ŚwiatMinister obsypywany markami

Minister obsypywany markami

132 tysiącami marek Fundacja Roberta Boscha wyróżniła Władysława Bartoszewskiego za rolę, jaką odgrywa w kształtowaniu stosunków polsko-niemieckich. W realizację jej programów zaangażowany jest finansowo rząd Niemiec. Część pieniędzy miała pomóc w przygotowaniu publikacji wspomnień profesora, reszta – umożliwić wydanie ich drukiem. Problem w tym, że niemiecka fundacja wspierała powstawanie książki urzędującego ministra spraw zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej.

Minister obsypywany markami
Źródło zdjęć: © PAP

03.11.2009 | aktual.: 03.11.2009 14:10

Pierwszą część pieniędzy zaczęto przekazywać, jeszcze zanim Władysław Bartoszewski objął funkcję szefa polskiej dyplomacji. Po upływie 16 miesięcy, gdy ustępował ze stanowiska, w fundacji zadecydowano o przekazaniu dalszych środków, tym razem na druk książki. Niemieckie marki wpłynęły na konto polskiej Fundacji Roberta Schumana, w której przewodniczącym Rady Fundatorów i członkiem rady programowej jest Tadeusz Mazowiecki.

Informacje o wsparciu dla polskiego ministra spraw zagranicznych Władysława Bartoszewskiego można znaleźć w raporcie o działalności Fundacji Roberta Boscha za lata 1974–2000.

„Po zmianach politycznych w Polsce był ambasadorem w Wiedniu, następnie ministrem spraw zagranicznych Rzeczpospolitej Polskiej, senatorem i obecnie znów jest ministrem spraw zagranicznych. Fundacja wspiera pracę Władysława Bartoszewskiego nad jego wspomnieniami na temat porozumienia niemiecko-polskiego jako ważnego dokumentu czasów i przeznaczyła na ten cel 132 000 DM” – zapisano w dokumencie.

– Wsparliśmy prof. Bartoszewskiego dwojako – powiedział Niezależnej.pl prof. Joachim Rogall z centrali Fundacji Roberta Boscha w Stuttgarcie. Najpierw przekazując środki na konto polskiej fundacji Roberta Schumana, a później wspierając druk – wyjaśnił prof. Rogall. – Bartoszewski był wtedy ministrem, potrzebował asystentki do tego, by zbierać materiały, cytaty do książki – tłumaczył Niezależnej.pl profesor.

To zadanie powierzono niemieckiej współpracowniczce Fundacji Schumana – Ulrike Kind, która zresztą była wcześniej stypendystką Fundacji Roberta Boscha.
Prof. Joachim Rogall wyjaśnił, że o sfinansowanie projektu w latach 1997–2001 występowała działająca w Polsce fundacja Roberta Schumana.
W 2002 r. Fundacja Roberta Boscha ogłosiła, że zamierza także pomóc w wydaniu drukiem opracowanych już wspomnień.

W ten sposób dzięki fundacji powstała książka „Und reiß uns den Hass aus der Seele” (I wyrzuć nienawiść z dusz naszych). Pozycja trafiła do księgarń w roku 2005. Wydało ją Wydawnictwo Polsko-Niemieckie z siedzibą w Warszawie.

W marcu 2005 r., gdy książka wchodziła na rynek, Władysław Bartoszewski został zaproszony do uroczystego odczytania jej fragmentów w bibliotece miejskiej w Stuttgarcie. – Wspieramy go, bo on wspiera nas – wyjaśnia pomoc udzieloną Władysławowi Bartoszewskiemu prof. Rogall. – Od 1974 r., kiedy działamy na polu stosunków polsko-niemieckich, mogliśmy na niego liczyć. Wypracowuje polsko-niemieckie porozumienie także w Polsce. Zawsze słuchaliśmy i słuchamy, co mówi. Przyjmujemy jego rady – tłumaczył nam Rogall.

Dodał, że Władysław Bartoszewski odwiedza fundację podczas swoich wizyt w Niemczech. Było tak również w czasie, gdy był ministrem spraw zagranicznych. Przy kolejnej wizycie w Warszawie przedstawiciele fundacji zamierzają rozmawiać z ministrem Bartoszewskim i zachęcać go do dalszej współpracy.

Joachim Rogall, mówiąc o kontaktach prof. Bartoszewskiego z politykami niemieckimi, wskazał na trwającą od długich lat dobrą znajomość z prominentną figurą niemieckiej polityki – Hansem Meierem z CDU. Meier znalazł się w radzie naukowej niemieckiego muzeum wypędzeń – „Widocznego znaku”. Polityk nie przebiera w słowach krytyki wobec niechęci Polaków do rozliczania się z tematem przesiedleń. Wcześniej pełnił funkcję kuratora Fundacji Roberta Boscha i ministra kultury landu Bawarii.

Próbowaliśmy skontaktować się z Władysławem Bartoszewskim, ministrem pełnomocnikiem premiera do spraw międzynarodowych. – Bywa tu bardzo rzadko – słyszymy w sekretariacie Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, której jest przewodniczącym. – Nie urzęduje u nas. Wpada tylko po korespondencję – mówi Niezależnej.pl sekretarka. W Urzędzie Rady Ministrów dowiadujemy się, że profesor jest nieuchwytny. – Niedawno wrócił z Berlina. Dziś pewnie nie będzie dostępny – usłyszeliśmy.

Maciej Marosz

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)