na stadionie przekazano ochotnikom, że w związku z przeciekającym wałem potrzebna jest pomoc na Praczach Odrzańskich. Tak trafił w okolice ul. Janowskiej.

- O, na tę ciężarówkę pakowaliśmy worki - wskazuje palcem na wywrotkę w zielonym kolorze. Bura nie zna języka polskiego, więc momentami nie rozumie, co dzieje się przy wale na Bystrzycy. Może to i lepiej, bo zamieszanie jest ogromne. Mieszkańcy mają swoją koncepcję rozwiązania problemu, ktoś zadzwonił do znajomego hydrologa i ma kolejny pomysł, a na dodatek inny plan przedstawili pracownicy Wód Polskich.

- Wrocław to piękne miasto - mówi mi Bura. Odpowiadam twierdząco, ale też zaznaczam, że liczne rzeki potrafią być dla niego problemem, jak chociażby podczas powodzi tysiąclecia w 1997 roku. - Oglądałem ten serial na Netfliksie o tym - wtrąca.

Wrocław. Improwizacja na wałach

Aż w końcu na wał z przeciekającym przepustem docierają żołnierze WOT. Ich dowódca bierze pracowników Wód Polskich i przedstawiciela mieszkańców na rozmowę. - Jak będziemy mieć dziesięć koncepcji i będziemy się nad nimi zastanawiać, to tylko będziemy tracić czas - mówi dowódca WOT.

Teren jest trudno dostępny. Na miejsce przybyło 300 żołnierzy WOT. Okolicznych mieszkańców jest równie dużo. Do przeciekającego przepustu prowadzi wąska droga, na której jest w stanie zmieścić się tylko jeden pojazd. Worki z piaskiem mają być zwożone z ul. Janowskiej, więc dowódca żołnierzy dziękuje mieszkańcom za wykonaną pracę i wyprasza z wału. Postanawia, że WOT dokończy zasypywanie przecieku.

- Ale jak to, nie potrzebują nas? Nie chcą? - pyta zdziwiony Bura. - Mam wrażenie, że to jedna wielka improwizacja - dodaje po chwili.

Z wału wracamy na ul. Janowską. Akurat przyjechały ciężarówki z piaskiem. Kolejne worki powstają na pobliskiej ul. Karczemnej. Tworzy się wąskie gardło, bo nowe worki powstają szybciej, niż wojsko jest w stanie je rozładować na pobliskim wale. - Może wracajmy, bo jest już godz. 21 i nie wiem, czy stąd jakoś wrócisz na ul. Śliczną - mówi do Bury jego kompan z wału.

- W sumie, masz rację. Jeśli tu nie ma do mnie roboty, to i tak dziś zrobiłem swoje - komentuje młody Turek. Wraz z kompanem chcę go zaprowadzić do miejsca, z którego odjeżdżają jakiekolwiek autobusy w kierunku centrum. Po miejscu spotykamy punkt ładowania piasku. Bura przystaje i postanawia, że jeszcze trochę pomoże. Tu nasza znajomość się urywa. Nawet nie wiem, kiedy dotarł do mieszkania na ul. Śliczną, ale przypuszczam, że był środek nocy. Wrocławski magistrat poinformował o północy, że akcja zasypywania przepustu zakończyła się sukcesem.

Ostatecznie wracam sam na ul. Karczemną. Akurat skończył się piasek, a przywieziono jedzenie wolontariuszom. - Chcesz kanapki? - pyta mnie Ukrainka, która rozdaje prowiant ochotnikom. - Nie chcę, by się zmarnowało. Drugi dzień z rzędu jedzenia jest tak dużo, że potem nie wiadomo, co z nim zrobić - dodaje. Ostatecznie zabiera je policja i ma zadbać o to, aby się nie zmarnowało.

Dzień wcześniej na ul. Karczemnej też było pospolite ruszenie. Przez wiele godzin trwało formowanie worków. Ochotnicy zbudowali niemal kilometr wałów. W tłumie kilkukrotnie słyszałem Ukraińców mówiących we własnym języku. To najlepszy dowód na to, że walka z powodzią nie ma barw narodowych. Pomaga każdy, kto chce.

Łukasz Kuczera, dziennikarz Wirtualnej Polski

Czytaj także:

Wybrane dla Ciebie
Szef NATO o uzbrojeniu dla Ukrainy. "Dwie trzecie państw się dołoży"
Szef NATO o uzbrojeniu dla Ukrainy. "Dwie trzecie państw się dołoży"
Wyłączyli zasilanie i wywołali alarm na dworcu. Jest ruch prokuratury
Wyłączyli zasilanie i wywołali alarm na dworcu. Jest ruch prokuratury
Utrudnienia na krakowskim lotnisku. Wszystko przez mgłę
Utrudnienia na krakowskim lotnisku. Wszystko przez mgłę
Zaalarmował policję ws. bomby na torach. Zgłoszenie było fałszywe
Zaalarmował policję ws. bomby na torach. Zgłoszenie było fałszywe
Nowa Zelandia: 32-latek połknął naszyjnik. Był wart ok. 19 tys. USD
Nowa Zelandia: 32-latek połknął naszyjnik. Był wart ok. 19 tys. USD
Skazani bez rozprawy. Więzienie dla rodziców po śmierci niemowlaka
Skazani bez rozprawy. Więzienie dla rodziców po śmierci niemowlaka
"Bezsprzecznie". Nawrocki o największym wyzwaniu
"Bezsprzecznie". Nawrocki o największym wyzwaniu
"Nie wywołuje skutków prawnych". Żurek o decyzji TK ws. Święczkowskiego
"Nie wywołuje skutków prawnych". Żurek o decyzji TK ws. Święczkowskiego
Nakłonił dziecko do kradzieży 20 tys. złotych. Grozi mu 10 lat
Nakłonił dziecko do kradzieży 20 tys. złotych. Grozi mu 10 lat
Kontrowersyjna uchwała. Przełomowe orzeczenie w Sądzie Najwyższym
Kontrowersyjna uchwała. Przełomowe orzeczenie w Sądzie Najwyższym
Ekipa TVP nie została wpuszczona na szczyt z Nawrockim
Ekipa TVP nie została wpuszczona na szczyt z Nawrockim
Kanadyjka dała popis jazdy. Interweniowała policja
Kanadyjka dała popis jazdy. Interweniowała policja