Benzyna za 10 zł? W PiS już to wiedzą. "To dla nich polityczna katastrofa"
Szybujące ceny paliw są symbolem drożyzny w Polsce. Mimo to uśmiechnięci politycy PiS fotografują się na stacjach benzynowych, choć skrzętnie przy tym ukrywają tablice z przyprawiającymi o ból głowy kierowców cenami. Jednak nie wszystkim w PiS to się podoba. A eksperci przyznają: to komunikacyjna katastrofa. - PiS z inflacją będzie miał potężny problem, być może największy od początku swoich rządów - mówi Wirtualnej Polsce politolog prof. Antoni Dudek.
07.06.2022 | aktual.: 07.06.2022 12:04
Polityk PiS w nieoficjalnej rozmowie przyznaje: "ceny paliw idą na dyszkę". Słowem: przedstawiciele partii rządzącej spodziewają się, że jeszcze w tym roku ceny za litr na stacjach benzynowych przekroczą 10 zł.
Dlaczego zatem wielu działaczy PiS - nawet tak prominentni, jak senator Stanisław Karczewski - fotografują się na tle stacji Orlenu w drodze na partyjną imprezę PiS, celowo kadrując zdjęcia tak, by nie było widać cen paliw? - Nie mam pojęcia, skąd się bierze ta potrzeba - śmieje się ze swoich partyjnych kolegów jeden z polityków formacji Jarosława Kaczyńskiego.
Niektórzy z działaczy partii rządzącej nie widzą jednak w fotografowaniu się na stacjach Orlenu nic złego. W końcu Orlen to perła w koronie obecnej władzy.
Ale dziś - biorąc pod uwagę horrendalne ceny paliw - fotografie uśmiechniętych działaczy PiS na stacjach benzynowych mogą jedynie sprowokować, zirytować, a nawet rozwścieczyć wyborców. Wielu przedstawicieli PiS zdaje sobie z tego sprawę, choć nikt tego głośno nie przyzna.
Czy w szeregach PiS czuć narastającą panikę w związku z szalejącą inflacją? Nie. Jeszcze. Ale w nieoficjalnych rozmowach politycy obozu władzy nie kryją obaw, że to będzie największy kłopot PiS w kampanii wyborczej.
Przyznają to otwarcie eksperci. - PiS ma potężny problem. To może być największy problem od momentu dojścia PiS do władzy - mówi o rosnącej inflacji, której symbolem stają się coraz wyższe ceny paliw, prof. Antoni Dudek, politolog UKSW.
W rozmowie z Wirtualną Polską ekspert przekonuje, że problem stanie się jeszcze większy, jeśli po stronie opozycyjnej znajdzie się polityk, który będzie w stanie przekonać wahającą się część wyborców, że pod jego rządami ceny nie rosłyby tak szybko. Chyba że PiS zdoła wcześniej inflację opanować. Będzie to jednak wyjątkowo trudne.
- Inflacja ma dwa źródła: zewnętrze i wewnętrzne. PiS ma wpływ na to drugie. Na ceny nośników energii rządzący mają wpływ ograniczony. Nie oni ustalają ceny na rynkach światowych. Można jednak zastosować pewne mechanizmy w polityce ekonomicznej, które ograniczą skalę wzrostu cen. Jeśli ktoś w sposób przekonujący po stronie opozycyjnej takie mechanizmy zaprezentuje, PiS będzie w jeszcze większych, ogromnych wręcz, tarapatach - mówi prof. Antoni Dudek.
Nasz rozmówca przewiduje, że w przyszłym roku - przed wyborami parlamentarnymi - irytacja ludzi będzie jeszcze większa. - Niezwykle ryzykowna była deklaracja Jarosława Kaczyńskiego na kongresie PiS w Markach, że inflacja zostanie ograniczona, co moim zdaniem jest kompletnie nierealne, bo polityka rządu nie idzie w tym kierunku. Dla PiS o tyle dobrze, że Kaczyński nie wskazał konkretnego terminu, bo to byłaby zupełna katastrofa - mówi nam prof. Dudek.
Ekspert - podobnie jak inni obserwatorzy polityki - przyznaje, że fotografowanie się polityków PiS na tle Orlenu, ale bez cen paliw (celowo owe ceny ukrywając), jest "komunikacyjną wtopą". - Politycy PiS przekonują, że Orlen nie miał się nigdy tak dobrze, jak za prezesa Obajtka. I że bez Obajtka byłoby jeszcze gorzej. Ale ja uważam, że oni powinni tego Orlenu unikać i nie robić sobie tam zdjęć, mogą się przecież fotografować na tle innych przedsięwzięć PiS. Popełnili błąd - mówi prof. Dudek.
Opozycja wykorzystuje sytuację. Tusk kpi z Kaczyńskiego
Wpadki polityków PiS wytyka opozycja. Donald Tusk, który w poniedziałek składał wizytę w województwie dolnośląskim, zatrzymał się po drodze do Kotliny Kłodzkiej na jednej ze stacji paliw Orlenu i nagrał krótką wypowiedź stojąc przed pylonem, którą opublikował na Twitterze. - Pamiętacie może, kiedy w sobotę internet zalała niewiarygodna ilość zdjęć działaczy PiS właśnie z Orlenu, i stali właśnie przed takimi pylonami, ale właśnie z tej strony, gdzie nie ma czego? Gdzie nie ma ceny - powiedział.
Następnie szef PO przeszedł na drugą stronę pylonu, gdzie prezentowane są aktualne ceny paliw. - Nie wiem, czy wyraźnie widać, ale podpowiem: 8 zł 7 groszy - dziewięćdziesiątka piątka (litr benzyny PB95 - przyp. red.). Teraz już wiecie, dlaczego zdjęcia politycy PiS robili z tamtej strony. Ale prawdy nie przykryją. Za taką cenę Kaczyński nie najeździ się po Polsce - podsumował Tusk.
Czy to skuteczne polityczne zagranie? - Umiarkowanie - przyznaje prof. Antoni Dudek. - Tusk opanował do perfekcji tego typu riposty, reaguje szybko, ale zadajmy sobie pytanie, kogo on tym przekonał? Najpewniej jedynie swoich zwolenników, którzy stwierdzą: "super, nasz liderów znów się odgryzł Kaczyńskiemu". Ale czy Tusk przekona wahających się wyborców, że ma inne pomysły na niższe ceny, nie tylko ceny paliw? - pyta retorycznie nasz rozmówca.
- Obniżanie inflacji wewnętrznej wiąże się z koniecznością powstrzymania wypływu pieniądza na rynek. I to jest bardzo bolesny proces, politycy paniczne boją się mówić na ten temat. I Tusk też tego nie powie, co jest atutem PiS - wyjaśnia w rozmowie z WP politolog UKSW.
W ciągu miesiąca średnia cena benzyny PB95 w Polsce wzrosła o 1,22 zł - podała w poniedziałek Polska Izba Paliw Płynnych. Przed weekendem gruchnęła wiadomość, że Orlen zmienia pylony przy swoich stacjach, by zmieściła się na nich cena 10 zł za litr. Czy to możliwe?
- Myślę, że przebudowa pylonów na stacjach Orlenu jest związana z cenami, to dotyczy także innych uczestników rynku - powiedział w programie "Newsroom" WP Rafał Zywert, analityk BM Reflex. - Pojawiają się już nawet pomysły, by na stacjach wyświetlać cenę za pół litra, by tak nie biła kierowców po oczach. W tej chwili wielkim problemem na rynku jest zmienność i nieprzewidywalność, dlatego wszyscy szykują także na ten negatywny, czarny scenariusz - przyznał ekspert.
Zobacz też: Różnica 30 gr na litrze. "Trzeba rozważyć, czy opłaca się jechać na drugi koniec miasta"
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski