Minister kontra generał. Jest wniosek o uchylenie immunitetu Mariusza Błaszczaka
Do Sejmu trafił wniosek o uchylenie immunitetu byłemu szefowi MON Mariuszowi Błaszczakowi - wynika z informacji Wirtualnej Polski. Złożył go, poprzez adwokata, generał Tomasz Piotrowski, na którego były minister zrzucił winę za sprawę rakiety, która spadła pod Bydgoszczą.
25.06.2024 | aktual.: 25.06.2024 13:04
Autorzy: Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak
Jak słyszymy - powodem jest zarzut publicznego znieważenia z art. 212, co podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.
We wniosku padają argumenty, że były szef MON "pomówił dowódcę o postępowanie, które naraziło go na utratę zaufania potrzebnego do zajmowanego stanowiska Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych" oraz że wypowiedzi Błaszczaka były "poniżające go w opinii publicznej".
Chodzi o publiczną krytykę ze strony ministra wobec ówczesnego Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych generała Tomasza Piotrowskiego. Sprawa dotyczy rosyjskiej rakiety, która w grudniu 2022 roku spadła w lesie pod Bydgoszczą, a została odkryta przypadkiem dopiero kilka miesięcy później. Mariusz Błaszczak oskarżył wówczas generała, że nie poinformował go w grudniu o tym, że rosyjska rakieta wleciała w Polską przestrzeń powietrzną.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wniosek wpłynął do Sejmu
Z naszych informacji wynika, że wniosek o uchylenie immunitetu 18 czerwca wpłynął do sejmowej komisji regulaminowej, spraw poselskich i immunitetowych.
- Procedura jest prosta. Powinna być opinia komisji, potem trafia to na Sejm i jest głosowanie - mówi przewodniczący tej komisji Jarosław Urbaniak z KO. Rozmówca Wirtualnej Polski nie jest w stanie sprecyzować, kiedy komisja i Sejm zajmą się wnioskiem generała.
- Do Sejmu trafiają w tej chwili wnioski wymagające natychmiastowego działania, bo dotyczą np. tymczasowego aresztowania z argumentacją mataczenia - mówi Urbaniak, mając na myśli chociażby wniosek o uchylenie immunitetu Marcinowi Romanowskiemu, byłemu wiceministrowi sprawiedliwości i współpracownikowi Zbigniewa Ziobry.
Błaszczak: Wielokrotnie zabierałem na ten temat głos
O sprawę zapytaliśmy Mariusza Błaszczaka.
- Wielokrotnie zabierałem na ten temat głos. Jeśli już odwołujemy się do dokumentów, to myślę, że bardzo ciekawy jest raport NIK, na czele której wiemy, kto stoi. A ten raport jest raportem obiektywnym, przedstawia sprawę tak, jak ona przebiegała, mogę powiedzieć wprost - korzystnie dla mnie - przekonuje w rozmowie z Wirtualną Polską były minister obrony.
Jeszcze w lipcu zeszłego roku na portalu X (dawniej Twitter - red.) ówczesne Ministerstwo Obrony Narodowej powoływało się na raport NIK, o którym dziś mówi Błaszczak.
"Wbrew doniesieniom medialnym, nie zawarto w nim informacji o upadku trzech rakiet na terytorium Polski. Natomiast raport potwierdza to, co minister Błaszczak mówił publicznie - 16 grudnia 2022 r. ani później minister nie był informowany przez Dowódcę Operacyjnego ani Szefa Sztabu Generalnego o naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej ani upadku rakiety" - przekonywał resort.
Od początku jednak generałowie podnosili, że informacja poszła wyżej i ministerstwo wiedziało o sprawie. Przy tym dwugłosie z jednej strony pojawiły się oskarżenia w stosunku do MON, że próbuje zamieść sprawę pod dywan z uwagi na zbliżające się wtedy wybory oraz przerzucić winę na wojskowych, co było w sprzeczności z wcześniejszymi deklaracjami PiS pt. "murem za polskim mundurem". Z drugiej strony generałów podejrzewano o chęć zemsty i polityczne kalkulacje.
W efekcie konfliktu z ministrem Błaszczakiem dwóch najważniejszych wówczas wojskowych - szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Rajmund Andrzejczak oraz Dowódca Operacyjny gen. Tomasz Piotrowski - podało się do dymisji. Zrobili to w październiku 2023 r., co mogło zaszkodzić PiS na finiszu kampanii wyborczej do parlamentu.
- Jeśli tym się kierowali obaj generałowie, to znaczy, że włączyli się w politykę. Bo jeśli na kilka dni przed wyborami podjęli taką decyzję, to świadczy tylko o tym, że zdjęli mundur, jeszcze go nie zdejmując - ocenia dzisiaj Błaszczak.
Rosyjska rakieta w Polsce
Rosyjska rakieta spadła pod Bydgoszczą 17 grudnia 2022 r. w związku ze zmasowanym atakiem na Ukrainę. Był to pocisk manewrujący CH-55, mogący być nosicielem broni jądrowej. W tym przypadku nie był uzbrojony, zamiast głowicy znajdował się w nim cementowy balast. Został użyty jako pozoracyjny cel dla ukraińskiej obrony przeciwlotniczej, ale miał zboczyć z kursu i znaleźć się w Polsce.
Tego dnia nasza obrona powietrzna zarejestrowała echo pocisku w polskiej przestrzeni powietrznej, poderwano nawet dyżurną parę samolotów, ale ich radary nie zarejestrowały rakiety. Ostatecznie utracono kontakt i nie było wiadomo, gdzie pocisk spadł.
Rakieta została odkryta dopiero w kwietniu 2023 r. przez przypadkową turystkę na przejażdżce konnej. W maju minister Błaszczak oświadczył, że MON nie poinformował go w grudniu o rakiecie. Resort przygotował nawet raport, którego konkluzje obciążały generała Piotrowskiego. Napisano w nim m.in., że nie poinformował o sytuacji Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych, służb specjalnych, Żandarmerii Wojskowej i innych przewidzianych w procedurach służb oraz że w sprawozdaniu operacyjnym z 16 grudnia 2022 r. nie odnotowano naruszenia ani przekroczenia przestrzeni powietrznej RP.
"Od września 2018 r., przyjmując obowiązki, powiedziałem, że świadom jestem zagrożeń, niebezpieczeństw i nie ustanę nigdy w dbaniu o bezpieczeństwo naszego Narodu, naszego kraju, naszych obywateli. Od tamtego dnia, każdego dnia staram się wywiązywać ze swoich obowiązków" - oświadczył potem gen. Piotrowski. Wyraził przy tym wiarę, że "żyje w kraju silnym demokratycznym i sprawiedliwym". Gen. Piotrowski oznajmił, że zwraca się z odezwą o rozsądek.
- Apeluję, abyśmy w nadchodzących dniach bardzo ważyli emocje, abyśmy byli rozsądni w tym, co robimy, abyśmy bardzo ambitnemu i agresywnemu przeciwnikowi nie dawali pożywki, nie dawali się dzielić na grupy. Bo ten przeciwnik już tylko na to czeka - przestrzegł.
- Apeluję do państwa, abyśmy byli silni i skonsolidowani. Abyśmy się nawzajem wspierali, aby nigdy więcej nie dochodziło do sytuacji, które pomagają przeciwnikowi, a szkodzą nam - zaznaczył.
Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak, dziennikarze Wirtualnej Polski i money.pl