Minister-donosiciel z Pacanowa. Michał Cieślak nie przeprosił naczelniczki, ale interweniował u prezesa Poczty Polskiej
- Zwróciłem się do prezesa Poczty Polskiej, żeby potraktował moją skargę jako niebyłą - tak minister Michał Cieślak tłumaczył się w Sejmie ze swojego donosu na naczelniczkę poczty w Pacanowie. Politykowi nie spodobało się, że Agnieszka Głazek wdała się z nim w dyskusję, narzekając na drożyznę i wysokie raty kredytów. Minister twierdzi, że urzędniczka używała wulgaryzmów, dlatego poskarżył się przełożonemu kobiety, przez co - jak twierdzi - groziło jej zwolnienie dyscyplinarne. Jak poinformowało Radio Zet, przełożonym kobiety jest partyjny kolega Cieślaka.
08.06.2022 | aktual.: 08.06.2022 12:55
Minister Michał Cieślak, mimo wielu pytań dziennikarzy, nie wyjaśnił, co konkretnie usłyszał od naczelniczki poczty w Pacanowie. Nie przeprosił też za swoje zachowanie, choć przyznał, że "dziś zachowałby się inaczej". Polityk twierdzi, że był na poczcie jako zwykły obywatel, choć wykorzystał swoją pozycję ministra, by skontaktować się z przełożonym Agnieszki Głazek, a następnie prezesem Poczty Polskiej Tomaszem Zdzikotem.
Wielokrotnie powtarzał przygotowaną formułkę
- Jest mi przykro, że taka sytuacja w ogóle miała miejsce. Moją intencją nie było to, że ktoś narzeka na sytuację: chciałby mieć lepszą pracę, więcej zarabiać, że jest drogo, ponieważ to dotyczy nas wszystkich. Każdy chciałby mieć lepszą pracę, lepiej zarabiać i mieć niższy kredyt. Żyjemy w dużym napięciu, parlamentarzyści i wszyscy obywatele. Mamy świadomość, że sytuacja po dwóch latach pandemii jest bardzo trudna, przede wszystkim dla obywateli - mówił. Polityk wielokrotnie powtarzał przygotowaną formułkę, która nie była odpowiedzią na stawiane pytania.
- Chodziło mi o to, że w urzędzie pocztowym, instytucji zaufania publicznego, której powierzamy naszą korespondencję prywatną i osobistą, nie powinno używać się wulgaryzmów, nie powinno się manifestować swoich sympatii politycznych. Zdecydowałem się powiadomić przełożonego pani naczelnik właśnie dlatego, że każdy w urzędzie państwowym ma prawo do właściwej i prawidłowej obsługi. To, że odbierałem korespondencję jako przeciętny obywatel, jako że jestem ministrem, spotkałem się z sytuacją, w której mi ubliżono, a pani naczelnik zachowała się w niewłaściwy sposób. Z tego powodu jest mi przykro - kontynuował swój wywód.
- Rozmawiałem z panią, która obsługiwała dane okienko i kiedy zwróciła się do mnie "panie ministrze", to osoba, która siedziała obok, zachowała się bardzo agresywnie - tłumaczył.
Minister nie chciał powiedzieć, co usłyszał od naczelnik poczty, mimo że był dopytywany o to wielokrotnie. - Chodziło mi o zachowanie pani naczelnik, zachowała się dość agresywnie, używając wulgaryzmów. Pani naczelnik odzywała się do mnie jako do klienta i przy okazji posła i ministra. Nie będę przywoływał wulgaryzmów, które tam się pojawiły - mówił.
"Dziś pewnie tak bym się nie zachował"
Minister mimo braku przeprosin przyznał, że zareagował impulsywnie i "dziś pewnie tak by się nie zachował". Stwierdził, że z tego powodu skontaktował się z prezesem Poczty Polskiej, by ponownie interweniować.
- Rozumiejąc to, że politycy mogą mniej, muszą być mniej wrażliwi na niektóre sprawy, muszą mieć bardziej twardą skórę, poprosiłem, żeby uwzględnił te okoliczności i żeby potraktował tę skargę jako niebyłą. Z tego, co wiem, pani naczelnik nadal pracuje i to się nie zmieni - wyjaśniał. Polityk nie odpowiedział również na pytania dotyczące wykorzystywania pozycji politycznej w prywatnej sytuacji, bo - jak sam podkreślał - poszedł na pocztę jako obywatel.
Przełożonym kobiety jest partyjny kolega Cieślaka
Jak poinformowało Radio Zet, dyrektorem poczty w Kielcach, który ma administracyjny nadzór nad placówką w Pacanowie, jest członek Partii Republikańskiej Wojciech Stelmach. Wiceprezesem tej samej partii jest minister Michał Cieślak, który złożył donos na naczelniczkę poczty w Pacanowie. Minister dotąd nie odniósł się do tego wątku sprawy.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Zobacz: Kaczyński pominął ważny temat. Dlaczego? Tłumaczenie rzecznika PiS