"Mission impossible" amerykańskiego generała? "Wojownik cienia" odpowiedzialny za walkę z IS
Jeszcze kilka miesięcy temu nazwisko Michaela Nagaty nie było tak znane Amerykanom. Zwłaszcza że sporą część zawodowego życia wojskowy poświęcił na tajne operacje. Od kiedy jednak Waszyngton powierzył temu dwugwiazdkowemu generałowi misję wyszkolenia i wyposażenia tzw. umiarkowanych syryjskich rebeliantów do walki przeciwko Państwu Islamskiemu, o generale zaczęły pisać amerykańskie media. Teraz artykuł poświęcił mu też prestiżowy "Foreign Policy", według którego Nagata już kilka lat temu przewidział zagrożenia, których teraz jesteśmy świadkami na Bliskim Wschodzie. Niestety, misji, którą obecnie prowadzi, nie dawano większych szans nim jeszcze ruszyła.
05.05.2015 | aktual.: 05.05.2015 21:00
"Poznajcie Wojownika Cienia, który prowadzi walkę przeciwko Państwu Islamskiemu" - tak zatytułował swój tekst "FP". "Wojownik cienia", ponieważ gen. Nagata przez wiele lat był zaangażowany w działania jednostek odpowiedzialnych za specjalne misje, o których nie mówiło się głośno. Obecnie pełni funkcję zastępcy dyrektora ds. operacji specjalnych i przeciwdziałania terroryzmowi jednego z departamentów Kolegium Połączonych Szefów Sztabów amerykańskiej armii. Z jego oficjalnej biografii można się dowiedzieć, że wstąpił do armii w 1982 r. Sam jest synem wojskowego, ma żonę i pięcioro dzieci. Zawodowo służył nie tylko w kraju, ale też w Somalii, na Bałkanach, w Iraku czy Pakistanie.
Według opisu "FP", które prześledziło jego karierę, wynika, że Nagata właściwie zawsze znajdował się w czasie i miejscach, które były akurat gorące dla amerykańskiej polityki zagranicznej. Np. do Somalii został wysłany w 1993 r. - w tym samym roku doszło do głośnej bitwy w Mogadiszu po strąceniu Black Hawka z amerykańskimi żołnierzami na pokładzie. Później służył na Bałkanach w czasie, gdy poszukiwano ukrywających się zbrodniarzy wojennych. Z kolei w Iraku przebywał, gdy USA koncentrowały się na kampanii przeciwko Abu Musabie al-Zarkawiemu - jednemu z dowódców Al-Kaidy, który lubował się w ścinaniu głów swoim zakładnikom, przebieranym w pomarańczowe uniformy wzorowane na więźniach Guantanamo (dokładnie, jak to dzisiaj czyni Państwo Islamskie). Natomiast w latach 2009-2011 Nagata był attaché wojskowym w Islamabadzie. Był to również ważki moment dla Waszyngtonu - Amerykanie prowadzili coraz liczniejsze operacje na pograniczu afgańsko-pakistańskim, a w maju 2011 r. doszło do akcji przeciwko Osamie bin Ladenowi.
Amerykański magazyn nie znalazł jednak potwierdzenia, by Nagata był w jakiś sposób zaangażowany w operację, w której zginął szef Al-Kaidy.
W ubiegłym roku ponownie przypisano mu zadanie, które wiąże się z niełatwym i coraz bardziej palącym dla USA problemem - rosnącym w siłę IS. Chodzi o szkolenie i dozbrajanie tzw. umiarkowanej opozycji w Syrii, która ma walczyć z bojownikami kalifatu. Według rozmówców "FP" Nagata już w 2013 r. ostrzegał, że Syria, Irak i Jemen zaczną się rozpadać, ale jego słowa odbijały się grochem o ścianę. Czy teraz wojskowemu uda się wyszkolić wystarczająco dużo rebeliantów, by pokonali oni IS? - zastanawia się magazyn.
Wiele byłych współpracowników i wojskowych, którzy mieli do czynienia z Nagatą, bardzo dobrze się o nim wyrażało podczas wywiadów dla czasopisma. "Nostradamus", "Myśli strategicznie", "To niewątpliwie najinteligentniejszy oficer Wojsk Specjalnych, z jakim pracowałem" - to tylko niektóre wypowiedzi. Choć pojawiały się też słowa krytyki, że generał potrafi być mało wyrozumiały dla podwładnych, czy też że brakuje mu... zwięzłości. - Zamiast powiedzieć ci, która jest godzina, opisze, jak zbudować zegarek - stwierdził w rozmowie z "FP" będący już w spoczynku oficer wojsk specjalnych. Amerykański magazyn podkreśla także, że generał ma dobre kontakty z CIA, co często ułatwiało mu pracę.
Niestety, wszystko to może nie wystarczyć, by powiodła się misja, którą mu obecnie powierzono, i by tzw. umiarkowani rebelianci pokonali IS. Właściwie już krótko po jej rozpoczęciu, w listopadzie ubiegłego roku, z Bliskiego Wschodu zaczęły napływać niepokojące wieści: część przeszkolonych przez USA bojowników przeszła na stronę islamistów (czytaj więcej)
. Nie jest to aż tak zaskakujące - i jednych, i drugich łączy ten sam cel w Syrii: obalenie reżimu prezydenta Baszara al-Asada.
Nawet sam Nagata przyznał z rozbrajającą szczerością podczas spotkania z ekspertami latem zeszłego roku, co ujawnił wiele miesięcy później "New York Times": - Nie rozumiemy ruchu (IS), a póki go nie zrozumiemy, nie zdołamy go pokonać.
Czasu na znalezienie odpowiedzi jest coraz mniej. We wtorek Państwo Islamskie oświadczyło, że to ono stoi za strzelaniną na pokazie karykatur Mahometa w Teksasie.