Misiewicz szczerze o odejściu z PiS. "Nie mam żalu do Kaczyńskiego"
Bartłomiej Misiewicz opuścił PiS, ale pozostaje wierny swojej partii. Przyznaje, że nie ma żalu do prezesa Jarosława Kaczyńskiego za jego działania, które doprowadziły do tego, że opuścił partię.
- Jestem teraz wolnym i szczęśliwym człowiekiem. Nie mam do nikogo żalu ani pretensji. Ani do prezesa PiS, ani do innych polityków tej partii - powiedział w rozmowie z "Super Expressem"
Prawa ręka Macierewicza
Bartłomiej Misiewicz był asystentem ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza. Po przejęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość zrobił zawrotną karierę. Został rzecznikiem ministerstwa.
Młody polityk, który jeszcze nie ukończył studiów budził wtedy liczne kontrowersje. - Czołem panie ministrze - usłyszał podczas jednego ze spotkań z żołnierzami. Misiewicz odpowiadał na zarzuty w ten sposób:
Później asystent Antoniego Macierewicza otrzymał medal "za zasługi dla obronności kraju". Ostatecznie Misiewicz opuścił MON. Niedługo potem pojawiły się informacje, że zatrudniono go w podległej ministerstwu obrony narodowej Polskiej Grupie Zbrojeniowej. Wtedy Jarosław Kaczyński zawiesił go w prawach członka PiS. Powołał też specjalną komisję do zbadania kariery Misiewicza. Po kilku godzinach przesłuchań Misiewicz sam zrezygnował z członkostwa w PiS.
Misiewicz założył firmę
Wydawało się, że to już koniec historii młodego polityka, ale pojawił się jej kolejny epizod. Założył firmę. Jak ustalił "Super Express", w połowie maja założył firmę BBM, która ma zajmować się m.in. doradztwem, realizowaniem kampanii reklamowych oraz organizacją uroczystości.
- Moja firma będzie realizowała się w segmencie doradztwa, bezpieczeństwa czy mediów. Jestem szczęśliwy, że mam własną firmę i będę teraz jej poświęcać czas - stwierdza w rozmowie z "Super Expressem".
Źródło: "Super Express"