ŚwiatMiriam Shaded wystartuje do Sejmu z list partii KORWiN

Miriam Shaded wystartuje do Sejmu z list partii KORWiN

15.09.2015 15:26, aktualizacja: 16.09.2015 06:19

- Nie zależy mi na głosach, tylko na tym, żeby być w polityce - tak podczas konferencji prasowej przekonywała do siebie wyborców Estera Miriam Shaded, która w wyborach do Sejmu wystartuje z trzeciego miejsca warszawskiej listy Janusza Korwin-Mikkego.

Estera Miriam Shaded prowadzi własną firmę, zajmującą się doradztwem biznesowym. Rok temu założyła fundację Estera, której jest prezesem. Na stronie fundacji możemy przeczytać o niej:

"Zaangażowana prywatnie w działalność społeczną, broni Praw Człowieka w ramach utworzonej przez siebie Fundacji Estera. Współpracuje z polskim rządem, sprowadzając do Polski syryjskich chrześcijan i pracując nad utworzeniem okien życia na terenie ambasad, które umożliwiały by adopcję osieroconych w wyniku wojny dzieci. Wszystkie działania realizuje na zasadzie wolontariatu, nie pobiera za swój poświęcony sprawie czas żadnych pieniędzy".

Szefująca fundacji Estera na temat cudzoziemców wypowiedziała się m.in. w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", w którym stwierdziła, że "Polska dobrze robi", sprzeciwiając się narzuceniu przez Brukselę automatycznemu systemowi rozdzielania imigrantów".

Miriam Shaded w tej samej rozmowie skrytykowała Unię Europejską za jej politykę wobec przybywających z Bliskiego Wschodu i Afryki uchodźców. - Bruksela w ogóle tego nie kontroluje, swoim działaniem wręcz wspiera nielegalną imigrację - dodała.

Założycielka fundacji powiedziała również, że Bruksela "pomaga wszystkim imigrantom, którzy dotrą do Europy. Nie weryfikuje, czy to są ludzie, którym w Syrii grożą represje, czy nawet utrata życia. W konsekwencji pomoc dostają najsilniejsi, bo tylko oni są w stanie przebyć pełną niebezpieczeństw drogę na nasz kontynent. Słabsi, w tym prześladowani chrześcijanie, ale także kobiety z dziećmi, nie mają szans, bo obawiają się porwań, gwałtów. Docierają więc do Unii głównie mężczyźni, muzułmanie, także terroryści podszywający się pod imigrantów".

Na pytanie redaktora "Rzeczpospolitej" dotyczącego sposobu rozwiązania tego problemu Miriam Shaded oznajmiła, że "w ambasadach krajów Unii na Bliskim Wschodzie czy w Afryce powinny być wydawane wizy osobom, które są rzeczywiście zagrożone. To pozwoliłoby kontrolować ten proces. Ale jest inaczej. Mnóstwo osób zgłasza się do naszej fundacji i mówi: wystawialiśmy wniosek o wizy, braliśmy 100 proc. odpowiedzialność za osoby, które zapraszamy, chcieliśmy sprowadzić prześladowanych chrześcijan i nie uzyskaliśmy wiz. Konsulaty ich nie wydają, bo podejrzewają, że te osoby nie wrócą. Traktują więc tych, którym należy się azyl, jak emigrantów ekonomicznych. Tak postępowały też polskie ambasady, na przykład w Libanie, Egipcie, w krajach sąsiadujących z Syrią".

Źródło artykułu:PAP
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (141)
Zobacz także