Misiewicz: mój tata wpłacił kaucję w wysokości 100 tys. zł.
Bartłomiej Misiewicz wyszedł na wolność pod koniec czerwca. - Mój tata wpłacił kaucję w wysokości 100 tys. zł. Mimo to prokurator odmawiał mojego zwolnienia z aresztu - mówi w rozmowie z Onetem. Ujawnia także, że w areszcie przez pięć miesięcy siedział w izolowanej celi.
19.07.2019 07:06
Bartłomiej Misiewicz wyszedł z aresztu po tym, jak jego rodzina wpłaciła kaucję. W rozmowie z Onetem twierdzi, że prokuratura do ostatniego momentu robiła wszystko, aby uniemożliwić mu opuszczenie aresztu. Mimo, iż jego ojciec wpłacił wymagane przez sąd 100 tys. zł., prokurator miał nadal odmawiać zwolnienia.
Misiewicz mówi, że pomogli mu jego prawnicy i Rzecznik Praw Obywatelskich. - Gdyby nie oni, nie byłbym dziś na wolności - przekonuje.
Opowiada także, że pięć miesięcy spędził w całkowitej izolacji. - Nawet na spacer wychodziłem sam. Po 2,5 miesiącach odwiedzili mnie rodzice - mówi. Przyznaje, że było to dla niego traumatyczne przeżycie, ale pomogło mu to, że zbliżył się do Boga. - Nie będę zgrywał twardziela - miałem wiele kryzysów i słabszych momentów - dodaje.
Zdradził też, że dzień po dniu pisał dziennik.
Odniósł się także do ostatnich doniesień, że miał proponować pracę za seks. Stwierdził, że "To jest absurdalne, a taka sytuacja nigdy nie miała miejsca". - Zastanawiam się, co jeszcze są w stanie przypisać mi dziennikarze - dodał.
Ocenił także, że media nie grały z nim fair i robiły z niego "największego degenerata w kraju".
Bartłomiej Misiewicz wyznał także, że schudł w areszcie 25 kg. Jak wyjaśnia, głównie przez stres i nerwy. - Dzienne wyżywienie osadzonego w Polsce kosztuje 4 zł. Ja się starałem jeść to, co powszechnie w więzieniu jest nazywane "posiłkami”, ale też nie zawsze dawałem radę - stwierdził.
Dodał także, że pierwszy posiłek po wyjściu na wolność to była jajecznica.
Misiewicz wyliczył także swoje plany na przyszłość: "dowieść niewinności, jak najszybciej. Skończyć studia. Ożenić się, założyć rodzinę. Żyć".
Bartłomiej Misiewicz i jego problemy
Przypomnijmy: Według śledczych, były rzecznik MON wraz z byłym posłem PiS Mariuszem Antonim K. miał "powoływać się wspólnie i w porozumieniu na wpływy w instytucji państwowej i pośredniczyć w załatwieniu określonych spraw celem uzyskania korzyści majątkowej w kwocie ponad 90 tys. zł".
Misiewicz usłyszał też zarzut przekroczenia uprawnień jako funkcjonariusza publicznego i działania na szkodę spółki Polska Grupa Zbrojeniowa. Razem z byłą pracownicą resortu obrony narodowej Agnieszką M. miał doprowadzić do wyrządzenia spółce szkody w wysokości 491 964 zł. Przebywał w areszcie od 30 stycznia.
Grozi mu 8 lat pozbawienia wolności.
Zobacz aktualne wiadomości na WIADOMOSCI.WP.PL.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl